Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jak ocenia Pan spotkanie Fransa Timmermansa z premierem Mateuszem Morawieckim?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Krótko mówiąc, nie określiłbym tego spotkania jako przełomowe. Był to kolejny akt wymiany deklaracji co do stanowisk jednej i drugiej strony, który jak dotąd nie zmienił w sposób istotny sytuacji.

„Odbyliśmy konstruktywną rozmowę, otrzymałem informacje, które będę analizował. Mam nadzieję, że możemy konstruktywny dialog” - oświadczył wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans po spotkaniu z Mateuszem Morawieckim. Dodał też, że „jesteśmy nastawieni na to, żeby znaleźć rozwiązanie”. Czy to coś nowego? Jeśli nie to, po co powtarzać w kółko te same regułki?

Nie znam kulisów tych rozmów, ale myślę, że Frans Timmermans został poinformowany o tym, że Polska nie przewiduje dalszych ustępstw ze swojej strony, oraz że kompromis wymaga gestów dobrej woli także ze strony Komisji Europejskiej. Według stanu na dzień dzisiejszy Polska pozostaje twardo przy swoim stanowisku, a Komisja Europejska przy swoim. Z polskiego punktu widzenia, widać, że Polsce zależy na tym, by czy to przedstawiciele państw członkowskich w Radzie Europejskiej czy to deputowani w Parlamencie Europejskim mieli kolejne obrazy gestów dobrej woli ze strony polskiego rządu. Ważne, by zobaczyli, że Polska stara się tę sprawę rozwiązać, stąd podtrzymywanie dialogu z Timmermansem jest istotne.

Po co to wszystko?

Wszystko to jest po to, by nie dać pretekstu Komisji, że Polska sprawę lekceważy czy dąży do „siłowego” jej rozstrzygnięcia. Polska tworzy Komisji Europejskiej warunki do wycofania się „z twarzą” z tej awantury. Jeśli Komisja z tego nie skorzysta, to zostanie politycznie pokonana i będzie musiała publicznie przełknąć porażkę.

I tyle?

Tak. I być może właśnie nad tym będzie dumał teraz Timmermans. Nie sądzę jednak, by w ramach „kompromisu” doszło do zmiany stanowiska jednej czy drugiej strony.

Jednak zarówno po stronie Timmermansa jak i po stronie polskiego premiera jest wola satysfakcjonującego rozwiązania. Pytanie jakie się pojawia to to jakie satysfakcjonujące rozwiązania ma na myśli Timmermans, a jakie premier Morawiecki?

Polska wyczerpała, jak sądzę, swoje zdolności ustępstw. W tej chwili to po stronie Komisji jest możliwość zaproponoawnia drogi wyjścia w warunkach określonych przez Polskę.

Czyli?

Czyli w warunkach zawierających istotę reformy wymiaru Ssprawiedliwości.

Szef rządu polskiego zwrócił uwagę, że „są różne siły, którym nie zależy na kompromisie, które mówią żadnych kompromisów”. Dodał przy tym „ja cieszę się, że pan przewodniczący nie reprezentuje takiej pozycji, że staramy się dojść do jakiegoś porozumienia, uwzględniając jednocześnie ten aspekt konieczności reformy wymiaru sprawiedliwości”. Jakim siłom nie zależy na tym kompromisie? Czy ufność premiera w to, że Timmermans rzeczywiście chce dobrego rozwiązania jest zasadna?

Myślę, że premierowi chodzi o polską „totalną opozycję”. Natomiast trzeba pamiętać, że w rozmowach dyplomatycznych trudno w publicznych deklaracjach - jeśli chce się kontynuować rozmowy - uznawać kogoś za niezdolnego do kompromisu. W tej sytuacji myślę, że drastyczniejsze określenie postawy Timmermansa mogłoby nastąpić tylko wówczas, gdyby Polska podjęła decyzję o zakończeniu rozmów, a nie o ich kontynuacji.

Jaki byłby tego skutek?

Politycznie byłoby to nierozsądne w tym znaczeniu, że oddziaływałoby negatywnie na opinię państw głosujących w Radzie Unii Europejskiej. Ponadto w interesie Polski leży, aby ewentualne fiasko rozmów obciążyło Komisję, a nie Polskę. Ostra retoryka nie jest wskazana.

Kiedy skończy się ta sprawa i panowie w końcu ogłoszą zakończenie negocjacji?

Myślę, że są to ostatnie tygodnie tej gry. Okres ustępstw Polski już się skończył stąd już wkrótce powinniśmy mieć do czynienia z zamknięciem. Zresztą moim zdaniem rzecz już została rozstrzygnięta. Teraz chodzi o to, by Komisja Europejska oswoiła się ze wszystkim i wyciągnęła stosowne wnioski polityczne.

Dziękuję za rozmowę.