„Kard. Bergoglio chce być ubogim pośród ubogich. Uprawia wojującą pokorę, która czasami może okazać się upokarzającą również dla Kościoła. Jego pojawienie się na balkonie Bazyliki Świętego Piotra w prostej sutannie bez rokiety i mucetu jest tego doskonałą ilustracją. Kardynał jest zręcznym politykiem… i idealistycznym apostołem ubogich czasu lat 70. XX wieku; bez reszty oddał się ludziom, biedakom, nie będąc jednak zwolennikiem teologii wyzwolenia" - pisze ks. Bouchacort.

Kapłan zarzuca również papieżowi, że zrobił nic, aby zmienić w sprawie spadku powołań kapłańskich, a także nadużycia liturgiczne. "Liturgie, którym przewodniczył kardynał ubogich, to katastrofa. Przy papieżu Franciszku może się okazać, że znów ujrzymy Msze z okresu pontyfikatu Pawła VI, tak rażąco odbiegające od wysiłków Benedykta XVI mających na celu przywrócenie im godności należnej obrzędom liturgicznym" - pisze przełożony Bractwa na Amerykę Południową.

Ponadto, duchowny wytyka Franciszkowi, że jako kard. Jorge Bergoglio wygłosił "marne przemówienie" podczas demonstracji przeciwko ustawie o "małżeństwach" homoseksualnych, a także otrzymał błogosławieństwo dwóch pastorów.

Zdaniem kapłana zgromadzenia o nieuregulowanym statusie kanonicznym, jest "człowiekiem kompromisu, wzdrygającym się na myśl o konfrontacji", który stara się omijać problemy.

Nie ma to jak ostra publicystyczna połajanka, jakiej dokonuje szeregowy suspendowany ksiądz na... Papieżu. Rzeczywiście, bardzo to tradycjonalistyczne.

AM/news.fsspx.pl