Pisano nieraz, że w godzinie śmierci przed człowiekiem przewija się film z całego jego życia. Jaki film zobaczył generał "Nil"? Każdy może snuć domysły na ten temat. Posłuchajmy relacji jednego z siepaczy. Prokurator Witold Gatner stał obok naczelnika więzienia, lekarza, strażnika i kata. Czytał "Nilowi" "sentencję wyroku" sowieckiego Sądu Najwyższego w Warszawie.


Tak to opisał podczas przesłuchania przez prokuratora Mieczysława Sosińskiego w roku 1992: "Byłem zdenerwowany, napięty. Czułem, że trzęsą mi się nogi. Skazany patrzył mi cały czas w oczy. Stał wyprostowany. Nikt go nie podtrzymywał. Po odczytaniu dokumentów zapytałem skazanego, czy ma jakieś życzenie. Na to odpowiedział: 'Proszę powiadomić rodzinę'. Oświadczyłem, że rodzina będzie powiadomiona. Zapytałem ponownie, czy jeszcze ma jakieś życzenia. Odpowiedział, że nie. Wówczas powiedziałem: „Zarządzam wykonanie wyroku”. Kat i jeden ze strażników zbliżyli się (...). Postawę skazanego określiłbym jako godną. Sprawiał wrażenie bardzo twardego człowieka. Można było wprost podziwiać opanowanie w obliczu tak dramatycznego wydarzenia".

 

To była śmierć zwycięska!
Generał w łachmanie

A jakby w purpury odziany
Szedł spokojny milczący
Wyprostowany
I ten wzrok
Pod którego ciężarem
Kat się ugiął...


- napisze po latach wrocławska poetka Wanda Sieradzka. Kat się ugiął, ale z katami i ich pomocnikami jest tak, że po każdym potknięciu wstają, otrzepują ubranie i idą dalej. "Nila" nie dało się nikomu zgiąć, więc go zabito. Frangas non flectes - napisał Seneka o człowieku niezłomnym. Można go złamać (zabić), ale nie można go zgiąć. "Nil" był niezłomny. Dlatego chcemy, by żył w naszej pamięci i w pamięci przyszłych pokoleń Polaków – podkreśla Piotr Szubarczyk, historyk IPN.


JW/fieldorf.pl