Kazimierz Marcinkiewicz ma niełatwe życie. Rozbił swoje małżeństwo, rozpadł się związek i z drugą żoną, która teraz domaga się alimentów. Były premier zalega z płatnościami. Tym razem kolejna tragedia, którą dzieli się w mediach społecznościowych. Chodzi o "segregację basenową".

- Jak w każdą niedzielę poszedłem zrobić swój trening. Basen prawie pusty. Pojedyncze osoby na torach. Już z daleka szukam pustego lub z pojedynczym pływakiem. Podchodzę do 5 i 4 toru, aż tu niespodzianka -  pisze były szef rządu

- „Pan Ratownik” mówi, żebym pływał dziś na 1 lub 2 torze. Patrzę tam, a na torze „nauka pływania” razem ze swoimi instruktorami i tory raczej zajęte. Pytam więc o powód. „Pan Ratownik” na to: „widzi pan ja nie jestem ratownikiem z przypadku, tak jak pan z przypadku był premierem i dlatego proszę o przejście na 1 lub 2 tor” - czytamy

Jego zdaniem, sytuacja ta była wynikiem podziału, jaki mamy w Polsce. A za tę sytuację wini oczywiście rząd.

- Mamy strasznie podzieloną Polskę i dalej dzieloną. Mamy nieustające wyzwiska i segregację w wielu publicznych instytucjach, w administracji rządowej, firmach skarbu państwa, czy tzw mediach publicznych. Nie możemy jednak nie reagować na takie drobiazgi, bo zakażą nam zajmowania miejsc z przodu autobusu, czy metra, albo zrobią drugie kolejki w sklepach, bo oni wszyscy mają mentalność filmowego szatniarza: nie mam pańskiego płaszcza i co mi pan zrobi. „Rasa Panów”, jak się okazuje także „Pan Ratownik” do niej należy - pisze Marcinkiewicz

 

bz/Facebook