Określenie "polskie obozy koncentracyjne" powielane wielokrotnie w mediach na całym świecie mocno nadszarpnęły wizerunek Polski. Okazuje się, że wymyślił je Alfred Benzinger, w latach 50. szef tajnej komórki kontrwywiadu RFN zwanej "Agencją 114". Benzinger w czasach wojny także był gorliwym nazistą i zatrudniał w swojej komórce zbrodniarzy hitlerowskich działających na Wschodzie - bo ci potrafili np. zdemaskować szpiegów sowieckich.


Niemcom zależało na tym, żeby przerzucić ciążące na nich odium na Polaków. "Odrobina fałszu w historii po latach może łatwo przyczynić się do wybielenia historycznej odpowiedzialności Niemiec za Zagładę" - miał powiedzieć. Jego pomysł zyskał akceptację przełożonych, a kłamliwe sformułowanie zrobiło zawrotną karierę - tylko w tym roku trzy niemieckie gazety posłużyły sie owym terminem, a na świecie takich wypadków były dziesiątki.


Trzeba przypomnieć, że przez lata zbywano polskie protesty uważając je w najlepszym razie za typowo polskie "przewrażliwienie". Wiele zmieniło się wraz z kampanią "Rzeczypospolitej" sprzed kilku lat przeciw "polskim obozom", placówki dyplomatyczne reagują dość szybko na tego rodzaju incydenty. Wprawdzie American Jewish Comitee już w 2005 roku wypowiedział się przeciwko temu terminowi, ale nie brak po żydowskiej stronie działaczy, którzy chętnie nim się posługują. W kwietniu 2006 r. Maram Stern, zastępca sekretarza generalnego Światowego Kongresu Żydów (WJC) napisał: "Mimo że obóz został zbudowany i był prowadzony przez Niemców, wszyscy w okolicy wiedzieli o jego istnieniu, a z miejscowych mieszkańców rekrutowano robotników. Rząd w Warszawie chce historię Polski odseparować od historii Auschwitz i dać do zrozumienia, że Polska nie odgrywała żadnej roli w obozie." Ta skandaliczna wypowiedź spotkała się z oburzeniem wielu byłych żydowskich więźniów Auschwitz. Trzeba przyznać także, że żydowska Liga Przeciw Zniesławieniu popiera Polaków w walce z tym sformułowaniem.

 

Wręcz Przeciwnie/PSaw