Przyznawanie się do patriotyzmu czy wiary, wzbudza niepokój wśród etatowych wykrywaczy faszyzmu (bardzo często urojonego) spod znaku Stowarzyszenia NIGDY WIĘCEJ. Dziwne, że ich podejrzliwości nie wywołują fascynacje niektórych przedstawicieli subkultury metali spod znaku pentagramu, traktowanych co najwyżej jako grupa niegroźnych wariatów, mających prawo do swoich przekonań. Dziwne, bo czerń i długie włosy często towarzyszą łysym głowom i kolorowi brunatnemu. Wspólny mianownik? Antychrześcijaństwo.

 

Z Norwegii do Polski

 

Co ciekawe, rasizm wśród przedstawicieli cięższego grania nie dotyczy tylko polskiego podwórka, a początek przenikania się subkultury metali i środowisk rasistowskich sięga już początku lat 90. XX w. Jednym z przykładów jest choćby norweski wokalista i gitarzysta Varg Vikernes. Muzyk zasilił kilka czołowych blackmetalowych zespołów (Burzum, Mayhem, Old Funeral), a jego znakiem rozpoznawczym, oprócz tradycyjnego dla gatunku antychrześcijaństwa, były właśnie rasizm i antysemityzm, występujące zarówno w tekstach utworu, jak i wypowiedziach Vikernesa. „Prawdopodobnie międzynarodowość (to wiedzie wszystkie ludzkie rasy ku zagładzie sprzyjając jednej zdegenerowanej i duchowo schizofrenicznej, bezkulturowej psiej rasie), kultywacja niedoskonałego człowieka, koncepcja grzechu i żalu, w końcu fakt, że jest to zbudowane na żydowskim systemie wierzeń który w żaden sposób nie ma korzeni w naszej europejskiej kulturze” – tak mówił w rozmowie z portalem Metal Crypt założyciel grupy Burzum o „słabościach chrześcijaństwa”. Na słowach nie poprzestał i podpalił trzy kościoły w Norwegii. Później dopuścił się zabójstwa muzyka grupy Mayhem Øysteina Aarsetha, ale to już zupełnie inna historia... W podobnym tonie, co Vikernes wypowiadał się wokalista zespołu Gorgoroth Kristian Eivind Espedal (pseud. Gaahl). W rozmowie dla norweskiej telewizji  NRK 1 powiedział: „To jedna z tych rzeczy, które popieram w stu procentach i uważam, że takich podpaleń powinno być znacznie więcej w przyszłości. Musimy zniszczyć wszystkie formy chrześcijańskiej i semickiej religii, jakie znajdują się na świecie. Jedynie satanizm daje każdemu człowiekowi wolność”. W ten sposób muzyk odniósł się do serii podpaleń chrześcijańskich świątyń w Norwegii, dokonanych przez tamtejszych satanistów.

 

/
Właśnie takie nakładanie się elementów antychrześcijańskich, pogańskich lub satanistycznych, antysemickich i rasistowskich spowodowało wyodrębnienie się nowej odmiany black metalu – NSBM (Narodowo-Socjalistyczny Black Metal). Nowa odmiana ciężkiego grania stosunkowo szybko znalazła naśladowców na polskim gruncie, jednak częściej zaliczanych do pokrewnego podgatunku pagan metal, sławiącego rodzimowierstwo i wrogość wobec chrześcijaństwa (szczególnie Kościoła katolickiego). W Polsce takie treści znalazły podatny grunt w l. 90, gdy mieliśmy do czynienia z prawdziwym renesansem subkultur – również metali i neonazistowskich skinów. Oprócz przeniesienia zachodnich wzorców społecznych, czynnikiem determinującym taki stan rzeczy były uwarunkowania historyczne. Długowłosi młodzieńcy, mający dość „dyktatury czarnych”, próbując zaspokoić duchowy głód, kierowali wzrok w stronę pradawnych wierzeń Słowian. Podobnie było w przypadku subkultury skinheads i jej neonazistowskiego odłamu. NS-i, uprawiający swoisty kult siły, stronili od słabego, uległego, nadstawiającego drugi policzek judeochrześcijaństwa. I tak „żydowski bękart” – jak zwykli określać Jezusa Chrystusa neonaziści – ustąpił miejsca Odynowi i innym słowiańskim bóstwom.  Z czasem, długowłosi brodacze zaczęli pojawiać się u boku łysogłowych na koncertach muzycznych i manifestacjach (wystarczy wspomnieć chociażby nacjonalistyczną, neopogańską organizację Zadruga). Najlepszym przykładem takiej symbiozy było Trójmiasto. To właśnie tam metale i skinheadzi znaleźli wspólny język.

 

- Gdańskie środowisko metalowe chyba od samego początku miało ciągotki w tym kierunku, podobnie jak większość ówczesnych subkultur gdańskich: skinheadzi, lechiści, metale, a nawet niektórzy depesze! – mówi Bolesław, mieszkaniec Trójmiasta. – Można wspomnieć znaną niegdyś grupę chuligańską, krążącą po gdańskiej starówce - "czerwono-czarnych" (nazwa wzięła się od kolorów sznurówek, którymi mieli przewiązane glany). Choć z początku mieli zatargi ze skinheadami, głównie z grupą "Hawany" i czasem z grupą "Mongoła", to jednak zawsze nosili się butnie i hardo, starając się upodobnić do tych, których zwalczali, do skinheadów. Prawdziwe i szerokie kontakty między gdańskimi nazistami a metalami zaczęły się, o ile mnie pamięć nie myli, po 1995 r. Głównie przez wspólne imprezy gdyńskiej mafii, skinheadów i metali w klubach 41 i Edofaz – wspomina.

 

Jak przyznaje mój rozmówca, dla skinheadów metale byli zawsze nieco lepsi od "brudasów" czyli punków. W Trójmieście głównym celem neonazistów często stawali się nie tylko przedstawiciele środowisk anarchistycznych i antyfaszystowskich, ale również narodowcy przyznający się do swojego katolicyzmu! – Jeżeli widzisz w Gdańsku graffiti, przedstawiające krzyże na szubienicach czy jakieś antykatolickie, antychrześcijańskie napisy, możesz mieć pewność, że to nie lewactwo, tylko NS-i (neonazistowscy skinheadzi – przyp. red.) – tłumaczy mi, dużo młodszy od Bolesława, działacz narodowy z Gdańska. Ku mojemu zaskoczeniu, on również otwarcie mówi o tym, że przedstawiciele tego środowiska świetnie odnajdywali się w światku przestępczym. I tak, łysogłowi stawali się żołnierzami mafii czy ochraniarzami w agencjach towarzyskich, kontrolowanych przez bandytów.

 

Jak wynika z opinii moich informatorów, wszystko zaczęło się od muzyki. Honor, któremu liderował nieżyjący już Mariusz „Szczery” Szczerski, był najbardziej znanym zespołem, który w swoich tekstach łączył tradycyjne – również te niechlubne - elementy gatunku RAC (Rock Against Communism – Rock Przeciwko Komunizmowi – przyp. red.) z brutalnymi atakami na chrześcijaństwo, często stanowiącymi pospolite bluźnierstwo, podparte antysemickim i rasistowskim uzasadnieniem (teksty piosenek zespołu mówią same za siebie: „On nie umarł za ciebie/Lecz po to by Syjonu wiara zabiła nas!/ Bóg to twoje sumienie/ To nie semicki fetysz, który nadstawia twarz” czy „Kaleczony ostrzem słów,/ Ołtarzem żydowskiego diabła/ Władcy nieba kolorowych dusz”).

 

 

Naziole i metale

 

/
Twórca internetowego zina Okop.fuckpc.com (jak mówi nam autor, strona jest w przebudowie – przyp. red.) na którym promowana jest tego typu muzyka, zgodził się na rozmowę z naszym portalem i wskazał „punkt zwrotny” w historii antykomunistycznego rocka w Polsce. - O skręcie sceny RAC w stronę pogaństwa zaczęto mówić w momencie pojawienia się splitu "Raiders of Revenge" , gdzie wystapiła RAC grupa Honor z pogańskim Gravlenadem (któremu liderował przyjaciel Adama „Nergala” Darskiego – przyp. red.). To na tym albumie można było usłyszeć mocne antychrześcijańskie deklaracje, jak np.: "Antychrysta sztandar w górę wznieś". Był to rok 2000. Jednak wg mnie skręt w stronę rodzimej wiary, a co ze sobą idzie w parze - antychrześcijaństwa, pojawił się o wiele wcześniej. Warto sięgnąć do wcześniejszych albumów, którym hołdował Jasiński i Szczerski. W 1993 roku Honor nagrał słynny album "Urodzony białym", wydany przez Fan Records. W utworze "Pieśń przywiana przez wiatr" słyszymy: Są sny zemsty i krwi stłumione żydowskim fałszem/To szept nocy i mgły z aryjskim powraca wiatrem – mówi mężczyzna. - Dwa lata później, ponownie dla tej samej wytwórni Honor nagrywa "Drogę bez odwrotu". W kończącej album, pięknej balladzie grupa daje jednoznaczną odpowiedź na swoje religijne przywiązania. "Ostatni Drakkar - Krzyż splamił Twój Honor": W oddali krzyż - znak nieczystej krwi/Rozsiewał zguby jad na wszystkie strony/Niezagrożony na tysiące lat/Krwi dumnej rasy pogardy wskazał szlak. Na kolejnych albumach owe pogańskie wątki występowały regularnie, a grupa wcale nie kryła się ze swoimi wierzeniami – tłumaczy mój rozmówca.

 

W ślad za Honorem poszły inne kapele. I tak mieliśmy do czynienia z występowaniem tych samych zespołów w światku metalowym, jak i NS-owskim. Dobrym tego przykładem jest grupa Saltus. W 2008 r. zespół wystąpił w ciechanowskiej Kawiarni Artystycznej. Na występ w ramach XXI edycji festiwalu metalowego S'trash'ydelko przybyło jak zwykle mnóstwo dzieciaków z tzw. dobrych domów, z zamiłowaniem okazujących swoją pogardę dla „ciemnogródzkiego chrześcijaństwa”. Jakże wielkie było ich zaskoczenie, gdy do wspólnej zabawy przystąpili łysogłowi panowie w glanach, którzy w czasie występu Saltusa wyciągnęli prawice w geście „Heil Hitler!”. Koncert przerwano, a kindermetale przeżyli szok. Okazało się bowiem, że antychrześcijaństwo i fascynacja mrokiem często przybiera brzydki brunatny odcień. A przecież to nie jedyny taki przypadek.

 

- Druga z wiodących kapel - Konkwista 88, może nie miała aż tak zadeklarowanych, religijnych tekstów jak Honor, ale nie ukrywała swoich fascynacji mitologią nordycką. Wystarczy wymienić słynne utwory "Bramy Valhalli" czy chociażby "Thor". W wielu starych skin-zinach można odnaleźć wywiady z liderem grupy Adamem, który na pytania odnośnie wiary odpowiadał krótko i treściwie, że Konkwiście nie jest po drodze z chrześcijaństwem. – opowiada twórca OKOP-u. - Na początku lat 90 w Toruniu powstała Zadruga, która samą nazwą nawiązywała do pogaństwa, więc ten proces trwał od dłuższego czasu. Do starych RAC-owych wyjadaczy z czasem dołączyły nowe, młode grupy jak Gammadion, Brander, Odwet 88, Ekspansja, Odwet (olsztyński), Battlefield, Warhead, Defensor 14, White Devils, Agressiva 88 czy najnosze jak October 15 i OWK i inne. Wszystkie te grupy łączyła wspólna idea nienawiści do chrześcijaństwa i miłości do ojczyzny. Przez blisko 15 lat w Polsce uformowało się wiele RAC kapel z mocnym, antykatolickim przekazem, więc jednoznacznie przybliżonej daty nie można określić. Nurt pogaństwa w muzyce RAC tworzył się długo i w ukryciu. Do tego doszły liczne kontakty skinheadów z kapelami black-metalowymi , a swój wpływ miała także aktywność organizacji typu Niklot czy Zadruga – tłumaczy mężczyzna.

 

/
Zastanawia jednak fakt, że o ile dla środowisk lewicowych problemem jest wszelka manifestacja religijności czy patriotyzmu, której często przypisują cechy neofaszyzmu, tak kłopotu nie stanowi nasycone treściami neopogańskimi (lub satanizmem) antychrześcijaństwo. Na potwierdzenie tych słów dokonałem pewnego eksperymentu. Zgłosiłem do usunięcia administracji popularnego portalu YouTube piosenki zespołu Honor o charakterze antysemickim, rasistowskim i ksenofobicznym, a także te, mające znamiona antychrześcijaństwa, wzywające do mordowania katolików. Efekt? Piosenki skierowane przeciwko przedstawicielom innych narodowości i ras zostały usunięte, ale na prośbę o usunięcie utworów ewidentnie antychrześcijańskich (wzywających do prześladowań) administracja popularnej strony pozostała głucha.

 

 

Reakcja pogańska AD 2011

 

- Bezapelacyjnie więcej jest kapel pogańskich. Na chwilę obecną do stricte katolickich grup, które są aktywne można zaliczyć Irydion, może Husarię, ewentualnie Bastion, ale ta grupa woli grać utwory o tematy patriotycznej, bez zagłębiania się w sprawy wiary. Podobnie jest z Horytnicą. Kapel katolickich było dużo, a duży wpływ na ich promocję miało nieistniejące już wydawnictwo NSR Rec. W Polsce nie mam już czegoś takiego jak katolicka scena narodowa. Są jeszcze bardowie narodowo-katoliccy, ale to już nie jest scena RAC – tłumaczy portalowi Fronda.pl dystrybutor muzyki tego gatunku. Na moje pytanie, jak wygląda sytuacja w pozostałych krajach Europy, odpowiada zaskakująco precyzyjnie: - Myślę, że podobnie jak w Polsce. Wyjątkiem mogą być niektóre francuskie kapele spod szyldu RIF i kilka włoskich załóg skupionych wokół organizacji narodowych. W Hiszpanii po zakończeniu działalności przez Estripe Imperial, nie praktycznie żadnej wyrazistej kapeli. Ostoją tego nurtu w Europie mogą być jeszcze Węgrzy, scena mocna, mało podziałów. Natomiast kraje na wschód od Polski, to głównie granie z dużą domieszką rodzimego folku lub odwołań do prawosławia – wyjaśnia wydawca.

 

Na polskim gruncie dochodziło nawet do ostrych konfliktów między narodowcami-katolikami a neopoganami. - Jeśli dobrze pamiętam, to sprawa zaczęła się w końcówce lat 90. minionego wieku. Silny konflikt w Szczecinie i ostrzejsze utarczki w Trójmieście. W Szczecinie za sprawą silnego środowiska skupionego wokól zina „Odala” - pisemka Mateusza Piskorskiego, środowiska Niklotu i Zreszeszenia - a może Związku - Rodzimej Wiary. Podobno dochodziło do akcji typu: lanie po mordzie za mieczyk Chrobrego w klapie czy krzyżyk na szyi – tłumaczy mi Paweł, od wielu lat związany ze środowiskiem narodowym.

 

Ten sam rozmówca również mówi o oddziaływaniu neopogan na środowisko skinów oraz metali i akcjach wymierzonych w narodowych katolików, które – według niego - miało podłoże w ideologii Honoru i tendencjach, panujących w środowiskach B&H, które prowadziło „akcje bojowe z prawdziwego zdarzenia” w Trójmieście.

 

Wobec powyższych relacji, dziwi fakt że o ile środowiska antyfaszystowskie z naciskiem mówiły o „skrajnym katolicyzmie” neofaszystowskiej ekstremy, tak jakoś mało skwapliwie wspominały o dominującym w ostatnich kilku(nastu) latach rodzimowierstwie. Jako przykład można podać choćby reakcję Rafała Pankowskiego na pytanie dziennikarzy „Naszego Dziennika”, którzy po lekturze mojego tekstu o Nergalu, zwrócili się do „Nigdy Więcej” o komentarz ws. Roberta Fudaliego (ps. Rob Darken). Jak pisze Maciej Walaszczyk, Pankowski „był wyraźnie zaskoczony pytaniem "Naszego Dziennika" w sprawie "Nergala" i Fudalego”.

 

Jak człowiek, który niemal etatowo zajmuje się badaniem środowiska neofaszystowskiego, może być zaskoczony pytaniem o taką oczywistą oczywistość? Tym bardziej, że mamy do czynienia z powszechnym zjawiskiem.

 

 

Aleksander Majewski

 

Więcej na ten temat pisałem m.in. w nr. 38 „Gazety Polskiej”