Płk Ireneusz Szeląg i płk Jerzy Artymiak znaleźli się wśród prokuratorów wojskowych, którzy zamierzają przejść na emeryturę, a jednocześnie kontynuować pracę w prokuraturze cywilnej – pisze „Gazeta Polska Codziennie”.

W Naczelnej Prokuraturze Wojskowej (NPW) i Wojskowej Prokuraturze Okręgowej (WPO) w Warszawie do odejścia szykuje się nawet kilkunastu prokuratorów. Wśród nich są ci, którzy uczestniczyli lub nadal prowadzą śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Do „odwrotu” przygotowuje się m.in. płk Ireneusz Szeląg, szef warszawskiej WPO, i płk Jerzy Artymiak.

– Na przełomie października i listopada chcą przejść na emeryturę wojskową, a następnie rozpocząć pracę już jako cywilni prokuratorzy w równorzędnych jednostkach cywilnej prokuratury – mówi „GPC” osoba związana z warszawską WPO. W efekcie nie tylko będą otrzymywali dwie pensje, ale jako czynni prokuratorzy będą posiadali również immunitet. Na takie rozwiązanie pozwalają przepisy ustawy o prokuraturze.

Śledczy zamierzają wykorzystać przepisy, które umożliwią im kontynuację kariery prokuratorskiej, ale w cywilnej jednostce. Jeżeli uda się im zdobyć orzeczenie o trzecim stopniu inwalidztwa, złożą wniosek do prokuratora generalnego o przyjęcie do pracy. Prokurator generalny będzie zobowiązany do wskazania im stanowisk równorzędnych z tymi, jakie zajmowali w wojsku. W efekcie część wojskowych śledczych, którzy zrealizują ten plan, może trafić do Prokuratury Generalnej.

W ten sposób ich miesięczne dochody, na które złoży się pensja prokuratora wraz z emeryturą wojskową, może wynieść w sumie ok. 30 tys. zł brutto. W ten sposób pomimo spodziewanej zmiany władzy, prokuratorzy skompromitowani śledztwem smoleńskim mogą zapewnić swobie dobrze płatne posady.

KJ/Niezalezna.pl