Tomasz Wandas, Fronda.pl: „Myślę, że kraje muszą zwiększyć wydatki nie w dziesięcioletnim okresie, tylko natychmiast. Niemcy to bogate państwo. Mówią, jak zamierzają je nieznacznie zwiększyć do 2030 r. Mogłyby to zrobić jutro i nie miałyby problemu. Będziemy musieli coś z tym zrobić. Tak być nie może” powiedział wczoraj rano prezydent USA. Co sądzi Pan o tak mocnym tonie Trumpa w tej kwestii? Przyniesie skutek?

Prof. Romuald Szeremietiew: Trump od dawna mówi o podniesieniu kosztów wydatkowania na obronność do 2% PKB. Mimo, iż takie były ustalenia w NATO dość dawno zobowiązanie to nie było wykonywane. Okazało się jednak, że wcześniejsze apele Trumpa nie przyniosły oczekiwanego efektu (poza kilkoma krajami nikt nie zwiększył wydatków na obronność). Trump zaostrzył ton to niewątpliwe, pozostaje pytanie czy nawet Stany Zjednoczone mogą wywierać tak potężny nacisk na państwa natowskie i czy przypadkiem nie zagrozi to spoistości samego NATO. Niewątpliwie taki ostry ton jest bardzo ryzykowny.

„Myślę, że to bardzo smutne, kiedy Niemcy robią wielkie interesy naftowe i gazowe z Rosją. Mamy chronić ich przed Rosją, a tu Niemcy płacą Rosji miliardy i miliardy dolarów rocznie” – powiedział Trump. Czy tymi słowami Trumpo nie psuje sobie gruntu przed spotkaniem z Putinem? Czy nie powinien jednak być bardziej powściągliwy przed nie łatwym spotkaniem, które nastąpi lada chwila?

Nie, nie powinien być bardziej powściągliwy. Moim zdaniem mówiąc to Trump umocnił swoją pozycję negocjacyjną na spotkanie z Putinem. Po tych słowach prezydenta USA Rosja dostaje „bólu głowy”, musi dobrze przemyśleć jak odnieść się do sprawy. Pojawia się bardzo ważne pytanie, a mianowicie w czym i na ile będzie musiała ustąpić Rosja, aby móc osiągnąć porozumienie z Trumpem, na którym tak bardzo jej zależy.

Czego będzie oczekiwał Trump od Rosji i odwrotnie, czego będzie oczekiwał Putin? Jaka jest pozycja negocjacyjna jednego i drugiego przywódcy na chwilę obecną?

Tu możemy tylko spekulować. Myślę, że Stany Zjednoczone mogą oczekiwać od Rosji pewnej współpracy w kontekście chińskim. Dziś to Chiny stanowią zagrożenie dla pozycji USA w świecie. Jednocześnie USA mają otwarte pola na których muszą działać: „denuklearyzacja” Korei Północnej, która jest bardzo trudnym przedsięwzięciem dotyczy też Chin, które prowadzą tu swoją grę. Pamiętać należy o wizycie Kim Dzon Una w Pekinie tuż po spotkaniu z Donaldem Trumpem. Co najmniej neutralna pozycja Rosji w tym kontekście bardzo przydałaby się Stanom Zjednoczonym. Drugą kwestią jest, to co obecnie nazywa się w NATO „flanką południową” - tu przede wszystkim chodzi o sprawy związane z bezpieczeństwem na Bliskim Wschodzie. W tym regionie USA starają się chronić Izrael i Arabię Saudyjską w kontrze do Iranu. Jak wiemy Iran ma dobre relacje z Rosją. Myślę, że gdyby Rosja przestała wspierać Iran, to Stany Zjednoczone osiągnęłyby w tym regionie swój cel znacznie łatwiej. Reasumując jest kilka pół na których z punktu widzenia USA można podjąć współpracę z Rosją. Pytanie czy obie strony będą chciały na te pola wejść.

Główne ustalenia dwudniowego szczytu w Brukseli znane są od tygodni. Czy przywódcy złożą podpisy pod wspólną deklaracją? Dopytuję, gdyż komentatorzy dostrzegają, że nie jest to pewne po wolcie Trumpa podczas niedawnego szczytu G7.

Wszystko co powiedział Trump w związku ze szczytem G7, fakt, że powiedział, iż Krym jest rosyjski faktycznie nie bardzo współgrają do tego co mówi NATO. Jest to zatem dodatkowe pole na gruncie, którego może dojść do nieporozumień.

Mówi się, że najważniejsza z polskiego punktu widzenia będzie „inicjatywa 4x30”, czy faktycznie? Jeśli tak, to dlaczego jest ona dla nas tak ważna? Kto jest przeciw?

Jeżeli inicjatywa 4x30 faktycznie „stanie się ciałem”, to informuję, że w razie zagrożenia będziemy musieli przez trzydzieści dni samodzielnie dać sobie radę z obroną. Pytanie jakie się pojawia to to czy siły zbrojne jakimi dysponuje Państwo Polskie są w stanie wytrzymać przez trzydzieści dni. Kiedyś George Friedman mówił, że Polska dostanie pomoc, ale najpierw musi wytrzymać trzy miesiące - zatem lepsza jest dla nas opcja trzydziestu, a nie dziewięćdziesięciu dni. Biorąc pod uwagę możliwości militarne jakie ma Państwo Polskie, stan naszego uzbrojenia - nie wspominając o tym, czy wiemy w jaki sposób będziemy tę obronę realizować, to te trzydzieści dni wydaje się być bardzo długim okresem.

Czyli mimo wszystko nie byłby Pan Profesor orędownikiem tej inicjatywy? 

Nie, ja jestem orędownikiem tej inicjatywy. Wszystko co wzmacnia zdolności obronne w naszym regionie jest z naszego punktu widzenia korzystne. Wspominam natomiast o „czarnym” wariancie podczas, którego trzeba byłoby się zmierzyć z zagrożeniem. Stawiam pytanie, które w tym aspekcie wydaje się być bardzo istotne, czy uwzględniając stan naszej armii dalibyśmy faktycznie radę sami obronić się przez trzydzieści dni?

Dalibyśmy?

Proszę mię zwolnić z odpowiedzi na to pytanie.

Dziękuję za rozmowę.