Trwa kampania MEN zachęcająca do wysyłania 6-latków do szkół. Pojawia się jednak bardzo wiele głosów, że nie radzą sobie w I klasie? Wcześniej nie zdarzało się żeby dziecko w pierwszych latach musiało powtarzać rok. Teraz w wielu szkołach dzieci cofane są do zerówki w trakcie roku szkolnego albo zaczynają szkołę od nowa już jako 7-latki. Z czego wynikają obecne niepowodzenia szkolne 6-latków?

 

- Zgłaszający się do poradni rodzice, którzy zdecydowali się posłać sześciolatka do I klasy, skarżą się, że dzieci nie nadążają za tokiem lekcji, przychodzą z „zaległościami” ze szkoły. Przy pomocy rodziców uzupełniają braki i odrabiają lekcje do późnych godzin. W dzienniczkach dzieci dostają uwagi dotyczące ich zachowania: wstawania z ławek chodzenia po klasie. U niektórych dzieci pojawiają się objawy zaburzeń emocjonalnych w postaci moczenia, zaburzeń snu i łaknienia. Bywa, że dzieci 6-letnie zasypiają w kącie świetlicy. Doświadczeni nauczyciele skarżą się na niemożność pogodzenia realizacji programu z wymaganiami formalnej organizacji nauki np. zalecona praca z dziećmi na dywanie, a nauka kaligrafii czy naturalna chęć zabawy, potrzeba ruchu, krótszy niż u 7-latka czas koncentracji uwagi, a z drugiej strony konieczność wytrzymania 45 minut nauki zwłaszcza w klasach mieszanych. Problemy stwarza nawet prowadzenie zajęć WF - w klasach mieszanych - nauczyciele prowadzą dwie równoległe, bo sześciolatki nie nadążają "za programem i siedmiolatkami".


Minister edukacji Krystyna Szumilas zachwala nowy program, mówiąc że jest dostosowany do potrzeb młodszych dzieci, które uczą się przez zabawę. Nauczyciele jednak "gnają" z realizacją programu i dzieci mają czasem dużo lekcji do odrobienia. Trudno mówić o czasie na zabawę nawet po lekcjach, gdy chce się być dobrze przygotowanym do lekcji. Gdzie tu prawda?

 

- Nowa podstawa programowa klasy pierwszej jest za trudna dla statystycznego 6-latka. Proponowane standardy edukacyjne przenoszą wymagania stawiane do tej pory siedmiolatkom na sześciolatki, które często nie są w stanie im sprostać. Ponadto nowy program - kumulując dotychczasowe wymagania dla zerówek i pierwszych klas w jednym roku - zrywa z zasadą nauczania zintegrowanego, bo wyznacza konkretne efekty do osiągnięcia dziecku już po I klasie. Dotychczas dziecko miało możliwość opanowania określonej umiejętności w dłuższym okresie ( jeśli nie opanowało w klasie I, mogło to zrobić w klasie II, czy nawet III). W podstawie zapisano nierealistyczne, niezgodne z prawidłowościami rozwojowymi wymagania. Według autorów reformy 6-letni uczeń I klasy „zna wszystkie litery alfabetu, pisze krótkie zdania, przepisuje, pisze z pamięci, dba o estetykę i poprawność graficzną, przestrzega zasad kaligrafii, samodzielnie czyta lektury wskazane przez nauczyciela, czyta ze zrozumieniem krótkie teksty, nawet lektury (niektóre dzieci osiągają taki poziom umiejętności opanowania techniki czytania dopiero w trzeciej klasie, chociaż zaczynają szkołę jako siedmiolatki, i to po przygotowaniu w „starej” zerówce)."


Rozwój funkcji percepcyjnych (wzrokowych, słuchowych, motorycznych) wielu dzieci 6-letnich jest niedojrzały do przyjęcia takiego obciążenia. Nie ma naukowej podstawy do tego, aby sądzić, że dokonało się znaczące przyspieszenie rozwoju wskazujące, że przeciętne 6-latki (na poziomie norm wiekowych) osiągają poziom rozwoju 7-latków. Wymusza się przyspieszone tempo opanowania umiejętności czytania, pisania w sytuacji gdy: około 30% dzieci sześcioletnich ma nieukończony proces rozwój mowy i nie wymawia wszystkich fonemów języka (r, sz, ż, cz, dż ); nie potrafi też wystarczająco sprawnie dokonywać operacji (typu analiza, synteza, różnicowanie) na materiale dźwiękowym. Ostatnie badania wskazują raczej na spowolnienie tempa opanowywania tych umiejętności co w konsekwencji będzie prowadziło do powstawania rozbieżności pomiędzy możliwościami dzieci a oczekiwaniami programowymi. Mieszanie roczników, 6 i 7-latków (nawet przy ewentualnym rozdziale roczników w klasach), stwarza nierówne szanse opanowania materiału i nie wiadomo tak naprawdę jak i kiedy ma się to wyrównać.

Kto nie sprosta może powtórzyć klasę! - to rozwiązani proponowane przez autorkę reformy prof. Edytę Gruszczyk- Kolczyńską. Innym panaceum dla dzieci, które nie radzą sobie z opanowaniem wyznaczonych standardów budzącym kolejne zdziwienie, są proponowane przez panią profesor zajęcia korekcyjnych. Celem zajęć korekcyjnych nie jest przecież przyspieszanie (wymuszanie) dojrzewania lecz doskonalenie umiejętności dostępnych dziecku na poziomie jego rozwoju.

 

Co będzie za rok z dziećmi 5-letnimi, które już są w szkołach, w tzw. zerówkach? Właściwie nie ma programu dla 6-latków które nie idą do I klasy. Teoretycznie mają przerabiać to samo co 5-latki. Może jednak lepiej dla dziecka by już poszło do I klasy, zamiast nudzić się w zerówce?

 

- Ten problem istnieje od początku reformy. Jest to jeszcze jedna z jej wad. Nie ma podstawy specyficznie adresowanej do 6-latków. Te, które zostają w zerówce realizują podstawę dla 5 latków- dwukrotnie: najpierw jako 5-cio, potem 6-latki. Te które idą do I klasy - dla 7-latków! W rezultacie systemowo rozwarstwiono populację tej grupy wiekowej, skazując na segregację: na „lepsze” rozpoczynające naukę w I klasie i „gorsze” pozostające w przedszkolu/zerówce. Nic dziwnego, że wielu rodziców z obawy przed wykluczeniem dziecka posyła je do I klasy, licząc, że „jakoś sobie” poradzi. W tej sytuacji zaproponowałabym rodzicom pogłębioną diagnozę psychologiczną dziecka przeprowadzona przez specjalistów, np. Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Indywidualne przypadki dzieci 6-letnich, które swoim rozwojem dorównywały siedmiolatkom, występowały zawsze. Nie bez uzasadnienia decyzję o podjęciu nauki szkolnej przez dziecko, które nie ukończyło siódmego (!) roku życia, od kilkudziesięciu lat podejmował zespół specjalistów Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Aby mogły ono rozpocząć naukę w I klasie, musiało uzyskać pozytywną opinię po badaniach w takiej poradni dotyczącą tzw. wczesnej dojrzałości szkolnej, która poprzez reformę przestała być „wczesną”, a stała się normą.

 

Tym rodzicom, którzy pozostawią swoje dziecko na drugi rok w „O” proponowałabym zorientowanie się w możliwościach edukacji nieformalnej, organizowanej w formie zajęć dodatkowych np. sportowych, artystycznych, które pomogą w naturalnym rozwijaniu zainteresowań dziecka. Moim zdaniem rozbudzenie i podtrzymanie naturalnej ciekawości poznawczej dziecka w większym stopniu sprzyja osiąganiu sukcesów i jest znacznie ważniejsze „od nauki literek”.

 

Co pani poradziła by rodzicom, którzy chcą posłać dziecko do I klasy i otrzymali bardzo dobrą opinię o dziecku od pedagoga w przedszkolu? Czy taka opinia wystarczy? Czy ono sobie poradzi?

 

Mimo wszystko doradzałabym przeprowadzenie pogłębionej diagnozy w poradni, zwłaszcza, że decyzje o rozpoczęciu nauki podejmuje się na całe życie w przy uwzględnieniu perspektywy dalszej edukacji. 6-latek w klasie II jako 7-latek - musi opanować materiał, który przed reformą opanowywał 8-latek (czytanki). Nie znam badań, które świadczyłyby, że dokonało się znaczące przyspieszenie rozwoju wskazujące, że 6-latki (na poziomie norm wiekowych) osiągają poziom rozwoju siedmiolatków, a siedmiolatki - ośmio. 6-latek w klasie I i II to dwa różne światy. W II klasie kończy się okres ochronny, przywileje opiekuńcze i świetlicowe.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski