Tomasz Wandas, Fronda.pl: Andrzej Duda zabrał głos podczas debaty z przywódcami Austrii, Chorwacji i Rumunii nt. roli Trójmorza w polityce międzynarodowej. W swoim przemówieniu przypomniał, że inicjatywa nie tylko działa w ramach międzynarodowych organizacji, ale też ma poparcie władz USA. „Unia Europejska i NATO były i są dwoma zwornikami dla inicjatywy Trójmorza” - zapewnił prezydent, dodając też, że pomimo członkostwa w sojuszach państwa Europy Środkowej "chcą być podmiotowe". „Trójmorza nie można pojąć poza granicami Europy i NATO” dodał. Czy nie jest to sprawa oczywista, jeśli tak, po co prezydent o tym przypomina?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog: Prezydent przypomniał o tym fakcie, gdyż inicjatywa „Trójmorza” często przedstawiana jest jako alternatywa dla Unii Europejskiej. W niektórych środowiskach mówi się wręcz, że ma ona służyć rozbiciu europejskiej Wspólnoty. Opinia publiczna myli też często pojęcia „Trójmorze” i „Międzymorze”, stąd zwrócenie na to uwagę przez prezydenta było nie bez znaczenia.

Pokrótce, czy mógłby Pan Profesor przypomnieć na czym polega koncepcja „Międzymorza” i czym różni się od „Trójmorza”?

Międzymorze jest to koncepcja okresu międzywojennego, która miała silny wymiar militarny i dotyczyła przetrwania państw nim objętych, które znajdowały się między Rosją a Niemcami. Zatem na bazie tych rzekomych analogii historycznych, usiłowano stworzyć wrażenie, że Polska ma ambicję stworzenia ugrupowania państw, które będzie zapewniało samodzielność swoim członkom, albo będzie też rodzajem anty-unii czy instrumentem rozbijania wspólnoty europejskiej. Tymczasem „Trójmorze” jest inicjatywą skoncentrowaną na wymiarze infrastrukturalnym, w trzech płaszczyznach.

To znaczy?

To znaczy, że jest skoncentrowana po pierwsze na wymiarze transportowo-komunikacyjnym (dróg kolejowych, kołowych i szlaków wodnych), po drugie na wymiarze infrastruktury surowców energetycznych oraz po trzecie na wymiarze informatyczno-telekomunikacyjnym.

Ale czy inicjatywa nie ma ambicji militarnych?

Nie ma ani ambicji wojskowych ani ambicji „bloku politycznego” - jest to dwanaście państw, które by należeć do „Trójmorza” muszą równocześnie być członkami UE, stąd w sposób oczywisty nie może być to organizacja wymierzona przeciw Unii - jest wprost przeciwnie. Rozwój infrastruktury transportowo-komunikacyjnej jest niezbędnym warunkiem przeniesienia rzeczywistości prawno-traktatowej do rzeczywistości materialnej naszego regionu. Jasne jest, że wymiana towarowa czy usług bez stosownej infrastruktury po prostu się nie odbywa. Przez ostatnie dziesięciolecia budowaliśmy taką infrastrukturę w układzie Wschód-Zachód, natomiast zaniedbane zostały połączenia Północ-Południe (co w tej chwili będzie odrabiane). Sytuacja, według stanu na dzień dzisiejszy jest taka, że mamy jasno zadeklarowane poparcie Stanów Zjednoczonych (jeszcze od warszawskiego szczytu Trójmorza i wizyty prezydenta Trumpa). Teraz mam zgłoszenie niemieckiej woli bycia obserwatorem przy inicjatywie „Trójmorza”, co poświadcza powagę całego przedsięwzięcia i jego europejskość. Trudno założyć by RFN chciała być reprezentowana przy niepoważnej, czy wręcz anty-unijnej inicjatywie. Stąd podkreślanie obu elementów, zarówno tego, że Trójmorze jest wewnątrz NATOwskie oraz wewnątrz unijne, chodziło o to by zdezawuować fałszywe twierdzenia dotyczące ambicji wojskowych, drugiego „NATO-bis”, czy ambicji bloku politycznego do walki z rdzeniem Unii Europejskiej.

Skąd ta pewność?

Trzeba zdawać sobie sprawę jakie państwa wchodzą w skład „Trójmorza”, jak bardzo są one rozmaite i jak trudno byłoby w nich o jedność polityczną w rozmaitych sprawach. Natomiast interesy infrastrukturalne są w pełni zbieżne, są potwierdzane polityką bieżącą.

Jakieś potwierdzające to czyny?

W tym tygodniu z ciekawymi inicjatywami wyszedł minister spraw zagranicznych Węgier mówiąc o szybkiej kolei łączącej Warszawę z Budapesztem, a także o tym, że mile widziane byłoby pogłębione zaangażowanie LOTów w Budapeszcie. Podobnie nowymi połączeniami (przez Bramę Morawską) zainteresowani są Czesi. Chorwaci oraz Rumunii natomiast zainteresowani są liniami w zakresie tranzytów surowców energetycznych oraz Via Carpatia, która ma wieść aż na Bałkany. Wszystkie te pomysły ukierunkowane są na interesy tych poszczególnych państw, a nie na starcie z kimkolwiek. Próba ukazania Trójmorza jako pomysłu konfrontacyjnego w ten sposób jest szczęśliwie dezawuowana. Obawy są rozwiewane, a propaganda wymierzona w tę bardzo sensowną inicjatywę jest łamana.

Prezydent zapowiedział także, jak pan wspomina, że Trójmorze musi opierać się nie tylko na słowach, ale i na realizacji pomysłów. Wśród priorytetowych projektów dla Trójmorza, Andrzej Duda wymienił m.in. zainwestowanie w Via Baltica. „Inicjatywy powinny być także dostrzegane poprzez ich namacalne atrybuty. Oznacza to zdolność Trójmorza do realizacji priorytetowych projektów” - powiedział prezydent dodał też, że „wzmocnimy proces modernizacji Europy Środkowej, skupiając się na kolejnych stadiach budowy poszczególnych inwestycji”. Co natomiast z finansowaniem projektu? Skąd Polska czy Sojusz wezmą na to pieniądze? Co na to inne państwa, czy podzielają wizję polskiego prezydenta?

Przebieg trasy „Via Baltica” pokazuje, że jest to projekt europejski. Większość projektów transportowo-komunikacyjnych wpisana jest w rozmaite programy unijne, i to jest jedno ze źródeł finansowania. Drugim elementem będą budżety własne, należy pamiętać, że koncepcja polityki, która funkcjonuje w Polsce od dwudziestu paru lat (tzn. ta, w której mówi się, że my mamy świetne pomysły, a kto inny za to zapłaci) nie działa w relacjach międzynarodowych. Myślę, że w ramach tej inicjatywy mamy szansę na przyciąganie inwestorów zainteresowanych w sposób czysto biznesowy zyskiem z tego typu przedsięwzięć.

Warto dodać, że sama Polska jest dla Niemiec większym rynkiem zbytu niż Rosja a Grupa Wyszehradzka rynkiem większym niż Francja, co dopiero „Trójmorze”. Rozwinięcie sieci infrastrukturalnej, czyli ułatwienie transportu towarów i świadczenia usług przy stabilności prawnej i politycznej będzie wzmacniało siłę rynku, a to z kolei powinno przyciągać w kolejnych latach inwestycje. Ważnym elementem jest amerykańskie zainteresowanie wprowadzenia gazu skroplonego na rynek Środkowo-Europejski i wyparcie gazu rosyjskiego. Jest to zainteresowanie biznesowe i logiczne jest, że kapitał amerykański chcąc realizować swój plan będzie na rzecz jego realizacji inwestował. Spodziewam się, że te trzy źródła finansowania przedsięwzięcia, ze zmiennym natężeniem skali, spokojnie dadzą radę - wygląda to bardzo realistycznie, z zastrzeżeniem różnic potencjałów różnych państw. Polska jest największym, trzydziestoośmiomilionowym krajem, stąd trudno porównywać się do państw jedno czy dwumilionowych. Natomiast interesy regionu, zainteresowanie Stanów Zjednoczonych i rosnąca gospodarka powinny nastrajać nas optymistycznie.

„Współpraca z USA jawi się jako dziedzina kluczowa. Cieszymy się, że Trójmorze stało się dla Stanów kluczowym zagadnieniem dla zbudowania relacji z Europą Środkową. Świadczy o tym m.in. zainteresowanie i wsparcie dla tej idei - ocenił prezydent”. Dlaczego akurat ta inicjatywa może być kluczowa dla USA w budowaniu relacji z Europą Środkową?

Pamiętać należy, że ta wypowiedź była wygłoszona tuż przez wizytą prezydenta Polski w USA, co siłą rzeczy narzuca tego typu retorykę. Skala powiązań Stanów Zjednoczonych z naszym regionem jest znacznie bogatsza niż „Trójmorze”. Kraje naszego regionu zainteresowane są współpracą w dziedzinie bezpieczeństwa, w dziedzinie wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi. W wymiarze bezpieczeństwa to nie „Trójmorze”, a bukaresztańska dziewiątka jest tym wehikułem środkowoeuropejskiego zacieśniania związków ze Stanami Zjednoczonymi (tę strukturę można byłoby określić jako grupę lobbingową w ramach NATO) - nie zapominajmy, że naszą górną płaszczyzną dobrych związków ze Stanami Zjednoczonymi jest właśnie sojusz północnoatlantycki - tę hierarchię trzeba utrzymać. Prezydent podkreślił ten fakt w swoim przemówieniu by potwierdzić, iż inicjatywa nie jest tworem politycznym, który będzie zastępował czy cokolwiek rozbijał.

Dziękuję za rozmowę.