„Rządowy plan zakładał miesięczną stawkę w wysokości 2 złotych od jednego gigabajta dla odbiorcy prywatnego, a maksymalnie 8-9 złotych miesięcznie. A dla firm miesięczna opłata miała wynosić maksymalnie 70 złotych”- powiedział w tvn24 ambasador Polski w Budapeszcie, Roman Kowalski.

Podkreślił, że w antyrządowych protestach biorą udział przede wszystkim młodzi ludzie. Podatek nie został jeszcze wprowadzony i stąd protestujący mają nadzieję na wymuszenie zmiany na rządzie.

Roman Kowalski wskazuje, że rząd chce poprzez podatek doprowadzić do polepszenia jakości korzystania z internetu.

Jest możliwe, że w obliczu protestów zostaną do projektu wprowadzone pewne zmiany, choć nie chodzi tu o wysokość podatku.

Trzeba przyznać, że protesty to przejaw całkowicie nieracjonalnej histerii. Jest znamienne, że w manifestacjach biorą udział przede wszystkim ludzie młodzi. Bo przecież kilka złotych dodatkowego podatku to tak naprawdę kropla w morzu wszystkich obciążeń, które nowoczesne państwa nakładają na swoich obywateli. Powstaje więc pytanie, czy te protesty to rzeczywiście opór względem podatku od internetu? Wydaje się prawdopodobne, że może to być ruch kierowany przez opozycyjne, liberalne siły, które chcą instrumentalnie wykorzystać emocjonalność młodzieży do wzmocnienia antyrządowych nastrojów. 

bjad