Władimir Putin zabrał głos z okazji święta obchodzonego przez Ukraińców, którzy upamiętniają 28 października 1944 roku, gdy to została „wyzwolona” spod okupacji sił faszystowskich i nazistowskich. Piszemy o tym dniu z pewną rezerwą, bo „wyzwolenie” zostało przyniesione przez Armię Czerwoną, stając się de facto początkiem ponownej niewoli.

Tak czy inaczej, Putin uznał tę okazję za dobry moment do krytyki faszyzmu. Putin podkreślił, że „ojcowie i dziadowie” Rosjan i Ukraińców wspólnie walczyli o wolność i osiągnęli zwycięstwo.

Zarazem rosyjski prezydent przestrzegł przed podejmowaniem prób mających na celu odrodzenie ideologii faszystowskiej  i  walk na tle narodowościowym.

Choć mówił do Ukraińców, to, zdaje się, punktował tak naprawdę zagrożenia czyhające na samą Rosję. Bo „faszystowskim” znacznie prędzej można nazwać przerośnięte i nierespektujące praw obywateli państwo rosyjskie. Co więcej to właśnie państwo rosyjskie odpowiada dziś za zaburzanie pokoju międzynarodowego i wywoływanie krwawych konfliktów.

pac