- Nie wyrażamy zgody na kandydowanie tej pani z regionu świętokrzyskiego ani z żadnego innego do Parlamentu Europejskiego i niszczenie dobrego imienia Przemysława. Chcemy, by ta pani zrezygnowała z naszego nazwiska! – mówią rodzice byłego wicepremiera.

Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, iż w wyborach do Parlamentu Europejskiego w okręgu małopolsko-świętokrzyskim Prawo i Sprawiedliwość wystawi albo mazowiecką poseł Małgorzatę Gosiewską, albo świętokrzyską senator Beatę Gosiewską. Pani Małgorzata to pierwsza, a pani Beata to druga żona Przemysława Gosiewskiego - byłego wicepremiera i lidera PiS w regionie świętokrzyskim, który zginął w 2010 roku w katastrofie smoleńskiej. 

Na tę wiadomość bardzo emocjonalnie zareagowali rodzice Przemysława Gosiewskiego – Jadwiga i Jan Gosiewscy.

"Nie wyrażamy zgody na kandydowanie z regionu świętokrzyskiego ani z żadnego innego i niszczenie dobrego imienia Przemysława przez Małgorzatę Gosiewską, pierwszą żonę, która zostawiła syna z dzieckiem w najgorszym momencie. Pani Małgorzata nie ma żadnego wykształcenia, nie ma studiów i nie zna języka, więc po co pójdzie? Kompromitować Przemysława i przynosić wstyd dla PiS i Świętokrzyskiego. 

Nie ma naszej zgody na jakiekolwiek kandydowanie pani Małgorzaty. Ta pani powinna zrzec się naszego nazwiska i wtedy może kandydować. Domagamy się, by zrezygnowała z nazwiska. Jest jedna Gosiewska – to Beata. Beatka bardzo kochała swojego męża. Ma przygotowanie do pełnienia funkcji w europarlamencie, bo ukończyła studia z zakresu rolnictwa i włada językiem angielskim. Będzie przynosiła chlubę regionowi świętokrzyskiemu. Chcemy, by Beatka przedłużyła misję Przemka, bo innej drogi nie ma. Zależy nam, by ziemia świętokrzyska była szanowana, a to może zrobić tylko Beatka. 

Mamy prośbę do władz partyjnych, do pana premiera Kaczyńskiego, by postawili na Beatkę. Prosimy, by pan premier Kaczyński jako długoletni przyjaciel naszego syna uwierzył, że nasza synowa na pewno nie przyniesie wstydu Prawu i Sprawiedliwości. Będzie sprawować mandat z miłości dla regionu i męża" – mówił Jan Gosiewski. 

"Chcemy, by ta pani zrezygnowała z naszego nazwiska. To szanowane wszędzie nazwisko i nie godzimy się, by korzystała z nazwiska, które zniszczyła. Ona porwała dziecko i wywiozła. Przechodziliśmy przez nią gehennę. Jak ona może równać się z Beatką, porządną kobietą, która pięknie chowa dzieci i kochała Przemka" – dodała Jadwiga Czarnołęska-Gosiewska. 

"Nie będę komentować tego typu oświadczeń. O mojej pracy, kompetencjach i umiejętnościach świadczy moje życie. Mieszkańcy Warszawy niejednokrotnie wybierali mnie do sprawowania różnych mandatów i tego typu oświadczenie obraża ich i ich stawia w nieprzyjemnej sytuacji, bo oni oddawali na mnie głos. Moja praca jest najlepszym świadectwem tego, kim jestem. To, co mówimy i jak działamy, świadczy o nas" – mówi poseł Małgorzata Gosiewska.

ToR/echodnia.eu