Na początek stary dowcip. Facet zobaczył przez dziurę w wysokim, drewnianym płocie, że jego sąsiad trenuje strzelanie z łuku. Za jakiś czas wszedł na teren jego posesji i ujrzał na płocie narysowane kredą tarcze strzelnicze, a w nich strzały. Wszystkie tkwiły centralnie w "dziesiątkach". Zdumiony zapytał: "Sąsiedzie! Jak Pan to robi?". "To proste" - odparł drugi. "Najpierw strzelam z łuku, a potem rysuję okręgi".

Polsce potrzebna jest silna, propaństwowa władza oraz silna merytorycznie opozycja. To banał i wiedzą o tym wszyscy poza fanatykami, trollami i oddelegowanymi na odcinek. Niestety, mamy to nieszczęście, że faktyczna opozycja do polskiego rządu znajduje się poza granicami Polski. Stąd działania rodzimej, tzw. totalnej opozycji, ograniczają się wyłącznie do "ulicy i zagranicy". Nastawione są na taką samą reakcję, tj. rezonans bezpośredni bądź pośredni w Brukseli, Berlinie, ostatecznie w Moskwie. Praktycznie zero alternatywnych rozwiązań, zero własnych pomysłów, jedynie generowanie kolejnych emocji i fal niepokojów.

Ostatnio jednak i to nie bardzo wychodzi totalnej opozycji. Taki Lech Wałęsa miał na przykład pojawić się na tzw. kontrmiesięcznicach, ale najpierw zachorował, a ostatnio rehabilituje się. Drugim problemem jest coraz marniejsza frekwencja, do której musiał jakoś odnieść się szef Obywateli RP Paweł Kasprzak. Najpierw zaapelował o spokój, bo co mu pozostało robić z garstką wiernych, a później stwierdził, że ich celem staje się obecnie jak najmniejsza frekwencja na kontrmiesięcznicach, bo to ponoć uderza w PiS i osobiście w Jarosława Kaczyńskiego. Argument z gruntu głupi i dziecinny, albowiem przez 7 lat nikt nie zakłócał miesięcznic i jakoś nie uderzało to ani w PiS, ani w Jarosława Kaczyńskiego. Pomyślałem sobie, że to niemożliwe, by była to nowa "strategia" totalnej opozycji. A jednak myliłem się. Jedna z twarzy Platformy Obywatelskiej, tj. Adam Szejnfeld, potwierdził bowiem na antenie Polsat News, że nową strategią totalnej opozycji ma być pustka na Krakowskim Przedmieściu, która... uderzy w PiS.

Jestem bardzo umiarkowanym zwolennikiem PiS (a także Kukiz '15, ale nie o nich jest notka), choć niektórych polityków partii rządzącej autentycznie nie trawię, a ponadto drażni mnie arcysłaba komunikacja ze społeczeństwem. Akceptuję jednak te działania, które - w moim przekonaniu - są dobre dla Polski, a jest ich sporo. Politycy PiS mówią nieraz, że mają wymarzoną opozycję, bo słabą. Niestety, kompletnie nie zgadzam się z nimi, albowiem - podobnie jak na rynku innych usług - prawdziwym darem dla obywateli jest silna konkurencja. Tylko w takich warunkach klienci dostają to, o co im chodzi, czyli towar dobrej jakości, w niskiej cenie i są przy tym profesjonalnie obsłużeni. Akurat tego na polskim rynku usług politycznych nie uświadczysz.

Beem.Deep/salon24