Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jesteśmy już po expose premiera Morawieckiego. Było ono krótkie i zwięzłe. Jak widzi Pan Mateusza Morawieckiego już nie jako ministra finansów i rozwoju, ale jako premiera?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog: Uważam, że było to bardzo udane wystąpienie, podzielone na kolejne bloki tematyczne w ramach, których premier wyjaśniał stanowisko rządu i jego zamiary.

To znaczy?

Premier Morawiecki wskazał liczne konkrety. Poruszył kwestię mieszkaniową. Wspomniał o kwestii komunikacyjnej, z symbolicznym zagadnieniem Via Carpatia, także ze wskazaniami dotyczącymi czy tunelu Świnoujście-Szczecin. Była to więc tematyka obejmująca projekty, dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa dostaw surowców energetycznych do Polski. Odniesienie do kwestii zagranicznych było dosyć krótkie, ale treściwe. Premier nawiązał między innymi do polityki wschodniej. Zaprosił naszych wschodnich partnerów Litwę, Ukrainę i Gruzję do współpracy. Podkreślił jednak, że ta współpraca wymaga wysiłku obu stron. Zarysował to, co Polska zamierza zrobić jako członek Unii Europejskiej.

Co w tej kwestii uważa Pan za najistotniejsze?

Moim zdaniem najistotniejszym przesłaniem było podkreślenie roli państwa - nie „rozdętego” ale także nie wycofującego się ze swoich funkcji, nie porzucającego swoich obywateli. Państwo jest niezbędne do wykonywania istotnych funkcji, także funkcji opiekuńczych w stosunku do najsłabszych grup obywateli. Uważam, że to są dosyć istotne konkrety.

Na co jeszcze zwrócił uwagę pan premier, na co godne jest uwagi?

Premier wskazał na sprawność ekonomiczną, to znaczy dobry stan budżetu. Wspomniał o pomysłach jak wydobywać środki na ambitne cele, tj. zwalczając rozmaite patologie podatkowe, tworząc innowacyjne projekty rozwoju. To wszystko, moim zdaniem składało się na całość zarysowanego programu, rozumianego jako cele, które należy osiągnąć jak i wskazania środków i metod przy pomocy, których te cele będą osiągane. Myślę zatem, że należy to expose ocenić wysoko pod względem merytorycznym. Miało ono także krasomówcze walory, odwołania do tradycji polskiej, oraz długiej historii parlamentaryzmu polskiego, odwołanie do zasady marszałka Piłsudskiego. Przemówienie zawierało wstawki, które dotyczyły osobistych przeżyć premiera. W zakończeniu odwołał się do poezji Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Myślę, że to wszystko zarówno w wymiarze merytorycznym, twardych rządowych faktów jak i w wymiarze technicznego sposobu wygłoszenia expose pozwala na wysoką ocenę.

Na co szczególnie zwrócił Pan uwagę podczas tego wystąpienia? Z jakich powodów przykuło to pana uwagę?

Zajmuję się kwestiami polityki zagranicznej, dlatego najbardziej byłem zainteresowany właśnie tym wymiarem, zarówno polityką wschodnią, polityką bezpieczeństwa i polityką w Unii Europejskiej i w regionie. Wszystkie punkty wymienione przez premiera są jasne i w pełni się z nimi zgadzam. Uważam, że powinno się dołożyć wszelkich starań by bezpieczeństwo było zapewnione. Chodzi tutaj o twarde bezpieczeństwo militarne, wymiar NATO-wski sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Miejsce Polski w Unii Europejskiej jest rozstrzygające i niezależne od tego miejsca jakie Polska wypracuje sobie w regionie. Moim zdaniem powyższe poruszone kwestie (w tym zakresie ograniczonego czasu na przemowę) przedstawiały spójny program.

Jednak czy konkretów związanych z polityką zagraniczną nie było zbyt mało?

Co do samej polityki zagranicznej, zapewne trzeba będzie oczekiwać expose ministra spraw zagranicznych. Zwykle przedstawia on założenia polityki na dany rok w styczniu. Wtedy jest czas na szerokie rozwinięcie tez dotyczących tej tematyki.  Uważam, że najważniejsze punkty, zostały dobrze wskazane i jak najbardziej zgadzam się z takim oglądem sytuacji.

Premier Morawiecki tuż przed samym końcem przemówienia dziękował swojemu ojcu i mamie. Czy kojarzy Pan Profesor, aby którykolwiek z premierów Polski, po wygłoszeniu swojego expose dziękował rodzicom? O czym to świadczy? Czy jest to nowa moda wśród polityków czy może szczerość premiera? 

Myślę, że trudno mówić o modzie, skoro prawdopodobnie jest to pierwszy tego typu przypadek. Po pierwsze, świadczy to przede wszystkim o tym, że premier jest stosunkowo młody, ma żyjących rodziców. Ojciec jest jeszcze czynny politycznie. Po drugie, wskazuje to na fakt, iż jego tradycje rodzinne są silne i chwalebne (ojciec działał w Solidarności Walczącej; na rękach jego krewnej, prawdopodobnie ciotki umierał jeden z uczestników zamachu na Kutscherę). Podziękowanie to było zatem, również formą podkreślenia tradycji patriotycznych, z których wyrósł. Polacy cenią wartości rodzinne, a więc sądzę, że także w wymiarze wizerunkowym był to gest ocieplający sylwetkę premiera. Był on nie tylko miły i szlachetny, ale też rozsądny politycznie.

Po expose pan Terlecki zapowiedział, że w styczniu ma dojść do personalnej rekonstrukcji w rządzie pana premiera Morawieckiego. Czy nie lepiej było dokonać tego od razu, przy zmianie premiera. Dlaczego zaczekano do przyszłego roku?

Nie wiem. Trzeba byłoby zapytać o to premiera. Sądzę, że te spekulacje medialne na temat rekonstrukcji rządu uczyniły z tego sprawę bardzo atrakcyjną medialnie. Moim zdaniem, ta kwestia powinna być  jak najszybciej rozstrzygnięta, z uwagi na to, iż przeciąganie tej sytuacji przeszkadza w pracy ministrów. Muszą oni mieć świadomość, który z nich zostaje na swoim stanowisku, ponieważ to pomaga utrzymać stabilność prowadzonej polityki. Myślę, że zbliżający się okres świąteczny spowodował, że nie chciano ogłaszać decyzji w tym momencie, oraz że całą rekonstrukcję odłożono na styczeń po to, aby ten start był rzeczywisty, a nie tylko pozorny. Nie mam żadnego wyobrażenia na temat skali ewentualnej rekonstrukcji. Jest to przedmiotem rozmaitych spekulacji. Nie ma konkretnych danych na temat tego, żeby którakolwiek z tych spekulacji była prawdziwa albo nieprawdziwa. Są to w tej chwili zupełne fantazje rozmaitych komentatorów i nie będę brał w tym udziału.

Nowy premier w polityce nie jest zbyt długo. W samym rządzie zasiada tylko dwa lata. Czy Pana zdaniem poradzi sobie jako premier?

Myślę, że tak. Po pierwsze, zależy jak rozumiemy czy ktoś jest w polityce czy nie. Skoro miał doświadczenie bycia przesłuchiwanym przez SB jeszcze jako nastolatek, to w tym wymiarze w polityce jest od dawna. Z kolei w wymiarze zarządzającym, ma długie doświadczenie menadżerskie w poważnych instytucjach finansowych. Jeśli chodzi o jego doświadczenie w wykonywaniu funkcji kierowniczych - nie jest ono dwuletnie lecz znacznie dłuższe, i to w dziedzinie gospodarczej, co jest znaczące. Dwuletnie doświadczenie rządowe, również nie jest czymś powszechnym. Biorąc pod uwagę przegląd dotychczasowych, naszych premierów, łatwo wskazać, że ani premier Kopacz, ani premier Tusk, ani premier Pawlak, ani premier Suchocka w momencie obejmowania urzędu, nie mieli wcześniej doświadczenia rządowego lub długiego doświadczenia politycznego. Nie sądzę, by premier Morawiecki, w jakiś szczególny sposób odbiegał in minus w zakresie doświadczenia politycznego, wręcz przeciwnie raczej sytuuje się in plus, mając na względzie okoliczności w jakich była większość premierów polskich po 1989 roku w chwili obejmowania urzędu.

Czy jako biznesmen, który odnosił niemałe sukcesy, premier Morawiecki będzie działał podobnie jak biznesmen - prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump?

Myślę, że ta analogia jest zupełnie niemożliwa do komentowania z uwagi na głęboką odmienność kulturową świata biznesu amerykańskiego i polskiego. Po drugie, także z uwagi na zupełną odmienność konstytucyjnego umocowania systemu politycznego i uprawnień premiera w Polsce i prezydenta w Stanach Zjednoczonych. Powyższe porównanie jest figurą retoryczno-medialną i nie sądzę, aby mogło być instrumentem sensownej analizy politycznej.

Dziękuję za rozmowę.