Nie od dziś endecja okazuje się piątą kolumną Rosji w Polsce, jej ideologiczną forpocztą, głównym rozsadnikiem ładu społecznego i agenturą wpływu. Ta współpraca rozpoczęła się już w międzywojennej Rzeczpospolitej.

 

Jak pisał prof. Wołos: „nie waham się nazwać endecji głównym partnerem politycznym Rosji…. Dyplomaci uzyskiwali od endeków masę interesujących ich informacji o nastrojach w kręgach politycznych, o kierunkach polskiej polityki zagranicznej. Ale udało mi się odkryć w rosyjskich archiwach jeszcze jeden machiawelistyczny zabieg dyplomacji sowieckiej. Otóż Rosjanie planowali za pomocą Narodowej Demokracji jeżeli nie obalić, to przynajmniej osłabić sojusz polsko-rumuński, wymierzony – jak sądzili – w nich. Piotr Wojkow, sowiecki przedstawiciel w Warszawie, twierdził, że gdyby nie strach przed Niemcami, to endecy lekką ręką odrzuciliby układ z Rumunią”.

Metoda rozbijania sojuszów Rzeczypospolitej, znajduje się na agendzie rosyjskich służb i dziś, a narodowcy są ich narzędziem. I dlatego z taką furią atakują Piłsudskiego – symbol oporu przeciw rosyjskiemu imperializmowi i sprawcy jego największej klęski.

Źrodło: Facebook

Włodzimierz Iszczuk
Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”:

Identyfikacja zagrożenia okazuje się sprawą pierwszoplanową w strategii przetrwania. Co się stanie, jeśli Rosji uda się przejąć projekt Międzymorza i skierować go przeciwko euroatlantyckiej jedności? Co będzie, jeśli NATO i Unia Europejska się rozpadną? Co się wydarzy, jeśli w USA zwyciężą izolacjoniści?

Geopolityczna strategia Romana Dmowskiego to prorosyjska koncepcja, która niesie poważne zagrożenie polskiej niepodległości i jej bezpieczeństwa. Trzeba raz na zawsze zdać sobie sprawę z tego, że geopolityczne interesy Rosji i Niemiec są identyczne. Nie ma żadnego wyboru między Moskwą a Berlinem – to odwieczni partnerzy i sojusznicy przeciwko Polsce, Litwie, Ukrainie i państwom regionu. Oś Moskwa – Paryż – Berlin, którą starają się zbudować rosyjscy dyplomaci, to realne zagrożenie bezpieczeństwa państw Europy Środkowo-Wschodniej.

Rosyjska wojna hybrydowa trwa w najlepsze. Na celowniku rosyjskich służb specjalnych jest cała Europa Środkowo-Wschodnia, przede wszystkim Ukraina i Polska.

W ciągu ostatniej dekady, a zwłaszcza od czasu wybuchu rewolucji godności na Ukrainie, Moskwa dokłada wszelkich starań, aby zaburzyć relacje i wywołać klimat konfrontacji w stosunkach polsko-ukraińskich. W tym celu po mistrzowsku manipuluje opinią publiczną obu państw za pomocą różnych interpretacji trudnych okresów wspólnej historii.

Rosja boi się pojawienia sojuszu państw Międzymorza. Dlatego rozpętała prawdziwą wojnę hybrydową przeciwko kluczowym krajom pasa bałtycko-czarnomorskiego. Niestety, niektórzy nieodpowiedzialni politycy po obu stronach granicy wbrew polskiej i ukraińskiej racji stanu regularnie dolewają oliwy do ognia, który celowo rozpala Moskwa. A to powoduje nieodwracalne szkody dla bezpieczeństwa narodowego obu krajów.

Dlatego aby przetrwać w warunkach rosyjskiej agresji, konieczne jest, wbrew wszystkim prowokacjom i historycznym sprzecznościom, zjednoczenie wysiłków, wzmocnienie jedności transatlantyckiej, włączenie nowych członków do zbiorowego bezpieczeństwa NATO i stworzenie nowych sojuszy regionalnych. Moskwa i Berlin nie powinny decydować o losie niezależnych państw centralnej i wschodniej Europy!

Właśnie dlatego, nie poddając się prowokacjom i próbom zasiania niezgody na bazie historii i religii, musimy spokojnie, planowo i pewnie wzmacniać partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią, a także stworzyć nową strategię bezpieczeństwa regionalnego między Morzem Adriatyckim, Bałtyckim, Czarnym i Kaspijskim.

Polska, Litwa i Ukraina mogą wystąpić z inicjatywą utworzenia unii regionalnej wzorowanej na historycznym dziedzictwie I Rzeczypospolitej. Do antyimperialnej konstrukcji geopolitycznej oprócz krajów wschodniej flanki NATO koniecznie trzeba włączyć Szwecję i kraje Nordyckiej Współpracy Obronnej (Nordic Defence Cooperation – NORDEFCO*), Ukrainę wraz z krajami Kaukazu i grupą regionalną GUAM** (Gruzja, Ukraina, Azerbejdżan i Mołdawia), a także Turcję, która staje się regionalnym liderem w regionie Morza Czarnego. Tylko wspólne i skoordynowane wysiłki takich regionalnych liderów, jak Polska, Ukraina, Szwecja i Turcja stworzą potężną geopolityczną konstrukcję, która na zawsze powstrzyma rosyjski ekspansjonizm, a w przyszłości pomoże zniewolonym narodom północnej Eurazji uzyskać wolność i niezależność.

 

 

Przypomnijmy, Roman Dmowski był prorosyjskim działaczem, postulującym zjednoczenie wszystkich ziem polskich w ramach Imperium Rosyjskiego. Dmowski starał się przekonać Rosję o swej i Polaków lojalności do Imperium Rosyjskiego. Uczynił to, stając po stronie ruchu neoslawistycznego. Dmowski zaprezentował pogląd, że Rosja umożliwia polityczne zjednoczenie narodu polskiego zaznając jednocześnie, że „rozwiązanie kwestii polskiej leży w rękach Rosji”.

W przeddzień I wojny światowej carska Rosja postanowiła wykorzystać polskie atuty. Uzasadniając swoje rabunkowe plany i pretensje terytorialne, dążyła do zajęcia wszystkich polskich ziem na zachodzie. Aby wciągnąć Polaków w geopolityczne awantury Sankt Petersburga, rozpuszczono pogłoski, jakoby car po wojnie miał przyznać Polsce autonomię w granicach imperium rosyjskiego.

Roman Dmowski, carski wiernopoddańczy poseł do Dumy Państwowej Imperium Rosyjskiego, stał się ważnym instrumentem rosyjskiej dyplomacji. Błyskotliwy publicysta Dmowski w odróżnieniu od rosyjskojęzycznego Piłsudskiego pięknie władał językiem polskim i świetnie rozumiał psychikę przeciętnych Polaków. Jego teksty i przemowy były słodkie jak miód. Ale był w nich antypolski jad…

Dmowski był adwokatem imperialnej Rosji i działał w jej interesie. Nastawiał Polaków przeciw Ukraińcom. Przeciwstawiał się zjednoczeniu narodów byłej I Rzeczpospolitej w walce przeciwko wspólnemu wrogowi. W swojej pracy „Kwestia ukraińska” bez uzasadnienia próbował przekonać Polaków, iż jakoby głównym zagrożeniem dla Polski nie była agresywna Rosja, ale przymierze Niemiec z Ukrainą. I to po trzech rozbiorach Polski, inicjowanych właśnie przez Rosję w porozumieniu z Niemcami!

To znaczy, zamiast jednoczyć narody I Rzeczypospolitej do wspólnej walki przeciwko wspólnym wrogom – niemieckiemu i rosyjskiemu zaborcy, Dmowski stanął po stronie despotycznego imperium, które było głównym inicjatorem podziałów Polski!

To właśnie prorosyjska polityka Dmowskiego i powstałej z jego inicjatywy endecji pozostawiła na pastwę bolszewickiej Rosji Polaków ze Wschodu, przeszkodziła Piłsudskiemu w stworzeniu silnego geopolitycznego sojuszu państw bałtycko-czarnomorsko-adriatyckiego międzymorza oraz stworzyła przesłanki dla polsko-ukraińskiego konfliktu na Kresach południowo-wschodnich.

Wielu Polaków było zszokowanych jego postawą i prorosyjskim nastawieniem, co spowodowało, że wówczas z Ligi Narodowej odeszło około 20% członków, a wiele pobocznych organizacji zerwało z nią kontakty. W wyniku serii rozłamów w latach 1907–1911 endecja utraciła wpływ na młode pokolenie, jednak Dmowski zadecydował o utrzymaniu kursu pojednania z Rosją.

Bardzo dobrze przyjął deklarację złożoną 8 sierpnia 1914 roku w Dumie Państwowej przez swojego przyjaciela i posła Wiktora Jarońskiego, dotyczącą solidarności narodu polskiego z Rosją w jej walce z Niemcami. Napisał o niej później: „Nigdy w życiu żaden nasz krok polityczny tak mię nie ucieszył”.

Od wybuchu I wojny światowej konsekwentnie działał na rzecz Rosji, utworzył w Warszawie Komitet Narodowy Polski, stojący na gruncie manifestu wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza Romanowa do Polaków z 14 sierpnia 1914. W odpowiedzi na deklarację wodza naczelnego wojsk rosyjskich wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza Romanowa z 14 sierpnia 1914 roku, podpisał telegram dziękczynny, głoszący m.in., że krew synów Polski, przelana łącznie z krwią synów Rosyi w walce ze wspólnym wrogiem, stanie się największą rękojmią nowego życia w pokoju i przyjaźni dwóch narodów słowiańskich.

 

Jagiellonia.org