Fronda.pl: Donald Trump niejednokrotnie wypowiadał się na temat chęci polepszenia stosunków z Moskwą. Były to tylko przedwyborcze zapowiedzi? Jak według Pana mogą wyglądać przyszłe relacje między Stanami Zjednoczonymi a Rosją?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, doradca prezydenta RP: Musimy poczekać na pierwsze realne decyzje. Dopiero przecież 20 stycznia rozpoczęło się formalne urzędowanie Donalda Trumpa. Mamy pewną podstawę do rokowań na podstawie nominacji osób na wiodące stanowiska w administracji w tym zakresie, który nas interesuje. Myślę tu o stanowiskach sekretarza stanu i sekretarza obrony. Reszta jest otwarta. Deklaracje o poszukiwaniu modus vivendi z Rosją są, że tak powiem rytualnym zabiegiem poszczególnych prezydentów w ostatnich dziesięcioleciach. Każdy kto przychodził do władzy najpierw testował możliwości wyrównania stosunków z Rosją, zawsze jak dotąd nieskutecznie. Jeśli teraz są na to nadzieje, to sądzę, że rozczarowanie nastąpi szybko.

To co wiemy o nominatach na stanowiska sekretarzy obrony i stanu to fakt, że nie są to ludzie naiwni, mają wiedzą wojskową, czy jak w przypadku sekretarza stanu, wiedzę gospodarczą na temat Rosji. Zagrożenie naiwnością, czy iluzjami na temat tego jaki jest charakter państwa rosyjskiego i jego warstw przywódczych nie istnieje. Reszta będzie grą interesów i to jak te interesy zostaną zdefiniowane i w jaki sposób będą promowane, będziemy mogli oceniać w momencie, gdy poszczególne decyzje zostaną podjęte.

Znane są wypowiedzi Trumpa chociażby na temat NATO. Jak może wyglądać w przyszłości kwestia bezpieczeństwa w naszym regionie?

W zakresie bezpieczeństwa wojskowego rola Pentagonu i specjalistów wojskowych, którzy są nieufnie nastawieni wobec Rosji, nie jest podważana. Nie spodziewamy się też żadnych tąpnięć w realizacji postanowień szczytu NATO w Warszawie. Przyszłość jest oczywiście otwarta. Myślę, że można jeszcze raz powtórzyć, iż prezydenci z innym programem rozpoczynali swoje kadencje, niż później go realizowali. Bieg rzeczywistości zmuszał ich do reakcji na rzeczywistość i nie ma powodu sądzić, by tym razem było inaczej.

Na pytanie czy spodziewamy się w najbliższych kilku latach pasywnej i agresywnej polityki rosyjskiej, wszyscy trzeźwi analitycy muszą odpowiedzieć negatywnie. Samoczynnie powstanie więc pytanie jak na to będzie reagowała administracja nowego prezydenta. Intencje intencjami, ale natura sprzeczności strategicznych interesów amerykańsko-rosyjskich raczej wskazuje na jedno. Na to mianowicie, że bez względu na pierwotne zamysły, bieg wydarzeń zmusi do skutecznych reakcji nową administrację. Myślę, że odpowiedzi USA nie będą słownymi deklaracjami, ale rzeczywistymi, materialnymi reakcjami na wyzwania tworzone przez Rosję. Myślę, że w tym możemy pokładać pewien optymizm.

Trump posłużył się hasłem „America first”. Minister Krzysztof Szczerski zauważył, że America First musi się spotkać z „Poland First”. Ta zbieżność interesów jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo nadal będzie istniała?

Myślę, że ta zbieżność nadal będzie istniała, o ile obie strony, będą interesy pojmowały na podstawie rzetelnej analizy rzeczywistości, a nie złudzeń i iluzji na jej temat. W tej kwestii jestem optymistą. To nie jest ekipa naiwnych ludzi z wyobrażeniami oderwanymi od rzeczywistości. Jeśli więc gdzieś popełnią błąd w kalkulacji, to bieg wydarzeń szybko postawi im realia przed oczami. Co do samego hasła „America first”, to sądzę, że każdy ubiegający się o funkcje publiczne polityk zabiega o poparcie obywateli. Nic w tym zaskakującego, że dla obywateli najważniejsze są interesy ich wspólnoty. Nie niepokoił bym się szczególnie w tym wymiarze.

Kiedy według Pana najszybciej przekonamy się o prawdziwym stosunku Donalda Trumpa do Rosji i do kwestii bezpieczeństwa w naszym regionie?

Myślę, że odpowiedź poznamy za jakieś pół roku. To będzie rok bogaty w wydarzenia w Europie. Najpierw wybory w Holandii, następnie we Francji wybory prezydenckie i parlamentarne, wreszcie wybory w Niemczech. Do jesieni będzie się to rozstrzygało. Rosja będzie zapewne starała się wpływać na te wybory, starając się łamać jedność transatlantycką. Stany Zjednoczone będą musiały z kolei na to jakoś reagować. Dlatego sądzę, że wyjaśni się to gdzieś w ciągu pół roku.

Dziękujemy za rozmowę.