Tomasz Wandas, Fronda.pl: Wczoraj Angela Merkel, Mateusz Morawiecki oraz Theresa May spotkali się by dyskutować o przyłączeniu Zachodnich Bałkanów do Unii Europejskiej. Co sądzi Pan Profesor o tej inicjatywie?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog: Mamy doświadczenie procesu akcesyjnego, a w sensie procesu administracyjno-technicznym jest to dość skomplikowany proces, stąd głos polski w tym kontekście nie jest bez znaczenia.

Czy może Pan podać jakiś konkretnych przykład?

Konkretnym przykładem może być przeszkolenie tysięcy urzędników w zakresie prawa wspólnotowego. Polska w latach 90tych aż po rok 2004 prowadziła takie szkolenia. Wiemy, jak robić takie szkolenia, wiemy, że trzeba je robić poza stolicą. Znamy się na tego typu procedurach, stąd sądzę, że szczególnie w tym aspekcie, możemy być bardzo pomocni, tym bardziej że nastąpi próba dostosowania państw postkomunistyczych (podobnie jakim my kiedyś byliśmy) do warunków europejskich.

Dlaczego historyczne doświadczenie Polski jest w tym kontekście aż tak istotne?

Zrozumienie uwarunkowań wynikających z dziedzictwa tych uwarunkowań w naszym przypadku jest łatwiejsze. Moim zdaniem, Polska może mieć tutaj większą wiarygodność ze względu na fakt, że jesteśmy państwem, który ze względu na bardzo trudną sytuację występował w każdej roli, to znaczy w roli dominującego jak i zdominowanego, w roli mniejszości narodowej w obcych państwach jak i w dominującej z mniejszościami we własnym kraju, który stracił terytoria niezwykle istotne kulturowo dla niego i jakoś sobie z tym poradził. Jak widać to co nas spotkało dotyczy, czy dotyczyło także państw bałkańskich. Polska właśnie z tego powodu może występować jako ktoś, kto nie poopowiada politycznie poprawne komunały, tylko kogoś, kto wie o czym mówi, bo sam ma pamięć historyczną takich samych doświadczeń. Poza tym ma to związek z pewnymi bieżącymi inicjatywami jakie podejmuje Polska.

Mianowicie?

Mianowicie chodzi o te inicjatywy, które są skierowane na państwa unijne w ramach „przedłużenia” granic Unii. Naturalnym obszarem przedłużenia tych inicjatyw byłby kolejne przystępujące do Unii kraje.

Wspomina Pan Profesor, że Polska jest za poszerzaniem granic Unii, Niemcy również skoro podejmują z nami w tej kwestii dialog. Czy zatem jest to dobre pole do mówienia i działania kierunku czegoś, co będzie łączyć na z Niemcami, z którymi mamy trudne relacje?

Jest to bardzo trudne do przewidzenia dlatego, że po pierwsze nie wiemy na ile stabilny jest obecny rząd w Niemczech. Nie wiemy, kto będzie rządził w Niemczech za pół roku. Program związany z poszerzeniem Unii może okazać się zbyt trudny do przeprowadzenia dla niemieckich polityków, gdyż społeczeństwo może odebrać to jako kolejne wydatki obciągające niemieckiego podatnika. To, że w gronie eksperckim da się skalkulować, że zyski są w tym przypadku większe niż koszty nie oznacza, że w wiecach wyborczych Niemcy będą posiadały zdolność polityczną przeforsowania takiego programu. Problemów będzie dużo przy tej okazji i pytanie jakie się pojawi to, nie czy państwa Bałkanów są zdolne do procesu akcesyjnego, tylko czy Unia ze względu na swoje problemy wewnętrzne jest zdolna do poszerzenia swoich granic.

Na ile jest prawdopodobne, że uda się zrealizować ten plan, oraz co na to powie Putin?

Oczywiście Rosja będzie usiłowała storpedować te działania, czego przykłady mieliśmy już w przypadku Czarnogóry w odniesieniu NATOwskim. W 2016 roku doszło przecież do próby zamachu stanu, że zbrojnym zamachem na Parlament. Nie da się wykluczyć, że „kruche” państwa typu Albania czy Bośnia i Hercegowina będą podatne na wpływ rosyjski, który z pewnością będzie w tej kwestii się pojawiał. Natomiast trzeba zwrócić uwagę, że wszystkie możliwości są otwarte - Rosja jest państwem pełnym problemów wewnętrznych, jej zdolność oddziaływania na inne państwa nie zawsze musi być stała i odbywać się na wysokim poziomie.

Dziękuję za rozmowę.