Fronda.pl: Czy dziwi Panią Profesor burza, jaka rozpętała się wokół Pani wypowiedzi?

 

Prof. Krystyna Pawłowicz: Dziwi mnie, ponieważ mówię rzeczy bardzo oczywiste. Tyle, że jak dotyka się spraw bardziej intymnych, a nawet nie intymnych, bo przecież zagadnienie małżeństwa dotyczy również spraw publicznych, okazuje się, że nie można powiedzieć czym jest małżeństwo. Jesteśmy świadkami podważania podstawowych definicji! Nie spodziewałam się, że p. premier Donald Tusk przyłoży rękę do redefiniowania definicji małżeństwa, wykorzystując autorytet Sejmu. Każdy kto dobrze myśli o Polsce i Polakach, każdy kto chce jej szczęścia, powinien popierać instytucję małżeństwa. Natomiast profesorowie, którzy zabrali głos w tej sprawie, to głównie przedstawiciele środowisk lewacko-genderowo-feministycznych znani z opluwania Kościoła i nie szanowania prawa do wolności wypowiedzi. List, jaki napisali, ciężko ich kompromituje. Pokazuje bowiem, że ci naukowcy nie szanują reguł demokracji! Nie pozwalają się wypowiedzieć osobie, która mówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe. Tymczasem król jest nagi!

 

 

Naukowcy czy już politycy?

 

To takie – można powiedzieć - ciężko ideologiczne zachowanie. Tymczasem ja mam prawo mieć swoje zdanie i własne skojarzenia. Gdy czyjaś twarz przypomina mi twarz boksera, to mam prawo o tym powiedzieć! Niektorzy poczuli się tym urażeni. Pytanie, czy poczuli się urażeni, gdy facet z Biłgoraja mowi, że jego celem było zniszczenie godnościowych podstaw prezydentury Lecha Kaczyńskiego? Czy obraźliwe, upokrzające wypowiedzi ministra Sikorskiego o śp. panu prezydencie też ich obrażały? Czy urażały ich wypowiedzi p. Bartoszewskiego, który nazywał nas bydłem? A może słowa premiera Donalda Tuska o osobach starszych, które upokrzał, nazywając je „moherami”? Gdzie wtedy byli ci wszyscy oburzeni? Dopiero dzisiaj mają odwagę pisać listy? Przypominam, że nikogo nie obrażam. Stwierdzenie, że czyjaś twarz przypomina mi twarz boksera nie jest obelgą. Przypomina mi twarz boksera? No przypomina. Co ja zrobię?

 

 

 

Dlaczego w takim razie – według Pani - normalność budzi taki sprzeciw?

 

Bo przeciwnicy normalności nie stoją na gruncie żadnego systemu wartości. Im bardziej człowiek staje się celem ataku, tym bardziej patrzy ze zgrozą na nasze uniwersytety. Kto tam wykłada? Jakie wzorce są tam przekazywane? Kto je przekazuje? Niestety w środowiskach akademickich jest wiele osób, które niszczą tradycyjne systemy wartości. Dotyczy to zwłaszcza kierunków takich jak np. socjologia.

 

 

Dlaczego tak się dzieje?

 

Myślę, że odbierają to jako kontynuację swojej młodości. Okresu w którym anarchizowali. Tyle, że po takiej dawce propagandy wyrastają kaleki – społeczne i psychiczne. Po takiej „terapii” u różnych profesorów, ludzie są zupełnie nieprzystosowani do rzeczywistości, mają problemy ze znalezieniem męża czy żony, ułożenia sobie życia. Wstydziłabym się na miejscu tych profesorów, ale niech się kompromitują! Każdy sam pracuje na swoje dobre imię. Tyle, że dalej dziwi mnie to, że wyrażenie swojego stanowiska, które nie jest obraźliwe, bo przypominam, że mam prawo powiedzieć również o tym, co mi się nie podoba, wywołuje takie kontrowersje. Mam prawo powiedzieć komuś, że ma krzywe nogi. Jeżeli w moim przekonaniu ma taką cechę, to dlaczego niby nie mogę o tym mówić?

 

 

Przyjmuje się, że takie sprawy lepiej przemilczeć. Może nie wypada mówić np. o twarzy boksera czy krzywych nogach?

 

Przepraszam bardzo, ale to mieści się w granicach wolności słowa! Owszem, są granice, których przekraczać nie wolno, ale np. krzywe nogi nie są czymś poniżającym. Ktoś ma takie? To trudno. Ma i koniec.

 

 

A gdzie są te granice?

 

Np. w ogóle nie wchodzi w rachubę, żeby obrażać ludzi niepełnosprawnych. Nie wolno takich osób tykać, nawet gdyby kogoś ponosiło. Co innego w przypadku, który mi się zarzuca. Rzeczona osoba funkcjonuje w życiu publicznym, wystawiła się na widok, sama obraża o. Rydzyka mówiąc o nim per „pan”. Oczekuje, że będziemy się z nią cackać? Jeśli chodzi o mnie, to niech sobie piszą i obrażają. Jest mi tylko żal studentów, którzy są poddawani reedukacji i podobnym działaniom profesorów. Profesorów, którzy zasłynęli ze swoich sympatii do homoseksualistów, środowisk gejowskich, genderowych i feministycznych. Każdy sam daje o sobie świadectwo.

 

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Alekander Majewski