Tomasz Wandas, Fronda.pl: Władimir Putin jak wszyscy się tego spodziewali, wygrał wybory prezydenckie. Pytanie, co teraz?

Prof. Przemysła Żurawski vel Grajewski, politolog: Nic szczególnego, w Rosji nie zdobywa się władzy w wyniku wolnych wyborów, tam wygrywa się je w wyniku posiadania władzy. Po odegraniu tego teatru, myślę, że nastąpi kontynuacja dotychczasowej linii z modyfikacjami wynikającymi z innych kwestii niż w normalnych krajach demokratycznych, czyli z kalendarza wyborczego.

To znaczy?

Wynikać będzie to ze zdolności bądź nie – z naciskiem na „nie” kupowania spokoju społecznego za wzrost gospodarczy, który nie będzie miał miejsca. Rosja będzie raczej w stagnacji, czy może nawet w regresie – będzie zależało to oczywiście od surowców energetycznych, a one długookresowo będą kształtowały się negatywnie z rosyjskiego punktu widzenia.

Czyli wybory w Rosji nie mają większego znaczenia?

Są one o tyle istotne, że organizują przed głosowaniem całe teatrum polityczne. Mogą także z uwagi na potrzeby demonstrowania niewzruszonego poparcia być powodem inicjującym rozmaite zachowania, które na użytek wewnętrzny mogłyby być interpretowane jako demonstrowanie siły przywództwa i siły Rosji - z tym zapewne mieliśmy w ostatnim czasie do czynienia. W Rosji siła rozumiana jest jako zdolność do drastycznych posunięć, a one w ostanim czasie nastąpiły.

I co dalej?

Dalej będzie to mechanizm charakterystyczny od dawna dla państwa rosyjskiego, czyli rozmaite zakulisowe gry i walki klanów nad którymi usiłuje panować Putin. Póki będzie w stanie nad tym panować, póty będzie to w miarę stabilne. Wybory nie są punktem zwrotnym dla polityki rosyjskiej, o tym trzeba pamiętać.

Jakie stoją przed nim wyzwania w polityce wewnętrznej? Z czym może, czy powinien zmierzyć się teraz Putin?

W polityce wewnętrznej Putin od 2003 roku, od „rewolucji róż” w Gruzji, a szczególnie po obu rewolucjach ukraińskich, liczy się z buntem wewnętrznym i jest przygotowany do jego odparcia - w Rosji nie byłoby żadnych negocjacji. Myślę, że wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że w Rosji jakakolwiek opozycja zostałaby rozbita w brutalny sposób. Takiego zagrożenie de facto nie ma (jest to pewne wyobrażenie o potencjalnym scenariuszu).

Natomiast uzdrowienie gospodarcze, przekształcenie kraju, w „coś więcej” niż jednowymiarową gospodarkę opartą na eksporcie surowców energetycznych już się nie uda.

Dlaczego?

Na to był czas wtedy, kiedy były fundusze z wysokich dochodów w związku z koniunkturą na gaz i ropę. Ta koniunktura minęła, będzie się jeszcze wahać, ale nie wróci już do poprzedniego poziomu. Amerykanie wchodzą na rynki światowe, poprzednio byli importerem. Mamy nowe technologie rozwinięte na wysokim poziomie, więc powrotu do okazji, którą Rosja utraciła nie będzie, a bez tych zasobów finansowych nie ma źródła finansowania dla rzeczywistej reformy - pomijam fakt, że Rosjanom brak też -jak sądzę- zdolności administracyjnej, technicznej i cywilizacyjnej.

Proszę o wyjaśnienie.

Rosja nie jest gospodarką żyjącą z wypracowanego zysku, żyje ona z renty (w rozumieniu renty feudalnej). Nie chodzi tu o wzrost gospodarczy, tylko o dostęp do politycznego uprawnienia do łupienia współobywateli. System ten nie jest rozwojowy, będzie on powoli gnił, aż w końcu czeka nas pewien wstrząs, ale trudno powiedzieć, gdzie i kiedy.

Dlaczego jest to takie trudne do oceny?

Jeśli można byłoby powiedzieć kiedy, to Putin oczywiście by się do tego przygotował i z próbowałby się przed tym obronić.

Dobrze, a kiedy może to nadejść?

Nie sądzę, aby było to szybko. Reżim wydaje się być stabilny i zapewne będzie w tej chwili kupował spokój społeczny nie mogąc tego robić przez wzrost gospodarczy, będzie kupował przez demonstrowanie siły imperialnej, czyli przez drastyczną politykę zagraniczną.

Jakie kroki podejmie on w polityce zewnętrznej, będzie to wyłącznie kontynuacja czy może z racji, że jest to jego ostatnia kadencja nie będzie miał już żadnych oporów przed zaostrzeniem kursu?

Dlaczego miałaby być to jego ostatnia kadencja?

Tak wynika z rosyjskiej konstytucji.

W Rosji prezydent, jeśli zechce to konstytucję zmieni.

A jeśli nie?

Jeśli nie, to znajdzie swojego następcę, tak jak już kiedyś miał Miedwiediewa, po czym wróci. Tutaj nie ma mowy o horyzoncie czasowym, który jak w Stanach Zjednoczonych, wskazuje na drugą, i zarazem ostatnią kadencję ze względu na to, że jest ostatnia. W Rosji wcale tak być nie musi, zatem nie przywiązywałbym większej wagi do tych formalnych ograniczeń, gdyż mogą zostać wolą polityczną Putina odrzucone. W związku z tym, nie to będzie kształtowało jego zachowanie polityczne, jedynym celem Putina jest utrzymanie się u władzy.

A co z emeryturą Putina?

Nie ma czegoś takiego jak emerytowany przywódca Rosji.

Czy na pewno?

Tak, jest jeden wyjątek - Jelcyn, gdy był już w takim stanie zdrowia, że nie był odbierany jako groźny. Zapewniano mu bezpieczeństwo osobiste, stąd sukcesja odbyła się łagodnie. W tym przypadku, ze względu na wiek Putina (jeszcze stosunkowo młody) zapewne takiej sukcesji nie będzie. W związku z tym, Putin chcąc być bezpiecznym osobiście, zarówno w sensie majątkowym jak i osobistym musi realnie sprawować władzę, bez względu na to jak będzie się to nazywało.

To znaczy?

Nie ma tu znaczenia czy będzie on prezydentem, premierem, czy kimkolwiek innym - realną władzę musi sprawować właśnie on. W tej właśnie perspektywie będzie on grał, a nie w perspektywie „formalnie” ostatniej kadencji. Ta kadencja wcale nie jego ostatnia. W sensie formalnym może i tak, ale realnie dalej będzie miał on władzę.

Czy ulegnie naciskom zagranicznych przywódców i wytłumaczy sprawę morderstwa Skripala? Czy znów z nich zakpi bez większych konsekwencji?

Myślę, że tym razem konsekwencje będą bolesne dla Rosji. Sądzę, że Zachód nie może pozwolić sobie jedynie na gesty w sytuacjach, kiedy na terenie państwa członkowskiego NATO dochodzi do morderstwa i to w takim stylu. Użycie broni chemicznej na terytorium Wielkiej Brytanii, stałego członka Rady Bezpieczeństwa, tradycyjnego poważnego gracza na arenie międzynarodowej i głównego sojusznika Stanów Zjednoczonych nie może obejść się bez echa. Pozycja polityczna Wielkiej Brytanii jest na tyle duża, aby z łatwością wymusić realną mocną, reakcję wobec Rosji.  

Jaki miałby być tego cel?

Chodzi o to, aby koszty były dotkliwe dla rządzących Kremlem. Warto pamiętać tutaj o obcięciu im niektórych źródeł finansowania.

Czy mógłby podać Pan jakiś przykład takiego posunięcia?

W 2013 roku, kiedy kanclerz Merkel ratowała finanse cypryjskie na korzyść oligarchów rosyjskich, ówczesny prezydent Rosji Miedwiediew wręcz otwartym tekstem powiedział, że Unia Europejska stosuje bolszewickie hasła „grab zagrabione”, czyli faktycznie przyznał, że pieniądze rosyjskich oligarchów zostały zagrabione rosyjskim obywatelom.

Zachód ma instrumenty uderzenia w zaplecze finansowe Kremla i myślę, że to powinno być pewną wskazówką, co do dalszych posunięć. Oczywiście trudno spekulować jakie będą dalsze scenariusze gry służ specjalnych obu stron, NATO i Rosji - to z natury rzeczy jest tajne - ale sądzę, że będzie to pole starcia i Rosja będzie zmuszona zapłacić tutaj nie małą cenę.

Merkel powie, że ma nadzieję, że Rosja się z tego wytłumaczy, że udowodni, iż to nie ona stoi za tym morderstwem– premier Polski natomiast stanowczo stwierdza, że to Rosja i że trzeba coś z tym w końcu zrobić. Skąd ta różnica zdań?

Myślę, że Niemcy w dalszym ciągu sygnalizują Rosji taką nadzieję, że będą starały się uwierzyć w jakąkolwiek wersję, która miałaby choćby pozór prawdziwości, wtedy będą w stanie łagodzić swoje stanowisko. Sądzę, że jest to oferta dyplomatyczna skierowana do Kremla, która nie zostanie przyjęta.

Dlaczego?

Rosja będzie demonstrowała swoją brutalność. Wiemy już, że to co usiłowała odpowiedzieć, to przerzucenie odpowiedzialności czy to na Żydów, czy na Szwedów, czy na Czechów – oczywiście nikt na Zachodzie takiej wersji nie kupi. Zatem ta oferta niemiecka, pozostanie bez odpowiedzi.

I tyle?

Jest to jednak pewien sygnał, że gdyby Rosja zechciała zrobić jakiś wysiłek intelektualno-polityczny i przedstawić jakiekolwiek wytłumaczenie, to Niemcy byłyby wstanie to tłumaczenie zaakceptować.

Czy jednak do tego dojdzie?

Rosja tego nie zrobi, więc Niemcy nie będą miały czego akceptować.

Dziękuję za rozmowę.