Do zdarzenia doszło w Kaskach koło Niepokalanowa. Proboszcz został powiadomiony przez parafian, którzy nie mogą wyjść z szoku.

- Skoro ktoś strzela do Maryi, przyszły mi do głowy słowa Apokalipsy, o „wielkim Smoku, wężu starodawnym, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię” - mówi ks. kan. Zbigniew Wojtaś, proboszcz parafii św. Piotra i Pawła w dekanacie błońskim, kilka kilometrów od Niepokalanowa.

- Ktoś musiał strzelać do Maryi w nocy, z 31 kwietnia na 1 maja. Figurkę chroniła podwójna szyba, więc na szczęście nie została uszkodzona. Ale z takim aktem chuligaństwa na terenie naszej parafii nie mieliśmy jeszcze do czynienia - dodaje proboszcz

Kapliczka stoi z dala od zabudowań. Pochodzi z lat 60.

- Policja przyjęła zgłoszenie, ale szanse na znalezienie świadków są małe. Mam nadzieję, że to odosobniony przypadek i więcej takiej profanacji nie będzie. Tym bardziej boli, że stało się to u progu maja, w którym przecież w szczególny sposób czcimy Matkę naszego Pana. I to jeszcze w roku 1050. rocznicy Chrztu Polski. Czy to nie dowód jakiegoś zdziczałego chrześcijaństwa? - pyta ks. Zbigniew Wojtaś.

kz/gosc.pl