Prof. Śpiewak zwraca uwagę na niekonsekwencję w działaniu premier Kopacz, która jednocześnie deklaruje, że „nie chce żyć w republice wyznaniowej” i umieszcza na listach ludzi, którzy mimo przynależności do PO są kojarzeni z konserwatyzmem (Śpiewak nazywa ich klerykałami).

- Wyborcy zapewne nie rozumieją, dlaczego w chwale wracają na listy takie postaci jak Cezary Grabarczyk, Bartosz Arłukowicz, Andrzej Biernat... - pyta dziennikarz „Faktu”.

– To świadczy chyba o tym, jak krótką ławkę ma Platforma. Widocznie są tak ważni w partii, że nie ma ich na kogo wymienić – odpowiada socjolog, który kiedyś dostał się do parlamentu z list PO. I dodaje: – Trudno to pojąć, że najpierw Kidawa-Błońska awansuje, a za chwilę okazuje się, że nie bardzo daje się dla niej znaleźć godziwego miejsca na listach wyborczych. Chyba nie jest dość poważnie traktowana, co boleśnie musi ranić jej ambicje.

Zdaniem Pawła Śpiewaka w PO widać „przerost gier taktycznych”.

- Mnie nic ich gry taktyczne nie obchodzą,  póki nie skonfrontują się z problemami ludzi, z tym, że mamy zbyt niskie płace, że młodzi ludzie mają kiepskie perspektywy, że o innowacyjności gospodarki tylko się mówi, że polityka prorodzinna jest niespójna. Najgorsze, że znakiem czasu stało się marnowanie ludzi. Proces degradacji kapitału społecznego nasila się. Pytanie, co zrobi PO, by to zatrzymać? - zastanawia się socjolog. Z kolei przyjęcie na listy Romana Giertycha uznaje z kolei za „koszmar” i „przejaw absolutnego cynizmu”.

– Jedynym powodem, dlaczego tak zachowała się Platforma jest to, że Giertych nienawidzi do bólu Jarosława Kaczyńskiego – mówi Śpiewak. - Jak widać chcą przegrać z wielkim hukiem.

Socjolog zarzuca przy tym kierowanej niegdyś przez Giertycha Młodzieży Wszechpolskiej „faszyzowanie”.

KJ/Fakt.pl