Portal Fronda.pl: Premier Mateusz Morawiecki przedstawił wczoraj pakiet ułatwień rządowych dla przedsiębiorców. To dobry projekt?

Prof. Robert Gwiazdowski: Było to rozwinięcie szeregu slajdów przedstawionych kilka miesięcy temu, choć w dalszym ciągu na dużym poziomie ogólności. Oczywiście lepiej będzie, jeśli przedsiębiorcy nie będą musieli powielać składanych przez siebie raportów… W każdym równaniu ekonomicznym jedna zmienna jest niezmienna: 24 godziny. Im więcej czasu przedsiębiorca musi zmitrężyć na wypełnianie formularzy, tym mniej mu go zostanie na prowadzenie działalności gospodarczej. W tym sensie to, co przedstawiono na konferencji, należy przyjąć ze zdziwieniem. Ze zdziwieniem, że jeszcze dotąd to wszystko się nie udało, choć wszyscy mówili, że to zrobią! Premier Morawiecki nie jest pierwszy. Wcześniej to samo mówili Donald Tusk,Kazimierz Marcinkiewicz, Leszek Balcerowicz. Zobaczymy, jak zostanie to zaimplementowane. Jednak w tym samym czasie, gdy minister Morawiecki mówi o ułatwieniach, z ministerstwa finansów dochodzą wieści o utrudnieniach. W związku z tym per saldo może się okazać, że wcale nie jest lepiej, tylko gorzej.

O jakiego rodzaju utrudnieniach z MF pan mówi?

Docierają tak zwane przesłuchy, że mają znieść 19-procentowy podatek liniowy i objąć dochody wszystkich przedsiębiorców progresją. Wszystko zależy od tego, od jakich kwot będzie się ta progresja zaczynała. Jeżeli zrobią to tak głupio, jak zrobiono kiedyś, to wrócimy do sytuacji sprzed 2004 roku, gdy przedsiębiorcy zajmowali się głównie kombinowaniem, jak nie wpaść w progresję podatkową. W związku z tym będą mniej czasu poświęcali na zdobywanie różnego rodzaju pozwoleń i zaświadczeń w ramach ułatwień premiera Morawieckiego, a więcej na zajmowanie się innymi rzeczami.

Podkreślał pan wciąż dość wysoki poziom ogólności zapowiedzi ministerstwa, a także do pewnego stopnia brak oryginalności. Czy jest zatem coś, co odróżnia propozycje Morawieckiego od propozycji Tuska, Marcinkiewicza i Balcerowicza, co uzasadniałoby zarazem dość poważnie przecież brzmiące hasło „planu” Morawieckiego?

Inna jest na pewno, można powiedzieć, werbalna stylistyka. Jest też jeden bardzo wyraźny konkret, a mianowicie nowa prosta spółka akcyjna. To jest coś, czego dotąd chyba jeszcze nikt nie pokazywał. O tym, że będziemy mieli mniej różnych formularzy do wypełnienia i że będzie prościej i łatwiej, mówili rzeczywiście wszyscy. Trzeba przy tym dodać, że trochę zmieniło się otoczenie. Postęp informatyzacji ułatwia pewne zadania i tutaj dużego wsparcia premier Morawiecki może oczekiwać ze strony minister Anny Streżyńskiej.

Premier Morawiecki mówił wczoraj wiele o konieczności wyjścia naprzeciw najmniejszym przedsiębiorcom, dziś – jak słusznie zauważał – wprost uciemiężonym przez urzędników i ZUS. Jest prawdopodobne, że rządowi uda się przeprowadzić tu realną zmianę na ich korzyść?

Gdy rząd mówi, że zabierze, to zabierze, a jak mówi, że da, to mówi – uczy stare powiedzenie. W ZUS nie słychać raczej sympatycznego odzewu pod adresem postulatów wygłoszonych przez pana posła Abramowicza, a dotyczących likwidacji zryczałtowanego ZUS dla tych najmniejszych, malutkich przedsiębiorstw. Wręcz przeciwnie, ZUS wierzga, jak może. Na argumenty, że krawcowa na Podlasiu, która zarabia 800 złotych na cerowaniu spodni, nie zapłaci 1100 zł ZUS, w ZUS słyszymy: to jest niezgodne z prawem [śmiech]. O czym tu więc mówić? Myślę, że pan premier Morawiecki, jeżeli coś chce zrobić, ma dwóch głównych przeciwników: Ministerstwo Finansów i ZUS.

Dlaczego wciąż słyszymy dość ogólne zapowiedzi, a brakuje jak dotąd rzeczywistych konkretów? Powodem jest zbyt wolne tempo pracy w ministerstwie, czy może raczej ogrom zadania przez nie podejmowanego?

Myślę, że raczej brak wyobraźni. Generalnie rzecz biorąc ludzie nawet w urzędach wiedzą, że coś jest nie tak. Wiedzą, że dzwoni, ale w jakim kościele? Wie pan… Nie przymierzając, ja inżynierem ruchu w Warszawie uczyniłbym jakiegoś porządnego taksówkarza. Tak samo jest w ministerstwie. Ja zatrudniłbym tam jakiegoś przedsiębiorcę, a nie teoretyka przedsiębiorczości, bo to są dwie różne rzeczy. Nie prawnika, nie doradcę finansowego, ale kogoś, kto przez 15 lat prowadził przedsiębiorstwo. Nie wiem do końca, jak wygląda to w ministerstwie rozwoju, bo pan premier Morawiecki ściągnął tam sporo nowych osób. Jednak o Ministerstwie Finansów mam jak najgorsze zdanie.  

Dziękuję za rozmowę.

p.ch.