"Niemcy są hegemonem, który został trochę w tę rolę wepchnięty przez kryzys finansowy. To konsekwencja posiadania potężnej gospodarki. Musimy także pamiętać, że są narodem o wielu kompleksach, mają straszną przeszłość za sobą" — mówi w rozmowie z portalem wpolityce.pl wiceprzewodniczący PE i europoseł Prawa i Sprawiedliwości, prof. Zdzisław Krasnodębski.

"Niektórzy politycy mają bardzo zmienne poglądy, mają parę wcieleń. To jest problem hipokryzji, bardzo dobrze znany Niemcom, gdyż oni bardzo często stawiają wymogi innym, twierdzą że inne państwa pewnych wartości nie przestrzegają i jednoczenie stosują zupełnie inne kryteria do samych siebie. Weźmy na przykład nasz spór z Komisją Europejską, tyczący praworządności, wpływów politycznych na sądownictwo, media, które w Niemczech jest przeogromne. To jest hipokryzja. Te same żądania formułowane w stosunku do innych nie są formułowane w stosunku do siebie. I to jest problem. Niemcy stracili zdrowy samokrytycyzm"- podkreśla wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego. 

Pytany o to, czy Niemcy stanowią dziś zagrożenie dla Europy, polityk odpowiedział, że nasi zachodni sąsiedzi zostali "trochę na siłę wepchnięci" w rolę hegemona. 

"To konsekwencja posiadania potężnej gospodarki. Musimy także pamiętać, że są narodem o wielu kompleksach, mają straszną przeszłość za sobą. Dwie klęski w XX wieku, w dwóch wojnach. Jedną z takich spraw, które są dla nich ważne, to jest rola ich języka"-wskazał Krasnodębski. W tym kontekście polityk wspomniał o rozmowie z posłem socjaldemokratów, Jakobem von Weizsäckerem, "skądinąd wnukiem słynnego filozofa, ale też fizyka, który razem z Heisenbergiem pracował nad niemiecką bombą atomową – Carla Friedricha von Weizsäckera, kiedyś także kandydatem na prezydenta Niemiec z ramienia SPD".

"To jest ponadto bratanek Richarda von Weizsäckera, który był prezydentem Niemiec, żołnierzem Wermachtu, który w wieku 19 lat wkraczał do Polski. I to są takie skomplikowane losy niemieckie, i z tego te kompleksy niemieckie się biorą"-podkreślił europoseł PiS. Profesor Zdzisław Krasnodębski wspomina, jak gościł w telewizyjnej audycjii wspólnie z Jacobem von Weizsäckerem. Po programie politycy rozmawiali po niemiecku. 

"Tłumaczył mi sytuację w Polsce i był lekko zdumiony, trochę niedowierzający mojej narracji, różnej od jego. To zdumienie wynikało z faktu mojej umiejętności komunikowania się z nim. Wynika ona ze znajomości kultury niemieckiej. Zawsze byłem zafascynowany filozofią i socjologią niemiecką i też ich skokiem cywilizacyjnym, który dokonali po zjednoczeniu Niemiec"-podkreślił rozmówca wPolityce.pl. 

"Oni uznali – teraz my musimy przejąć przywództwo, my musimy podjąć pewną decyzję, jak będziemy rozwiązywać sprawy związane z kryzysem finansowym. Jest pewien napór migracyjny i w tej sytuacji podejmujemy również decyzję, a następnie narzucamy ją innym. I to się załamało. Opór stawiły kraje Europy środkowo-wschodniej, głównie Grupa Wyszehradzka"-mówił profesor, pytany o kryzys migracyjny. 

yenn/wPolityce.pl, Fronda.pl