W wywiadzie dla portalu Interia.pl doradczyni prezydenta Andrzeja Dudy, Zofia Romaszewska krytycznie wypowiedziała się na temat tzw. ustawy degradacyjnej. 

Prezydent Andrzej Duda pod koniec marca zdecydował się zawetować ustawę. Decyzja ta wywołała spore kontrowersje. Na głowę państwa spadła fala krytyki ze strony środowisk prawicowych. Nawet niektórzy prominentni politycy Prawa i Sprawiedliwości w ostry sposób dawali upust swojemu niezadowoleniu z tej decyzji. 

"Moi koledzy z czasów opozycji w gruncie rzeczy nigdy w życiu nie byli wystarczająco docenieni. Biedowali i jeszcze nieźle biedują w wielu sytuacjach. Uważają, że należy im się, żeby chociaż symbolicznie tamtym powiedzieć, że byli paskudni"-tłumaczyła Romaszewska. Rozmówczyni portalu Interia stwierdziła, że w obecnej sytuacji to właśnie degradacja mogłaby być "symbolicznym oddaniem sprawiedliwości" poszkodowanym przez system komunistyczny. 

Doradczyni prezydenta Andrzeja Dudy zwróciła uwagę, że w tej sprawie dochodzą do głosu emocje, które powinny zostać wygaszone na początku lat 90. poprzez "wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do ludzi, którzy jeszcze żyli". Tak się wówczas nie stało, zamiast rozliczyć komunistów z ich czynów, premier Tadeusz Mazowiecki w 1989 r. ogłosił "grubą kreskę". 

"Ideologia, polegająca na tym, że "nie odpowiadam za swoje czyny", niestety, u nas wzięła górę"-oceniła Zofia Romaszewska. Jak przypomniała, ludziom będącym dziś u władzy, w tamtym okresie "grupa kreska" nie odpowiadała. Nie odpowiadała również samej Romaszewskiej. 

"Myśmy od samego początku to mówili, tylko wtedy uważano nas za oszołomów. A teraz to się odbiło od ściany. Nie mogą sobie wyobrazić, żeby nie dać paskudnego lania tym ludziom, albo chociaż ich rodzinom"-stwierdziła doradczyni prezydenta. A może powinno się rozwiązać tę sprawę na zasadzie "lepiej późno niż wcale"? 

"Nie ma to nic wspólnego ze zwyciężaniem zła dobrem. Jest to wielkie wskrzeszanie diabła"-stwierdziła Zofia Romaszewska.

yenn/Interia.pl, Fronda.pl