Mogę powiedzieć, że to nie jest koniec, lista współpracowników jest dłuższa. Po moich tekstach otrzymują listy z informacjami o kolejnych osobach. Tam pracuje też wiele porządnych osób które mają dużą wiedzą. Ich przypuszczenia odnośnie niektórych się potwierdzają” - mówił na prof. Sławomir Cenckiewicz odnosząc się do swoich doniesień na temat byłych esbeków pracujących w warszawskim ratuszu.

Jak dodawał na antenie Telewizji Republika:

Ja mam wrażenie że wszedłem do lasu i nie widzę drogi wyjścia. Wszędzie są drzewa z napisami ZOMO, MO, SB”.

Zaznaczył, że jeśli wie się, kogo szukać, to również w inwentarzu ogólnodostępnym wypadają wspomniane nazwiska Ewy Gawor i jej współpracowników.

To wiedza ogólnie dostępna dla każdego, kto chciał to znaleźć. Nie trzeba było szukać tajnych danych ani być członkiem kolegium IPN”

- dodawał.

Przypomniał też, że osoby pracujące w warszawskim ratuszu w dziale zarządzania bezpieczeństwem mają bardzo szerokie uprawnienia, dostęp do niejawnych informacji. Podkreślił, że osoby te nie powinny odpowiadać za bezpieczeństwo i fakt, że ukrywają swoją przeszłość, oznacza że „coś jest na rzeczy” i z jakiegoś powodu się jej wstydzą.

Gawor stwierdzała, że praca w systemie PESEL nie była niczym złym, na co Cenckiewicz odpowiada:

To jakiś rodzaj wojny psychologicznej. Każdy esbek by relatywizował znaczenie swojej pracy w SB. Mówiłby że w każdym państwie są tajne służby. To zabawy psychologiczna. System PESEL był budowany by inwentaryzować osoby z wykształceniem wyższym, i wyższym niepełnym. Chodziło o doskonałą inwentaryzację społeczeństwa pod kątem m.in. poglądów”.

dam/Telewizja Republika,Fronda.pl