"Frekwencja w majowych wyborach do PE zapewne będzie niestandardowo wysoka. Jednak podobnie jak we wcześniejszych wyborach do Parlamentu Europejskiego przy urnach stawią się w pierwszej kolejności najbardziej lojalne wobec swoich partii elektoraty, w tym wyborcy o bardziej skrajnych poglądach" - mówi prof. Rafał Chwedoruk, komentując zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego.

Politolog skomentował m.in. aferę związaną z tzw. kartą LGBT. Jego zdaniem może się to negatywnie odbić na wyniku wyborczym Koalicji Europejskiej.

"Długofalowo może zaszkodzić. To, że rządząca partia tak długo utrzymuje wysokie poparcie sondażowe jest m.in. pochodną umiaru w kwestiach światopoglądowych i panowania nad własnym zapleczem. To zaplecze wbrew stereotypom jest bardzo różnorodne i obejmuje przestrzeń od polityków umiarkowanych, ledwo mieszczących się po konserwatywnej stronie sporu po najbardziej konserwatywnych w polskich realiach. Polski wyborca oczekuje przede wszystkim oczekuje zainteresowania kwestiami gospodarczymi, społecznymi i innymi, a nie dyskusjami światopoglądowymi. Dyskusje te wywoływały wielkie zainteresowanie i autentyczne ruchy społeczne na początku transformacji. Obecnie nastąpiła prywatyzacja tego typu treści. Olbrzymia część obywateli postrzega to po prostu jako coś, co powinno być poza agendą działań państwa. Uważają, że państwo nie powinno narzucać obywatelom czegokolwiek. Myślę, że działanie PiS jest reaktywne" - mówił.

Ekspert stwierdza również, że problemem może być fakt, iż do koalicji weszły ugupowania typowo lewicowe, rozpoznawalne w mediach jako powiązane z homolobby.

"Poczynając od przygarnięcia środowiska Barbary Nowackiej. Jest to w sumie środowisko marginalne, ale kojarzy się z tego typu problematyką. Kolejna kwestia to podpisanie przez prezydenta Warszawa deklaracji LGBT+. Nie ma wątpliwości, że tego typu akcenty w kontekście jesiennych wyborów sejmowych dla strony liberalnej są niezwykle ryzykowne. W sytuacji dwublokowego starcia decydująca jest rola wyborców, którzy są mniej zsocjalizowani politycznie, bardziej wahliwi i trudniejsi do zmobilizowania. Oni z reguły poszukują w polityce umiaru, pragmatyzmu i kwestii społeczno-gospodarczych. Teraz mamy przed sobą perspektywę kampanii europejskiej. Ona oczywiście będzie inna wcześniejsze elekcje do Parlamentu Europejskiego. Frekwencja w majowych wyborach do PE zapewne będzie niestandardowo wysoka. Jednak podobnie jak we wcześniejszych wyborach do Parlamentu Europejskiego przy urnach stawią się w pierwszej kolejności najbardziej lojalne wobec swoich partii elektoraty, w tym wyborcy o bardziej skrajnych poglądach. Nie jest przypadkiem, że to w wyborach do PE swój największy sukces niegdyś odniosła Liga Polskich Rodzin. W ostatnich eurowyborach dobry wynik uzyskał Janusz Korwin-Mikke. SLD zawsze dostawało lepszy wynik w wyborach do PE niż w wyborach sejmowych" - podkreślił profesor.

mor/wpolityce.pl/fronda.pl