Przed Senatem zebrała się cała plejada gwiazd opozycji totalnej, nawet tak wyblakłych, jak były lider Komitetu Obrony Demokracji, Mateusz Kijowski. 

Przeciwnicy obecnego rządu, m.in. przedstawiciele KOD, Strajku Kobiet czy Obywateli RP protestują przeciwko projektom Prawa i Sprawiedliwości dotyczącym sądownictwa, nad którymi dyskutuje dziś Senat. Izba Wyższa polskiego parlamentu zmieniła porządek obrad. Pierwotnie o godzinie 16 miała zostać ogłoszona decyzja w sprawie prezydenckiego referendum, jednak na pierwszy plan wysunęła się dyskusja o sądach. 

"Nie pomogą wam kordony, gdy suweren jest wkur….y"- skandowali demonstranci. Hasła w sumie standardowe: "Nie chcemy dyktatury". Nie zabrakło też ataków na szefa MSWiA, Joachima Brudzińskiego, od którego, dla protestujących, "nie ma bardziej paskudnego". 

Nie zabrakło również polityków opozycji. Płomienne przemówienie wygłosił m.in. poseł Platformy Obywatelskiej, Rafał Trzaskowski:

"Najważniejsze jest to, że dzisiaj PiS próbuje dopchnąć tę swoją fantastyczną reformę, która ma nas pozbawić tego, co najważniejsze. Kolejnej niezależnej instytucji, ponieważ oni mają awersję do wszystkiego, co niezależne. My musimy o tym rozmawiać ze wszystkimi, z naszymi przyjaciółmi, rodzinami, co oznacza brak niezależnych sądów. To początek końca demokracji. Jeżeli nie będzie niezależnych sądów, to PiS-owcy zapewnią sobie glejt, który będzie dawał im bezkarność. Nie możemy na to pozwolić i dlatego presja ma sens"- mówił kandydat opozycji na prezydenta Warszawy. 

 

yenn/Twitter, Fronda.pl