W okresie Wielkiego Postu przed klinikami aborcyjnymi w Stanach Zjednoczonych zawsze stoją ludzie. Młodsi i starsi, niekiedy dzieci szkolne. I razem, niezależnie od różnic wyznaniowych, modlą się o to, by Bóg odmienił, choćby w ostatnim momencie, serca kobiet, które przyjeżdżają tam zabić swoje dzieci, a także lekarzy i pracowników klinik.

 

Ta modlitwa ma moc, czego najlepszym dowodem są kolejne ratowane dzieci. W tym roku wolontariusze dowiedzieli się o 198 dzieciach, które nie zostały rozerwane na strzępy. Historie ich matek były różne. Niekiedy wystarczył widom wolontariuszy i zatrzymanie się przy nich, innym razem chwila rozmowy, a niekiedy ucieczka z kliniki śmierci następowała, gdy kobieta przypomniała sobie już w środku, że tam na zewnątrz ktoś się modli...

 

TPT