W lipcu Ministerstwo Zdrowia przesłało do konsultacji projekt ustawy „o leczeniu niepłodności”. Teraz na stronie Rządowego Centrum Legislacyjnego można zobaczyć opinie innych resortów na temat tego projektu. Są one niezwykle krytyczne wiec prace nad ostateczną wersją ustawy mogą potrwać jeszcze wiele miesięcy.

Aby zrozumieć, dlaczego szanse uchwalenia jednej wersji ustawy są znikome, warto pokazać, jak wielkie są rozbieżności. Zgodnie z nauczaniem Kościoła metoda sztucznego zapłodnienia powinna być całkowicie zakazana. Jeśli jednak nie jest to możliwe, to należy dążyć do ograniczenia jej negatywnych skutków, w tym przypadku byłby to zakaz niszczenia już istniejących zarodków ludzkich oraz wytwarzania i mrożenia nadliczbowych. Projekt Ministerstwa Zdrowia tych warunków nie spełnia, więc dla katolików jest nie do przyjęcia” - pisze Bogumił Łoziński na portalu Gosc.pl.

Najważniejsze zastrzeżenie pochodzi z Ministerstwa Sprawiedliwości: projekt nie określa statusu ludzkiego zarodka, jest on traktowany jak zygota lub grupa komórek. Co oznacza, że godność zarodka nie jest respektowana, choć powinna być – zgodnie z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE z 2011 r. Propozycja Ministerstwa Zdrowia nie odnosi się w żaden sposób do szczególnych obowiązków zakładów leczniczych do utrzymania zarodka przy życiu. – Zgodnie z proponowanymi rozwiązaniami o losach utworzonego pozaustrojowo zarodka mają decydować dawcy komórek rozrodczych na podstawie własnej woli oraz lekarze, dla których jedyną granicę działania określa aktualny stan wiedzy medycznej – krytykuje resort sprawiedliwości. „Projekt nie wskazuje też, co należy zrobić z niewykorzystanymi zarodkami, choć wprowadza odpowiedzialność karną za niszczenie zdolnych do życia. Główny Inspektor Danych Osobowych wytknął, że projekt nie wskazuje górnej granicy okresu przechowywania danych w banku komórek rozrodczych i zarodków” - zauważa Łoziński.
 

Wskazuje dalej, że regulacja zabrania testowania zarodków w celu ich selekcji, a pozwala na ich selekcję i modyfikację linii genetycznej ze względu na wady dziedziczne. „Zapis taki to eugenika, która przewiduje eliminację ze społeczeństwa m.in. osób chorych” -podkreśla dziennikarz. Przeciwko temu zapisowi zdecydowanie opowiedziała się kancelaria premiera, która opowiada się za zakazem selekcji zarodków ze względu na płeć i w celu uniknięcia wad genetycznych.

ed/Gosc.pl