Już tytuł artykułu Wojciecha Żmudzińskiego SJ zamieszczonego na portalu deon.pl mocno mnie niepokoi. Jakże na poważnie można tak stawiać kwestię? „Egzorcysta narzędziem Boga czy szatana?” Mogę przyjąć taki styl polemiki, o ile będzie ona jedynie niesmacznym żartem. Dalej jednak czytam, co brzmi poważnie „ksiądz Sawa (...)  stał się bezwiednie narzędziem szatana”. Wypada tu podziękować o. Żmudzińskiemu za słowo „bezwiednie”, niemniej widać ogólny ton oskarżenia. Tekst kończy dobitny akcent „zachęcam księdza egzorcystę do ( ...) spojrzenia na rzeczywistość oczyma Chrystusa a nie szatana.”

Wielki Boże! Zdobyłam nieco wiary w Jezusa niejako cudem, w dojrzałym już wieku i obecnie czuję w sercu potrzebę zasygnalizowania Jezuicie, że takie słowa rzucane przez zakonnika, na innego kapłana, tą wiarą poważnie chwieją. Stąd pierwsza moja uwaga, czy nie mogliby się Ojciec z tym księdzem umówić gdzieś na kawce, nie w obecności wiernych i polemizować, lub nawet pobić o prawdę, lecz zrobić to bez gorszenia mnie, bo już naprawdę trudno jest mi to znosić!

Emocjonalny ton wypowiedzi jezuity, który dzieli się uczuciami, że jest mu „przykro”, moim zdaniem nie jest stosowny. Przykro, czy nie przykro, to nie jest ważne. Ważne jest to, gdzie jest prawda i jak mamy wspólnie jej poszukiwać. Oczy skierowane naprawdę, to nie są oczy szatana. Prawdy szukajmy rozumem, a nie emocjami wyrażając „jest mi przyjemnie/jest mi przykro”.

Czego jednak przykrość ta dotyczy? „Przykro mi, że katolicki ksiądz zniechęca do czerpania z dorobku tak autentycznych świadków miłości jak wybitna pedagog Maria Montessori.”

Racja, racja, pedagog jest „wybitna”, jest to pięknie brzmiące nazwisko badaczki, na którą powołuje się wielu późniejszych „wybitnych” osób, zakładających różne „wybitne instytucje”. Co jednak się stanie, jeżeli głębiej  zainteresuję się z jakiego rodzaju ideologią zawiązana jest owa myśl Marii Montessori? Szkoda, że zanim padły takie słowa z ust Jezuity, nie zrobił on tego co ja, to znaczy krótkiego przeglądu stron internetowych dotyczących tej osoby. Owszem takie wyszukiwanie nie jest jakimś głębokim badaniem sprawy, lecz jedynie chwilowym testem, po którym zorientujemy się, w jaką duchowość zostanie wciągnięty ktoś, kto głębiej zainteresuje się tą postacią.

Już w języku polskim, odnajdujemy od razu pewien sygnał: „Problem pedagogiki Marii Montessori budzi sporo kontrowersji, nawet wśród samych katolików. Z jednej strony mamy nieprzejednanych zwolenników (istnieją przedszkola i szkoły katolickie w oparciu o jej system), z drugiej - krytykowana jest za dosyć mglistą filozofię, która stoi za jej systemem wychowawczym.”. Zatem, sprawa nie jest tak jednoznaczna, jakby się z pozoru wydawało i dla tego warto może pohamować emocje i zbadać. „Druga niepokojąca sprawa wiąże się z bliskimi związkami (w pewnym okresie życia) Montessori z Towarzystwem Teozoficznym. Współpracowała z nim dosyć blisko. Wspomniana organizacja wydawała jej książki, a ona spotykała się na przykład z liderką organizacji A. Besant. Przypomnijmy, iż Towarzystwo Teozoficzne założyła rosyjska propagatorka nauk tajemnych H. Bławatska i dało ono asumpt do odrodzenia się ruchów spirytystycznych, przeciwstawiających się nauce katolickiej.”  (http://www.edukacja-klasyczna.pl )

Obszerny artykuł o Marii Montessori znajdujemy na stronie samych teozofów  http://www.theosophical.org/publications/1409

Już tytuł artykułu coś nam mówi: „Montessori and the Theosophical Society”. Winifred Wylie pisze tam o przyjaźni i głębokiej współpracy Montessori z Annie Besant: Śledząc dalej tę przyjaźń znajdujemy: „ Annie Besant (1847-1933), która po śmierci Bławackiej stawać się poczęła duchową przywódczynią ruchu. Piękna niegdyś kobieta, żona anglikańskiego pastora, odeszła odeń utraciwszy wiarę w boskość Jezusa - choć w wyniku rozwodu straciła syna, a potem córkę (oboje powrócili do matki nawróciwszy się, po osiągnięciu dojrzałości, na teozofię). Znakomita oratorka, pisarka i organizatorka, zaangażowała się w walkę o wolność myśli, prawa kobiet, kontrolę urodzin, działała w powstającym właśnie ruchu związków zawodowych jako blisko związana z Georgem Bernardem Shawem fabianowska socjalistka. Poproszona o zrecenzowanie książki Bławackiej, nawróciła się nagle w 1889 r. na teozofię. Wkrótce zetknęła się z Leadbeaterem i odtąd pozostawała pod jego przemożnym wpływem. Wspólnie prowadzili okultystyczne badania dotyczące kosmosu, fizycznej i chemicznej budowy ciał, początków ludzkości - ogłoszone przez nich wyniki jawią się, z perspektywy współczesnej nauki, jako stek bzdur. Ale przede wszystkim kontaktowali się (w ciałach astralnych) z Mistrzami, otrzymując kolejne Wtajemniczenia. (http://www.jkrishnamurti.republika.pl/zycie.tow.teoz.htm )

Fotografie z instytucji teozoficznych znajdują się na stronie poświęconej Montessori http://www.montessoristores.com/html/ourheritage.asp

Ogólnie – wiele stron poświęconych teozofii, powołuje się na Montessori, jako swojej zwolenniczki. Czy nie jest to nadużywanie jej imienia w celu podpierania żałosnych idei teozoficznych? Trzeba by to na spokojnie zbadać. Moim zdaniem, używając języka jezuity, „bardzo jest mi przykro”, ale trudno jest obronić tezę, że Maria Montessori i jej metoda, to nie jest coś głęboko wrośniętego w teozofię. W jedną minutę zaś można znaleźć wiele dowodów, że zainteresowanie tą osobą dzisiaj wciąga ludzi w myśl teozoficzną, wielokrotnie potępianą przez Kościół, wyrażono to m.inn przez Dokument Papieskiej Rady ds. Kultury i Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego: „Jezus Chrystus Dawcą Wody Życia”; Chrześcijańska refleksja na temat New Age :  „Idea Ery Wodnika jest tak bardzo widoczna w Ruchu New Age w dużej mierze ze względu na wpływ teozofii, spirytua­lizmu i antropozofii, jak również ich ezoterycznych przodków.”

Maria Patynowska