Separatyści z Osetii Południowej będą mogli służyć w rosyjskiej armii. Porozumienie w tej sprawie zaakceptował już prezydent Władimir Putin. To kolejna decyzja Moskwy, która określana jest jako „pełzająca aneksja” terytoriów należących do Gruzji. Rosja w 2008 roku stoczyła z Gruzją pięciodniową wojnę o Osetię Południową. Moskwa poparła wtedy niepodległość tej kaukaskiej republiki oraz sąsiedniej Abchazji.

Między Gruzją a zbuntowanymi republikami ustanowiono tymczasowe linie rozgraniczające. Wbrew porozumieniu o zawieszeniu broni, Rosja rozlokowała w obu republikach swoje wojska, które miały wspierać miejscową armię. Gruzini mieszkający w strefie konfliktu twierdzą, że separatyści pod osłoną rosyjskiej armii przesuwają słupy graniczne, zabierając im sady i pola.

Według dziennika „Wiedomosti”, zgoda Putina na włączenie oddziałów separatystycznych do rosyjskiej armii oznacza kolejny etap wchłaniania gruzińskich terytoriów przez Federację Rosyjską. Gazeta porównuje ten krok do aneksji Krymu i wspierania ruchów separatystycznych w Donbasie. W opinii „Wiedomosti”, w ten sposób Kreml rozszerza swoją politykę imperialną, nie doczekawszy się przełomu w kontaktach z nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Zdaniem gazety, Moskwa liczyła na „dobicie targu” z Donaldem Trumpem, a gdy zdała sobie sprawę, że ten na razie zajmuje się czymś innym, postanowiła uporządkować swoje wpływy na przyległych terenach.

dam/IAR