Nie zawsze jest tak, że szatan posługuje się bronią podsuwania złych myśli, przeważnie po prostu odsuwa te dobre, co powoduje brak prawidłowego rozwoju naszego życia duchowego.

Kiedy miałem 14 lat, wyjechałem z rodziną z Polski, by zamieszkać na stałe w Kanadzie. Tęsknota za przeszłością wprowadziła mnie w depresję. Myśląc o dniu wczorajszym, zaniedbałem swoje jutro. Byłem zły. Stałem się biernym ateistą, nieświadomie pozbywając się stopniowo tego wszystkiego, co mnie budowało. W wieku 16 lat zacząłem pić, palić, narkotyzować się, łamać prawo i zadawać się z nieodpowiednim towarzystwem. Potem odkryłem czarną magię i satanizm. Zacząłem słuchać death i black metalu i po trochu praktykować mój ą nową wiarę, zachęcając do tego również moich kolegów. Na prawym ramieniu zrobiłem sobie tatuaż symbolizujący demona, który we mnie się wtedy narodził. Moja mama zaczęła się za mnie gorąco modlić. Kpiłem sobie z tego i śmiałem się z niej.

Gdy miałem 18 lat, zostałem aresztowany za rabunek, a krótko po tym - wyrzucony ze szkoły. Byłem na dnie.

Niedługo potem Pan Bóg dał znać, że wysłuchiwał modlitw mojej mamy i odtąd diabeł nie mógł już dłużej ukrywać przede mną prawdy. Powoli zacząłem zdawać sobie sprawę z mojej sytuacji. Pewnej nocy stało się coś niewiarygodnego. Oglądałem film, w którego zakończeniu główna bohaterka poszła do spowiedzi. Usłyszała od spowiednika słowa: "Bóg zawsze do ciebie mówi. ale ty nie zawsze słuchasz". Zaintrygowało mnie to i zacząłem myśleć nad sensem tych słów tak głęboko, że zdecydowałem się sprawdzić ich autentyczność. Po raz pierwszy, patrząc na swoją przeszłość, zwróciłem się w pełni świadomie do Boga: "Panie Boże, jeśli naprawdę zawsze mówisz do mnie, to jestem gotowy usłyszeć, co chcesz mi powiedzieć. I jeśli jest prawdą to, że istniejesz, kochasz mnie i zawsze mówisz prawdę, to jestem gotów pójść za Tobą, ponieważ nie mam już nic do stracenia". Chciałem się wyciszyć i słuchać. Na rozgrzewkę postanowiłem zmówić jedną dziesiątkę różańca, tak jak umiałem i aby pomóc sobie w osiągnięciu odpowiedniej atmosfery, chciałem zapalić świeczkę. Byłem w tamtym czasie nałogowym palaczem, palącym prawie całą paczkę dziennie, ale, dziwnym trafem, zniknęły wszystkie moje zapalniczki. W języku angielskim słowo "light" znaczy "zapalniczka", jak również "światło". Nie mogąc znaleźć ognia, zapytałem: "Where is my light?" ("Gdzie jest moja zapalniczka / moje światło?") Usłyszałem głos: "Jest w szufladzie twojego brata!". Otwarłem szufladę. Na wierzchu leżał obraz Matki Boskiej Częstochowskiej... Pan Bóg nie pokierował mnie do zapalniczki, ale pokazał mi moje Światło! Usłyszałem, zrozumiałem i uwierzyłem. Szybko poczułem ciężar moich grzechów i zapłakałem, prosząc o przebaczenie, obiecując poprawę. Płakałem długo, jak małe dziecko, a kiedy przestałem - znalazłem zapalniczkę.

Zacząłem się modlić. Z moich ścian spadły plakaty satanistyczne, co mnie okropnie przestraszyło. Potem zgasła świeczka. Usłyszałem przeraźliwe drapanie czy dobijanie się do drzwi wejściowych. Sparaliżował mnie strach. W momencie, gdy otworzyłem drzwi, wszystko ucichło, a za drzwiami nic nie było, tak jakby niewidzialny, ale słyszalny demon uciekł, bo w moim domu i sercu zamieszkał już Bóg.

Wydaje się, że w dzisiejszym świecie religia nie jest modna, że jest dla starszych lub tych, którzy nie mają lepszego zajęcia. Środki masowego przekazu przedstawiają religię w negatywnym świetle, mówią, że jest to "luksus dla małej garstki wariatów". Muzyka, filmy, prasa - wszystko to namawia za to do rzeczy modnych, które młodzi pochłaniają jak gąbka. Uważają potem, że idą z duchem czasu. Przedmałżeńskie współżycie, używki, bzdurne rozmowy - czy to nas w jakikolwiek sposób buduje? Czy sprawia, że stajemy się lepszymi ludźmi, a w przyszłości będziemy lepszymi ojcami i matkami? Czy to postępowanie daje lepszą nadzieję na jutro?

Zło jest modne, wpatrujemy się więc w kolegów i postępujemy jak oni, stając się złym przykładem dla kolejnych. Każdy chciałby grać dla prowadzącej drużyny, a takąjest teraz drużyna zła. Ale od Jezusa wiemy, że to właśnie ta, rzekomo słaba - drużyna dobra i miłości - odniesie ostateczne zwycięstwo i ostrzega, że zło skazane jest na wieczną przegraną. Więc jeśli Twoja drużyna przegrywa w połowie gry, to wcale nie znaczy, że jąjuż na pewno przegra. Moje nawrócenie jest golem strzelonym przez drużynę dobra na drodze do mistrzostwa świata. Niech wasze cierpienia będą strzelonymi golami. Jeżeli nie jesteście gotowi przyjąć Boga do Waszego życia w 100 procentach, to przynajmniej zaproście Go na wizytę i pozwólcie Mu przedstawić dalszy plan gry.

Pan wiecznie mówi, ale wy Go nie słuchacie. Wyciszcie się, a wtedy On powie słowo i uzdrowi Wasze dusze!

Rafał

dam/adonai.pl