Naukowcy od dziesięcioleci trudzą się nad wynalezieniem środków, które pomogą ludziom w praktykowaniu niczym nieskrępowanego promiskuityzmu bez narażania się na niepożądany efekt w postaci ciąży. Płód to wprawdzie tylko zlepek komórek, który można swobodnie wyskrobać - ,,skrobanie'' jednak raz, że kosztuje, dwa, że to jednak trochę zachodu. Jak dotąd prym w świecie antykoncepcji wiedzie faszerowanie kobiet tabletkami hormonalnymi, co oczywiście odbija się na ich zdrowiu, ale kto by się przejmował zdrowiem, gdy na horyzoncie jest seks z dowolną ilością partnerów, a dzieci nie ma!

Teraz naukowcy ogłosili jednak nowy przełom - opracowano rzekomo niegroźną i skuteczną tabletkę antykoncepcyjną dla mężczyzn.


Wynalazkowi nie wróżymy ekonomicznego sukcesu. Mężczyźni to pokrętne istoty i mogą kiedy niekiedy zapomnieć o łyknięciu swojej tabletki. Zresztą, dlaczego mieliby się szczególnie przejmować, skoro to kobieta będzie musiała ,,skrobać''? Ktoś tam jednak nowy wynalazek kupi, na każde wariactwo w takiej ważkiej dziedzinie znajdzie się klient; zwłaszcza naczelni feminiści powinni w geście solidarności wziąć na siebie trochę ,,chemii'' i umówić się ze swoją partnerką seksualną, że będą się zamieniać, dajmy na to, z miesiąca na miesiąc. Wprawdzie biorąc pod uwagę fakt dość niewielkiej stałości takich bohaterskich obrońców kobiet dwa miesiące to może być trochę za długa perspektywa, no, ale to wyjdzie w praniu.


O co w każdym razie konkretnie chodzi w nowym seksualnym przełomie naukowym? Męska tabletka antykoncepcyjna po prostu zmniejsza poziom testosteronu oraz prawdopodobnie prodkukcję nasienia. W zasadzie nie wiadomo jeszcze, czy to w ogóle działa, ale naukowcy mają wielkie nadzieje - ich poprzedni wynalazek z roku 2016 miał ten feler, że trzeba go było łykać dwukrotnie w ciągu dnia, no, i szybko niszczył i tak już nadwyrężoną alkoholem wątrobę. Tym razem wystarczy raz dziennie, wątroba jest w porządku i nie ma nawet wahań nastroju. Nic tylko brać - i zamiast truć tylko kobiety, truć jeszcze siebie!

jr