Skoro NATO chce być „gotowe do akcji” w ciągu 30 dni to Polska musi mieć zdolności do samodzielnej obrony przez miesiąc.

Mamy za sobą kolejny szczyt NATO. Zapadła na nim ważna decyzja. Mówił sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg: „Do 2020 r. będziemy mieli 30 zmotoryzowanych batalionów, 30 eskadr lotniczych i 30 okrętów gotowych do akcji w ciągu 30 dni” Nawiązał do tego minister Błaszczak: „Zleciłem szefowi sztabu generalnego i dowódcy rodzajów sił zbrojnych, żeby takie prace rozpocząć.”

A co to oznacza? Skoro NATO zamierza być „gotowe do akcji” w ciągu 30 dni to Polska musi mieć zdolności do samodzielnej obrony przez miesiąc.

To w zasadzie dobra wiadomość bowiem strateg amerykański George Friedman mówił, że pomoc sojusznicza (amerykańska) może do Polski nadejść dopiero po trzech miesiącach samodzielnej polskiej obrony. Nawet ostrzegał, żeby nie było tak jak we wrześniu 1939 r., gdy opór polski trwał nieco ponad miesiąc, no bo wówczas Amerykanie nie zdąża Polsce pomóc.

Niestety wg gen. Skrzypczaka, byłego dowódcy wojsk lądowych,  nasze wojsko może się bronić przez trzy dni, a prezydent Putin nawet twierdził, że jego sołdatom wystarczą dwa dni by zająć Warszawę.

Antoni Macierewicz zapowiadał, że w ciągu dziesięciu lat zbuduje armię, która odeprze każdego agresora, ale skoro został odwołany z MON po dwu latach urzędowania, to chyba nic z tego nie będzie, zwłaszcza, że jego następca min. Błaszczak na ten temat milczy.
Tak czy inaczej problem jak dotrwać w obronie do nadejścia pomocy sojuszniczej  ciągle jest aktualny.

Tymczasem kandydat PSL na prezydenta Warszawy proponuje zwiększyć emerytury zabierając pieniądze ze środków przeznaczonych na Obronę Terytorialną, którą chce po prostu zlikwidować. To wyraźne nawiązanie do niedawnej przeszłości, gdy PSL w koalicji z PO rządziło Polską. Objęcie urzędu ministra obrony przez Bogdana Klicha w listopadzie 2007 r. zapoczątkowało właśnie proces całkowitej likwidacji wojsk obrony terytorialnej. Najpierw wszystkie istniejące brygady OT zmniejszono do wymiaru batalionowego.  W lipcu 2008 r. te bataliony OT zostały przeformowane w… bataliony zmechanizowane. I tak 1 Batalion OT (dawna 1. Gdańska Brygada Obrony Terytorialnej) 1 lipca 2008r., rozkazem dowódcy Wojsk Lądowych, został przekształcony w 1 batalion zmechanizowany, który włączono w skład 7 Pomorskiej Brygady Obrony Wybrzeża. Także 1 lipca 2008 r. 14 batalion OT (była 14. Brygada Obrony Terytorialnej) włączono w skład 21 Brygady Strzelców Podhalańskich jako 14 batalion zmechanizowany. Następnie 22 batalion piechoty górskiej Obrony Terytorialnej (była 22. Karpacka Brygada Piechoty Górskiej OT) z dniem 1 lipca 2008 został podporządkowany 21 Brygadzie Strzelców Podhalańskich zamieniając nazwę na 22 batalion piechoty górskiej. Rozformowano 18 batalion OT (18. Brygada Obrony Terytorialnej) tworząc na jego bazie 1 lipca 2009 r. 18 pułk rozpoznawczy. Zakończyła istnienie wybijająca się 3. Zamojska Brygada OT. W styczniu 2008 r. brygadę przeformowano w batalion OT, a 1 lipca 2008 r. włączono do 3 Brygady Zmechanizowanej w Lublinie z jednoczesnym przekształceniem w 3 batalion zmechanizowany.

W ten sposób wojska obrony terytorialnej zostały całkowicie zlikwidowane.  Jak widać teraz, gdy MON kierowany przez polityków PiS zaczął odbudowywać wojska OT polityk PSL wraca do pomysły zlikwidowania OT.

Kiedyś ludowcy mieli na sztandarach hasło „Żywią i Bronią”. Wśród sił Polskiego Państwa Podziemnego, które podjęły walkę z niemieckim okupantem były zorganizowane przez ruch ludowy Bataliony Chłopskie, formacja jak najbardziej terytorialna, służąca do obrony miejscowej, co można chociażby zauważyć na Zamojszczyźnie, gdy Niemcy  chcieli wysiedlić tam ludność polską. Współczesny PSL uporczywie przyznaje się do tradycji ruchu ludowego, unika przypominania, że był kiedyś Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym, satelitą Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, realizującym komunistyczną politykę wobec wsi, akceptującym dominację polityczną PZPR, kolektywizację wsi oraz „sojusz” z Sowietami. ZSL nie miał wiele wspólnego z zawołaniem ruchu ludowego:  „Żywią i Bronią”. Kandydat współczesnego PSL zapowiadając likwidację Obrony Terytorialnej nawiązuje raczej do ZSL-u Czesława Wycecha, marszałka sejmu PRL „nie widzę, nie słyszę”, a nie do PSL-u Wincentego Witosa?

Niedawno w telewizjach opozycyjnych wobec PiS pojawiły się doniesienia, jak to mieszkańcy jakiejś miejscowości protestowali bowiem żołnierze OT urządzili tam ćwiczenia, biegali ulicami i nawet strzelali ślepą amunicją. Na ekranie elokwentna pani powiedziała, że nie życzy sobie, żeby jacyś wojskowi zakłócali jej spokój i hałasowali: „To było między godz. 14.30 a 15. Sobota. Normalny, spokojny dzień. Piliśmy kawę i rozmawialiśmy z przyjaciółmi. Nagle słyszymy regularną kanonadę i mamy wrażenie, że te strzały padają bardzo blisko nas. Wszyscy byliśmy przerażeni”.

Ćwiczący żołnierze  WOT usiłowali tłumaczyć, że przecież oni szkolą się jak mają bronić tej miejscowości, a więc także ludzi tam mieszkających. To nie miało znaczenia dla łaknących ciszy i pokoju. Spokój wszak najważniejszy, a ci wojskowi wyczyniają niepotrzebnie jakieś hałasy. 

W pamiętnikach jednego z polskich wojskowych znalazłem wspomnienie, jak to nasi żołnierze znaleźli się w Szkocji (mieli ją chronić przed ewentualnymi desantami Niemców) i rozmawiali z miejscową ludnością. Jeden z naszych oficerów,  który doświadczył już niemieckiej okupacji i zdołał przekraczając różne granice dotrzeć na Zachód opowiadał, jak ta okupacja w Polsce wygląda. Wtedy wypowiedział się właściciel miejscowego baru. Powiedział, że nie rozumie Polaków, którzy tolerują to co robią z nimi Niemcy. On, gdyby wojska niemieckie zajęły jego miejscowość po prostu zamknął by swój bar, odmówił sprzedawania piwa Niemiaszkom i oni musieliby stad wynieść się.

Zdaje się, że podobny punkt widzenia na sprawę obrony prezentuje kandydat ludowców na prezydenta stolicy Polski i pani z miejscowości, gdzie ćwiczyli żołnierze WOT - oni zapewne myślą, że ewentualnym okupantom zakażą zakłócania spokoju i wypoczynku tak jak zakazują tego naszym żołnierzom. A najlepiej przecież, gdyby tego całego WOT nie było.

Romuald Szeremietiew

dam/tysol.pl