Fronda.pl: Fillon wygrał francuskie prawybory. Zmierzy się być może z Le Pen w drugiej turze przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Komu z dwojga tych kandydatów o prorosyjskiej orientacji daje pan większe szanse na zwycięstwo?

Prof. Ryszard Legutko: Fillon dość wyraźnie wygrał z Sarkozy’m. Powrót Sarkozy’ego do wielkiej polityki francuskiej okazał się na tyle nieudany, że pewnie już więcej o tym polityku nie usłyszymy. Natomiast Juppe wypadł bardzo blado. Zresztą to polityk mało porywający zarówno w tym co mówi, jak i w tym jak się wypowiada. Fillon wypadł dość dobrze, ale co będzie się działo, to dopiero zobaczymy. Jest wyraźny ruch w świecie zachodnim, który można by nazwać odrzuceniem dominującego paradygmatu, obowiązującego od paru dziesięcioleci. Mamy tu na myśli Brexit, wybór Trumpa, bardzo niepewne referendum dla premiera Włoch, czy wybory w Austrii.

Wiele wskazuje, że Marine Le Pen może odnieść sukces w pierwszej turze, natomiast później różnie może być. Wydaje mi się, że szans na zwycięstwo nie ma. Z punktu widzenia Polski wybór jednego czy drugiego kandydata jest dość obojętny. Zarówno Fillon i Le Pen nastawieni są prorosyjsko. O Froncie Narodowym mówi się, że może brać pieniądze od Rosjan, co może być prawdą, ale nie musi. Pewnie będzie jakieś przesunięcie na prawo, po prezydenturze Hollande’a, która była jedną z najgorszych, jeśli nie najgorszą prezydenturą francuską od zakończenia II wojny światowej. Przesunięcie na prawo we Francji nie znaczy to samo co np w Polsce, czy w innych krajach. Nie liczyłbym tu na zmiany, chociaż być może w świetle powszechnych przemian, które obserwujemy, może mieć to pewien wpływ moderujący na politykę UE. Sygnały, które dochodzą z Komisji Europejskiej są jednak takie, że nie zmienią swojego kursu jeśli chodzi o polityczną rolę Komisji, jak i inne sprawy, choćby emigracyjne.

Czy prorosyjskość Fillona, któremu daje Pan większe szanse, oznacza jeszcze większe niezrozumienie Polski wśród zachodnich elit?

Wskazałbym w tej sprawie na trzy płaszczyzny. Pierwsza to płaszczyzna medialna. Przekaz, którym są karmieni Francuzi, Niemcy, Skandynawowie czy Hiszpanie, jest bardzo jednorodny. To co się pisze o Polsce jest krytyczne, takie same i skandalicznie nierzetelne. W mediach nie ma próby już nie tyle nawet zrozumienia sytuacji, co rzetelnego przedstawienia racji w sporach chociażby o Trybunał, czy całego przesunięcia na prawo w Polsce. Myślę, że pod tym względem nic się nie zmieni i opinia publiczna będzie karmiona ciągle takim przekazem.

Drugi poziom to Unia Europejska. Komisja Europejska nadal będzie rządzona przez Junckera i Timmermansa. Wspólnie zbyt wiele zainwestowali w takie funkcjonowanie Komisji, czyli dość bezczelne omijanie litery i ducha traktatu. To pozostanie bez zmian.

Trzeci poziom to poziom stosunków międzyrządowych. Na tym poziomie stosunków bilateralnych rząd polski radzi sobie dość dobrze i nic takiego szczególnego się nie dzieje. Być może to przesunięcie na prawo stosunki z Francją w jakimś stopniu uczyni lepszymi. Wydaję mi się jednak, że z punktu widzenia Polski najważniejsze jest to czy cała polityka związana z grupą wyszechradzką, z budowaniem tych relacji Północ-Południe, od Skandynawii po Bałkany, to wszystko jest tym co może geografię polityczną jakoś zmienić. W relacjach dwustronnych pewnie będzie rutynowo poprawnie. Nie liczę, by w relacjach Polski z Francją czy Niemcami jakaś duża zmiana może zajść. Oni się przyzwyczaili, że polski rząd ma swoją linię, wiedzą, że istnieje i nie jest efemerydą.

Czy dla Władimira Putina wybór między Fillonem a Le Pen to wymarzone rozwiązanie?

Pamiętajmy, że Francja nigdy nie była nastawiona opozycyjnie wobec Rosji. Nawet za czasów Związku Sowieckiego. Przypominam, że gdy w Polsce wprowadzono stan wojenny i ówczesnego premiera Francji Mauroy’a zapytano, co Francja zamierza w tej sytuacji zrobić, odpowiedział: „Oczywiście nic”. Więc liczenie, że Francja może zaistnieć jako twardszy partner w sporze Putina z Zachodem jest raczej bezpodstawne. Rosjanie zdają sobie sprawę, że to jest dla nich dobry układ. Le Pen pewnie byłaby jednak lepsza, dlatego, że jest ona nastawiona bardzo wrogo wobec UE. Im większe kłopoty ma UE, tym dla Rosji jest to bardziej korzystne. Pewnie dla Rosji lepsza byłaby Le Pen, ale myślę, że jeśli wygra Fillon, to Rosjanie raczej się nie popłaczą.

Dziękuję za rozmowę.