Już nie tylko ABW i prokuratura, ale także policjanci z prewencji wkroczyli do siedziby tygodnika „Wprost”. Akcja rozpoczęła się ok. godziny 21. Jak nieoficjalnie ustalili dziennikarze tygodnika "Wprost" mieli oni opróżnić redakcję z dziennikarzy. Ale zarówno prokurator jak i policjanci powiedzieli, że nie dojdzie jednak do wyprowadzania dziennikarzy.

Około godziny 21.40 do dziennikarzy wyszedł Sylwester Latkowski i poinformował, że funkcjonariusze ABW próbują nie tylko zabezpieczyć dane, ale także tworzyć własne kopie informacji zawartych na dyskach. Redaktor naczelny wezwał także do swojego gabinetu funkcjonariusza policji, aby zgłosić, że ABW przekracza uprawnienia.

Później policja groziła Latkowskiemu użyciem siły, jeśli nie wyda on swojego komputera, a przed 23 prezes wydawnictwa Point Group Platforma Mediowa stanął przed gabinetem redaktora naczelnego i zaapelował do dziennikarzy, aby nie dopuścili do siłowego wyrwania komputera Sylwestrowi Latkowskiemu. P

o chwili pojawiła się kolejna grupa policjantów w towarzystwie prokuratora Huberta Podolaka. Twierdził on, że prokurator generalny wie o jego działaniach. Gdy dziennikarze wyważyli drzwi do gabinetu Latkowskiego ABW odstąpiła od wykonywania czynności, ale w redakcji pozostała policja.

Redaktor naczelny tygodnika „Wprost” podziękował dziennikarzom i zapewnił, że proces ujawniania taśm będzie trwał. Na 8.00 Tusk zapowiedział konferencję prasową.

TPT/Wprost.pl/Gazeta.pl