Roberto de Mattei, znany włoski historyk Kościoła, wzywa do poświęcenia Rosji Matce Bożej. Jak mówi, wezwanie z Fatimy jest wciąż aktualne - chodzi nie tylko o uratowanie świata przed tym, co Nasza Pani nazwała "błędami Rosji". Chodzi także o ochronę Kościoła katolickiego przed błędem relatywizmu, który teraz atakuje go w skali bezprecedensowej.

"Błędy komunizmu rozprzestrzeniły się nie tylko po świecie, ale przeniknęły do świątyni Boga, jak dym szatana otaczając i dusząc Mistyczne Ciało Chrystusa" - powiedział profesor de Mattei. Historyk przemawiał 27. marca w Waszyngtonie w Stanach Zjednoczonych.

Jak powiedział de Mattei, Nasza Pani wskazała nam w Fatimie, że Rosję trzeba poświęcić Jej Niepokalanemu Sercu. Musi zrobić to papież w jedności ze wszystkimi biskupami świata. Potrzeba też praktyki wynagradzającej Komunii świętej w pierwsze soboty miesiąca.

De Mattei mówił, że jak dotąd nie przeprowadzono jeszcze poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Konsekracje św. Jana Pawła II w 1984 roku oraz Benedykta XVI w roku 2010 były  w jego ocenie "częściowe" i "niekompletne".

Watykański egzorcysta o. Gabriele Amorth, obecny przy konsekracji z roku 1984, na rok przed swoją śmiercią mówił, że wciąż trzeba wypełnić wskazania Maryi. Jak mówił o. Amorth, wprawdzie św. Jan Paweł II poświęcił Rosję Maryi, ale nie zrobiło tego jego otoczenie, obawiając się denerwowania prawosławnych. Dodatkowo tekst konsekracji nie wymieniał bezpośrednio Rosji, ale jedynie ogólnie "kraje, o których konsekrację Maryja prosiła".

Jak wskazywał de Mattei, "błędem Rosji" nie jest konkretnie komunizm, ale szerzej - ideologia, która "sprzeciwia się naturalnemu i chrześcijańskiemu porządkowi, zaprzeczając Bogu, religii, rodzinie i własności prywatnej". Wskazał tu między innymi na plagę masowych aborcji. To Rosja jako pierwszy kraj zalegalizowała zabijanie dzieci nienarodzonych; ale choć czasy komunizmu przeminęły, w Federacji Rosyjskiej wciąż zabija się setki tysięcy czy wręcz ponad milion dzieci rocznie. W dodatku proceder aborcji szerzy się w wielu państwach Zachodu, gdzie atakuje się też małżeństwo i rodzinę.

"Szerzony i praktykowany dziś na Zachodzie relatywizm jest zakorzeniony w teoriach materializmu i ewolucjonizmu marksistowskiego. Innymi słowy to zaprzeczenie jakiejkolwiek rzeczywistości duchowej oraz wszelkim stałym i permanentnym elementom w człowieku i społeczeństwie" - mówił historyk.

De Mattei zauważył, że relatywizm wdziera się też do Kościoła katolickiego. Jako przykład podał niejasny dokument papieża Franciszka – adhortację posynodalną Amoris laetitia, która według niektórych interpretacji rozmiękcza stanowisko Kościoła katolickiego wobec niesakramentalnych związków.

Jak powiedział, Karol Marks nauczał, że filozofowie nie mają poznawać świata, ale go przekształcać. Dziś wielu teologów zdaje się żywić przekonanie, że ich misją nie jest głoszenie Prawdy, ale reinterpretowanie Słowa Bożego w praktyce. Oznaczałoby to, że nie należy „reformować” chrześcijan tak, by nawrócili się do Ewangelii, ale interpretować Ewangelię tak, by pasowała do chrześcijan wiodących życie niezgodne z nauczaniem naszego Pana.

hk/lifesitenews