Fronda.pl: Prezydent Duda mówił że realizacja postanowień szczytu NATO w Warszawie została potwierdzona na szczycie w Brukseli. To najlepsza wiadomość jaka może płynąć po brukselskim szczycie?

Prof. Zbigniew Lewicki: Jeśli tak rzeczywiście jest, bo póki co nie znalazłem tego w oficjalnych komunikatach, to jest to dla nas oczywiście kluczowa sprawa. Gdyby prezydent Trump podtrzymywał to, co ustalone było podczas warszawskiego szczytu, oznaczałoby, że bezpieczeństwo naszej wschodniej granicy byłoby zapewnione. To dla Polski i innych państwa regionu byłaby najlepsza wiadomość, ale jak mówię, nie widziałem tego w żadnym oficjalnym komunikacie, więc trzeba jeszcze na to wziąć poprawkę. Być może jednak w mniej formalny sposób, takie postanowienia rzeczywiście miały miejsce.

Donald Trump przypomniał że 23 na 28 członków wciąż nie płaci tego co powinny na obronność. Czy Polska rzeczywiście się na tym tle wybija?

Polska jest jednym z tych państw, wraz z Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią, Grecją i Łotwą, które wypełniają zobowiązania podjęte w 2014 roku. Jest po prostu wstydem dla innych państw NATO, że nie robią podobnie. Nie po to przecież podpisuje się rozmaite zobowiązania, żeby potem ich nie wypełniać. To, że my to robimy, jest na pewno bardzo dobrym argumentem we wszelkich rozmowach dotyczących Sojuszu i stosunków polsko-amerykańskich. Tym samym pokazujemy, że jesteśmy państwem odpowiedzialnym, które wykonuje to, do czego się zobowiązało.

Czy kolejne przypomnienie Trumpa sprawi ze proporcje się odwrócą i państwa członkowskie będą wypełniały swoje zobowiązania?

Nie chodzi oczywiście o przypomnienia. Przypominał o tej sprawie prezydent Barack Obama, przypominał były minister obrony Robert Gates i nic z tego nie wyszło. Donald Trump, jak sądzę, jest gotów podjąć konkretne kroki finansowe, które sprawią, że Stany Zjednoczone nie będą płaciły pieniędzy, które powinny wpływać od innych państw. Trump jest zdeterminowany i wiemy, że potrafi doprowadzać do końca to, co sobie zamierzył. Myślę, że te państwa zrozumieją, że nie chodzi o przypomnienia, ale o konkrety. Istnieje cały szereg sposobów, przy których Stany Zjednoczone mogą to zrealizować. Mogą przede wszystkim ograniczyć własny wkład, co jest najgorsze dla wszystkich, bo oznaczałoby to zmniejszenie siły bojowej NATO, a tego nikt by nie chciał.

Czy przywódcy państw europejskich wraz z Trumpem podczas brukselskiego szczytu się wzajemnie badały?

Oczywiście, przywódcy europejscy w większości nie znali Trumpa i nie mieli na ogół okazji wcześniej z nim rozmawiać. Tu też nie było specjalnie czasu na rozmowy dwustronne. Jednak warto było zobaczyć jak się zachowuje, jak mówi i jaki jest. W tym sensie było to istotne. Mamy do czynienia z prezydentem niekonwencjonalnym, innym niż poprzednicy, dlatego warto zobaczyć jak można go interpretować i przedstawić siebie jemu. Interesy Unii Europejskiej i USA są tylko częściowo zbieżne, a w znacznej części jednak rozbieżne. Są to bowiem dwa potężne organizmy gospodarcze, które czasami współpracują, a innym razem konkurują, więc pewna rozbieżność interesów jest naturalna.

Jeśli postanowienia szczytu warszawskiego rzeczywiście zostały potwierdzone w Brukseli, tak jak mówił prezydent Duda, to czy okazałoby się, że Trump faktycznie nie ma zamiaru stawiać na izolacjonizm, tak jak straszono w kampanii wyborczej?

Powiedzmy najpierw, że Trump nigdy nie mówił o izolacjonizmie. To nie są absolutnie jego słowa. To były raczej złośliwe interpretacje. Mówił on jedynie o tym, że wszyscy członkowie Sojuszu, którzy korzystają z ochrony, powinny jednocześnie dokładać się do kosztów jego funkcjonowania. To nic nadzwyczajnego, nic, z czym w ogóle można dyskutować. Za pewne korzyści należy przecież płacić. Nie ma powodu sądzić, że Stany Zjednoczone będą czynić to samo, co w 1949 czy 1959 roku, kiedy Europa była dość biedna. W tej chwili kraje europejskie są albo bardzo bogate albo dobrze sytuowane, więc wkład do NATO powinny ponieść. O izolacjonizmie nie ma tu mowy.

Co można powiedzieć o dotychczasowej prezydenturze Trumpa? Jest bardziej tradycyjna niż się spodziewano?

Ta prezydentura na pewno nie jest tradycyjna, ale jest w trakcie ewoluowania. Właściwie mamy do czynienia z pierwszymi krokami w polityce zagranicznej. Do tej pory Trump koncentrował się na polityce wewnętrznej i tak naprawdę nie wiedzieliśmy, jak będzie wyglądała jego polityka zagraniczna. Wygłosił kilka bardzo ważnych przemówień, które oczywiście nie były docenione przez liberalną prasę. Myślę chociażby o bardzo istotnym przemówieniu w Rijadzie. Obecnie na szczycie NATO Trump mówi zdecydowanie, co chce osiągnąć i można mu wierzyć, że to osiągnie. Widzimy silnego przywódcę, jeśli chodzi o sprawy międzynarodowe, który nie waha się mówić jak jest. Jest to prezydent, który może okazać się przywódcą na miarę epoki. To dopiero początek jego prezydentury i zobaczymy, jak to się będzie układać dalej.

Dziękuję za rozmowę.