Portal Fronda.pl: Kto jest zwycięzcą wczorajszego spotkania premier Beaty Szydło z komisarzem Fransem Timmermansem? Rząd, opozycja czy Komisja?

Prof. Ryszard Legutko: Rząd na pewno może poczytać je za sukces. Wcześniej panowało w Polsce dość ponure nastawianie, pompowane przez opozycję: miał przyjechać tu Timmermans i wygarnąć polskiemu rządowi prawdę, mówiąc, jak to łamie on praworządność. Tymczasem wypowiedzi zarówno pani premier jak i komisarza Timmermansa były bardzo spokojne, stonowane i obiecujące. Znaczące jest to, co podkreślił komisarz: spór o TK jest wewnętrzną sprawą Polski, a KE będzie działać na rzecz kompromisu i porozumienia, nie będąc w żadnym razie stroną. Być może dało się odczytać tutaj coś w rodzaju aprobaty dla ogólnego scenariusza dochodzenia do kompromisu. To są rzeczy dobre. Natomiast trzeba być oczywiście bardzo ostrożnym w ocenach i mieć ograniczone zaufanie do KE i komisarza Timmermansa.

Tak uczy doświadczenie. Komisja Europejska to instytucja znana ze swojej politycznej arogancji. Niewykluczone, że komisarze pokazujący się dziś jako gołębie wkrótce na powrót przerodzą się w unijne jastrzębie. Opozycja w kraju cały czas podtrzymuje nieustępliwe stanowisko. Nie wiemy też, jaki był efekt spotkania Timmermansa z sędzią Rzeplińskim, bo nie padły po nim żadne komunikaty: może komisarz mówił Rzeplińskiemu, żeby nie ustępował i nie robił żadnych ruchów pojednawczych, ponieważ rząd polski nie jest do zaakceptowania dla KE? Taka ewentualność też jest możliwa. Nie zapominajmy, że nasza opozycja jest wyjątkowo cenna dla KE i innych unijnych instytucji. Przecież to ludzie, którzy mówią cały czas: precz z suwerennością, niech żyje Europa, więcej Europy w Europie, precz z rządem nacjonalistyczno-prawicowym. Komisja tak łatwo się od nich nie odwróci – to dla niej naturalne zaplecze polityczne.

Z kolei dla opozycji Trybunał to okręt flagowy, główne działo, gruba berta, z którego biją w polski rząd. Jeśliby sprawa TK została załatwiona, to oni straciliby amunicję. Ustawy medialna, antyterrorystyczna czy związane z bezpieczeństwem nie mogą pełnić tej funkcji, co sprawa TK. Trybunał to najważniejsza broń opozycji: od strony prawnej i instytucjonalnej wprawdzie skomplikowana, ale zapewniająca też pewną prostotę - trzeba zaprzysiąc sędziów, publikować wyrok, inaczej upadnie państwo prawa. Można takie hasła wznosić w nieskończoność. Stąd właśnie te komentarze opozycji po wizycie Timmermansa, według których rządowa propozycja to hucpa, a nie kompromis, a politycy opozycyjni nie cofną się ani na centrymentr i będą bronić TK i praworządności do ostatniej kropli krewi.

Podsumowując: ku mojemu miłemu zaskoczeniu zrobiono wczoraj krok naprzód, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że jest wciąż wiele niewiadomych. To zwłaszcza dalsze działanie KE, determinacja opozycji chcącej podtrzymywać ten ogień, a wreszcie postawa samego TK, a zwłaszcza sędziego Rzeplińskiego oraz w mniejszym stopniu sędziego Biernata.

Jeszcze niedawno groziło Polsce, że KE rozpocznie drugi etap wszczętej przez siebie – bezprawnie, czy też zgodnie z prawem, to zostawmy – procedury, a ostatecznie rzecz trafi do Rady Europejskiej, gdzie będziemy musieli liczyć zwłaszcza na pomoc Węgrów. Ten scenariusz nadal jest możliwy?

W żadnym razie bym go nie wykluczał. Tyle, że teraz nie jest chyba na to najlepszy moment. Pamiętajmy, że mamy sprawę Brexitu, kwestie związane z migracją… Nadmuchiwanie sprawy polskiej, która nie jest w istocie żadną sprawą, zaostrzyłoby i dodatkowo popsuło atmosferę wokół UE, która i tak jest już zła. Komisarz Timmermans jako gołąbek czy baranek może być tylko pozą z tym właśnie związaną. Może komisarze doszli do wniosku, że trzeba trochę zmienić język i inaczej się zachowywać, bo jednak dotychczasowa postawa robi fatalne wrażenie? Pamiętajmy przy tym, że rząd PiS, rząd konserwatywny, to z punktu widzenia unijnego ciało obce. Oni mogliby zaakceptować podobny rząd w jakimś dużym kraju starej UE, ale nie w UE nowej. Nie jest tak, że wkrótce nas pokochają. Nie pokochają.

A zatem: Jeżeli sprawa Brexitu zakończy się dobrze z perspektywy KE, a prezydent Turcji Erdogan nie wcieli jednak w życie swoich gróźb zakończenia współpracy w sprawie kryzysu migracyjnego, to KE, być może, wróci do ostrzejszej retoryki wobec Polski?

To możliwe. Kompromis wokół Trybunału nie będzie łatwy, bo jest wiele jego stron. Na razie opozycja powiedziała „nie”. Nie wiemy jak zareaguje TK, ale jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć, że sędziowie będą bardzo pojednawczy. KE zawsze może wrócić do dawnych postulatów: publikować wyrok, zaprzysiąc sędziów… Mimo wszystko jestem – bardzo umiarkowanym wprawdzie, ale jednak – optymistą. Wczorajszy dzień był jednak jakimś faktem politycznym. Będzie można go w przyszłości unicestwić, ale nie będzie to też takie łatwe: padły przecież jakieś słowa i deklaracje. Trzeba grać bardzo ostrożnie i trzymać KE za słowo i Timmermansa. Jeżeli zadeklarował się jako ten, który może pomóc w rozwiązaniu kompromisu, nie będąc stroną, niech pomaga.