Powstało zamieszanie w związku z dyskutowanymi planami zakupu leciwych australijskich fregat typu Oliver Hazard Perry. Mają one zastąpić dwie amerykańskie fregaty tego samego typu, OORP „Gen. K. Pułaski” i „Gen. T. Kościuszko", będące na uzbrojeniu Polskiej Marynarki Wojennej około dwudziestu lat, a które wcześniej przesłużyły dwadzieścia lat w US Navy - obie bowiem pochodzą z 1980 r.

Kupić nie kupić?

Pomysł uzbrojenia PMW w australijskie fregaty powstał w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. W lipcu 2016 r. zaczęto prowadzić w tej sprawie rozmowy z Australijczykami. W marcu 2017 r. na posiedzeniu Sejmowej Komisji Obrony Narodowej występujący w imieniu BBN Dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi gen. Jarosław Kraszewski poinformował posłów, że są prowadzone „bardzo zaawansowane prace związane z pozyskaniem fregat typu Adelaida z Australii”. Ta wiadomość była dużym zaskoczeniem, wcześniej nie informowano, że tego rodzaju rozwiązanie jest w ogóle brane pod uwagę. Odtąd było o nim głośno w mediach.

Nic nie wskazywało, że MON myśli o pozyskaniu następnych używanych fregat. Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych zadecydowało o wydłużeniu do 2024 r. normy eksploatacyjnej obu fregat będących na stanie floty. Podjęto prace modernizacyjne realizowane przez specjalistów ze Stanów Zjednoczonych, największy zakres prac został wykonany na ORP „Gen. K. Pułaski”. W przypadku drugiego okrętu (ORP „Gen. T. Kościuszko”) planowane było rozpoczęcie jego naprawy w drugiej połowie 2018 r. (w podobnym zakresie jak na ORP „Gen. K. Pułaski”). Zamierzano też pozyskać dla PMW nowe okręty podwodne i nawodne.

Początkowo nie było jasne co zamierza zrobić MON. Z informacji przedstawionej przez Inspektorat Uzbrojenia w Sejmie w październiku 2017 r. wynikało, że programy okrętów "Miecznik" i "Czapla" nie będą realizowane w najbliższych latach. W kilka miesięcy później wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Obrony Narodowej (6 lutego 2018 r.) zapewniał, że PMW otrzyma w latach 2022-2026 trzy nowe okręty obrony wybrzeża typy "Miecznik". Ostatecznie po zmianie na stanowisku ministra obrony w styczniu 2018 r. wydawało się, że zamiar BBN z czasem zyskał aprobatę nowego szefa MON Mariusza Błaszczaka.

W każdym razie kiedy prezydent Andrzej Duda udawał się z wizytą oficjalną do Australii z prezydentem wybierał się minister Błaszczak z delegacją MON, a szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski potwierdził, że w czasie wizyty dojdzie do podpisania listu intencyjnego uruchamiającego proces pozyskiwania wspomnianych fregat.

Przed wyjazdem prezydenta zamiar zakupu australijskich fregat skrytykował minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk, który stwierdził, że będzie to ze szkodą dla polskiego przemysły stoczniowego bowiem zablokuje budowę nowych okrętów dla PMW w polskich stoczniach. Tuż przed samą wizytą prezydenta w Australii gruchnęła w mediach wiadomość, że premier Mateusz Morawiecki zablokował zamiar zakupu fregat. Rzeczywiście w czasie wizyty prezydenta Dudy żadnego listu intencyjnego dotyczącego fregat nie podpisano.

Na łamach prasy fachowej, w mediach, w tym zwłaszcza w mediach społecznościowych rozgorzał spór na temat celowości zakupu australijskich fregat. Jedni podnosili przewagi tych okrętów przekonując, że byłyby poważnym wzmocnieniem zdolności bojowych PMW bowiem fregaty zostały zmodernizowane oraz wyposażone w wielowarstwowy system obrony powietrznej dający im szansę na odparcie ataków nieprzyjaciela. Inni dowodzili, że mają one niewielką wartość bowiem nie posiadają możliwości użycia pocisków manewrujących, wykrywania, śledzenia i zwalczania rakiet balistycznych oraz dowodzenia obroną powietrzną dużych obszarów. Przeciwnicy zakupu podnosili też, że sam wydatek na fregaty byłby obciążeniem blokującym skutecznie możliwości wprowadzenia nowych okrętów na uzbrojenie naszej floty. Spór nadal trwa. Bezstronny obserwator zatroskany krytycznym stanem Marynarki Wojennej nie może rozeznać się kto ma rację – powinniśmy kupić fregaty, czy też nie kupować?

Strategiczny bałagan

Od objęcia rządów przez Zjednoczoną Prawicę w końcu 2015 r. ciągle domagam się, aby opracowano i przyjęto podstawowe dokumenty określające kierunki polityki obronnej rządu (strategia bezpieczeństwa narodowego i strategia obronności) i ustalono jakimi siłami zbrojnymi powinna Polska dysponować oraz w co je uzbroić. Takich dokumentów ciągle nie ma. Na stronach MON i BBN wskazuje się jako aktualne strategie przyjęte przez poprzednie rządy (prezydent Komorowski, premier Tusk).

Odnosząc się do sprawy zakupu fregat w BBN opracowano dokument: „Strategiczna Koncepcja Bezpieczeństwa Morskiego Rzeczypospolitej Polskiej” (zaprezentowany 10 lutego 2017 r. w Gdyni ) postulujący oparcie sił głównych floty na fregatach wielozadaniowych. O niskiej wartości sprawczej tego dokumentu BBN wiedzieli jego twórcy skoro w czasie prezentacji podkreślali, że ma on stanowić punkt wyjścia do dalszych dyskusji i opracowania docelowej strategii, która powinna zostać przyjęta jako dokument rządowy.

MON w tym czasie poinformował BBN, że aktualny jest program operacyjny „Zwalczanie zagrożeń na morzu”, który zakupu fregat nie przewidywał. Resort obrony zakładał pozyskanie trzech niszczycieli min „Kormoran" (pierwszy wszedł na służbę PMW w listopadzie 2017 r.), trzy okręty obrony wybrzeża „Miecznik” (do 2024 r.), trzy okręty patrolowe z funkcją zwalczania min „Czapla” (do 2026 r.), okręt patrolowy „Ślązak” (ma być w 2018 r.), okręt wsparcia działań połączonych „Marlin” (do 2026 r.) oraz kolejny nadbrzeżny dywizjon rakietowy Marynarki Wojennej. Najważniejszym zadaniem programu miało być pozyskania trzech okrętów podwodnych nowego typu, z czego dwóch pierwszych do 2022 r., a trzeciego po tym roku. MON zapewniał, że środki finansowe na zakup OP zostały zabezpieczone w zatwierdzonym 20 lutego 2015 r. przez ministra Tomasza Siemoniaka „Planie modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP w latach 2015-2022”.

Po zmianie kierownictwa resortu obrony nowy minister Antoni Macierewicz nie kwestionował tego programu operacyjnego, miał on być realizowany przy czym minister zwiększył planowany zakup okrętów podwodnych do czterech.

W MON zarządzono przeprowadzenie Strategicznego Przeglądu Obronnego i w rezultacie w maju 2017 r. ogłoszono „Koncepcję Obronną Rzeczypospolitej Polskiej”. W tekście MON możemy przeczytać, że „Istotne znaczenie będzie miała Marynarka Wojenna, której podstawowym zadaniem będzie przygotowanie ochrony polskiego Wybrzeża i uniemożliwienie przeciwnikowi panowania nad południowym Bałtykiem”. Z licznych wypowiedzi ministra Macierewicza i jego współpracowników można było wnosić, że wykonanie zadań na Bałtyku zapewni uzbrojenie PMW w okręty podwodne z wyrzutniami rakiet manewrujących oraz nawodne okręty obrony wybrzeża.

Pod rządami PO-PSL obowiązywała „Strategia bezpieczeństwa RP” z 2007 r. oraz „Strategia obronności RP” z 2009 r. W kwietniu 2013 r. Rada Ministrów przyjęła „Strategię rozwoju systemu bezpieczeństwa narodowego Rzeczypospolitej Polskiej 2022”, będącą w istocie kolejną (?) strategią bezpieczeństwa narodowego powielającą obowiązujące już akty prawne, opisową i pozbawioną konkretów.

5 listopada 2014 r. prezydent Komorowski zatwierdził nową „Strategia bezpieczeństwa RP”. Jako obowiązująca pozostała też „Strategia rozwoju”, a istniejąca dotąd „Strategia obronności” dziwnie zniknęła ze stron MON i BBN.

Z takim spadkiem („dwie” strategie bezpieczeństwa narodowego, brak strategii obronności), obejmował resort obrony minister Antoni Macierewicz. I tak pozostało do dziś, o czym można się przekonać zaglądając na strony MON i BBN.

Kilka razy usłyszałem, że wypominając brak strategii obronności RP nie mam racji bowiem jest nią właśnie wspomniana „Koncepcja Obronna RP”. Powstaje oczywiście wątpliwość, czy można opracować strategię obronności nie dysponując aktualną strategią wyższego szczebla jaką jest strategia bezpieczeństwa narodowego – jej nie ma natomiast na pewno inaczej szef BBN Paweł Soloch nie mówiłby w styczniu 2018 r., że: „obowiązująca Strategia Bezpieczeństwa Narodowego pochodzi z 2014 r. i jest już dzisiaj ‘nieaktualna’ ", i, że podjęto prace w celu opracowania nowej strategii. Minister Soloch zapowiedział też rekomendowanie nowej strategii „w tym roku”.   

Państwo może funkcjonować działając zgodnie z obowiązującym w nim porządkiem prawnym. Istnieje hierarchia przepisów prawa pozwalających ustalić jak dany urzędnik i każdy obywatel powinni się zachować, zwłaszcza jakie decyzje wolno/należy podejmować.  

Na szczycie hierarchii aktów prawnych znajduje się ustawa zasadnicza, konstytucja, na jej podstawie władza ustawodawcza stanowi obowiązujące prawo w ustawach. Następnie władza wykonawcza wykonuje zapisy ustaw, a urzędnicy różnych szczebli wydają rozporządzenia i zarządzenia pozwalające wprowadzać przepisy ustaw w życie. Jeśli jednak pojawi się praktyka ignorowania przepisów prawa, obchodzenia ich, w państwie powstanie chaos i nieład, a w konsekwencji może dojść do głębokiej destrukcji i rozpadu struktur państwowych, do stanu określanego mianem „państwo upadłe”. Polacy doświadczyli tego w drugiej połowie XVIII wieku, gdy doszło do rozbiorów i likwidacji państwowości polskiej.

W obszarze obronności także występuję hierarchia dokumentów wytyczających kierunki polityki obronnej. W tym zakresie mamy swoistą „konstytucję”, którą jest strategia bezpieczeństwa narodowego i wynikającą z niej najważniejszą „ustawę”, którą powinna być strategia obronności. Przy czym nie są istotne nazwy tych dokumentów, ale ich treść i tryb w jakim one powstają, jaki organ państwowy je ustanawia, aby miały moc sprawczą. W przypadku strategii bezpieczeństwa narodowego powinno się ją opracować na szczeblu rządowym, aby na wniosek premiera zatwierdził strategię prezydent RP. Natomiast strategie obronności opracowuje resort obrony i przedkłada do zatwierdzenia rządowi, a podpisuje ją premier. 

Niestety w przypadku dokumentów dotyczących obronności mamy sytuację zabałaganioną. Dopiero niedawno podjęto prace nad nową strategią bezpieczeństwa narodowego, natomiast „Koncepcja Obronna RP”, dokument podpisany tylko przez ministra obrony (nie była akceptowana i przyjmowana przez Radę Ministrów) waloru strategii obronności mieć nie może.

Gdyby MON dysponował strategią obronności RP, to w niej byłyby też wskazania jakim uzbrojeniem powinny dysponować siły zbrojne RP. Byłoby wiadome czy np. potrzebujemy fregat. A gdyby to było wiadome, to minister gospodarki morskiej nie mógłby oprotestowywać ich zakupu, jeśli w strategii obronności przyjętej przez CAŁY rząd, byłaby potrzeba posiadania fregat. Z drugiej strony, gdyby w strategii nie przewidywano uzbrojenia PMW we fregaty, to prezydent wiedziałby, że nie będzie też jakichś listów intencyjnych w tej sprawie.

Generalnie sprawie zakupów nowego uzbrojenia, tworzeniu planów technicznej modernizacji sił zbrojnych RP i całokształtowi prac modernizacyjnych szkodzi brak odpowiednich, aktualnych dokumentów szczebla strategicznego. W moim przekonaniu to brak strategii obronności umożliwił czynnikom polskim najpierw negocjowanie zakupu fregat, a następnie wycofanie się z tego zamiaru. Gdyby była odpowiednia ważna strategia władze wiedziałyby jakie okręty zakupić z punktu widzenia polskich potrzeb obronnych. Jednak skoro strategii nie ma trudno się dziwić, że najpierw ktoś wpada na pomysł pozyskania uzbrojenia, a potem ktoś inny może ten pomysł storpedować.

W lutym 2016 r. ogłosiłem „Hierarchię zadań”, które trzeba wykonać, czyli w jakiej kolejności powinniśmy postępować w sprawach obronnych. Postulowałem opracowanie nowej strategii obronności RP i następnie przeprowadzenie audytu sił zbrojnych i przemysłu obronnego sprawdzającego w jakim zakresie mogą one strategię realizować.

Kolejnym działaniem byłoby przeprowadzenie Strategicznego Przeglądu Obronnego dla ustalenia jakie należy pozyskać zdolności wykonawcze. W konsekwencji powinien był powstać plan odbudowy i modernizacji SZ RP, przyjęcie właściwej struktury sił zbrojnych, wdrożenie odpowiedniego systemu kierowania i dowodzenia i wypracowanie programu technicznej modernizacji armii. Etapem końcowym byłoby wdrożenie nowego modelu sił zbrojnych i rozpoczęcie procesu technicznej modernizacji sił zbrojnych.

Niestety w obszarze obronności postąpiono odwrotnie. Usiłowano najpierw zmieniać program modernizacji technicznej armii, tworzono sprzeczne między sobą koncepcje obronne, niekonsekwentnie naprawiano system dowodzenia, ogłaszano chaotycznie zamiary zakupów różnego uzbrojenia. Powstało nie tylko zamieszanie, ale też poplątanie kompetencyjne sprawiające, że w obronności, w tym zwłaszcza w sprawie uzbrojenia wojska decydenci zdają się nie widzieć, co należy zrobić.

To trzeba pilnie naprawić, wojsko nie może czekać. 

Prof. Romuald Szeremietiew

dam/salon24.pl