Marta Brzezińska: Para lesbijek z Austrii, która chciała wspólnie wychowywać dziecko jednej z kobiet, wygrała sprawę przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. ETPC orzekł, że austriackim prawo adopcyjne dyskryminuje pary homoseksualne. Pani profesor ten wyrok się podoba?

 

Prof. Krystyna Pawłowicz, PiS: Przykład austriackich lesbijek, które poskarżyły się ETPC dowodzi po raz kolejny, że układy homoseksualne są oparte przede wszystkim na nienaturalnej, chorej więzi seksualnej. Cały czas jednak funkcjonują w takich związkach pewne instynkty macierzyńskie. Oczywiście osoby, żyjące w takich związkach bardzo chciałyby mieć dzieci, bo ten silny instynkt w nich jest, a tego nie zaspokoją relacje oparte tylko i wyłącznie na seksie. Jeśli te uczucia macierzyńskie mają być zaspokajane przez adopcję dzieci, to jest to kolejny dowód na skrajnie przedmiotowe traktowanie dzieci. Nawet gdyby chodziło o adopcję dziecka z poprzedniego, heteroseksualnego związku jednej z tych osób.

 

Czy wyrok ETPC jest w pewnym sensie precedensowy i otworzy całkiem drzwi do adopcji dzieci ze związków heteroseksualnych przez kolejnych partnerów rodzica, który uzna, że jest homoseksualny?

 

Przecież te dzieci mają rodziców! Mają ojca i matkę! Zezwolenie na adopcję oznacza możność uznania kolejnej osoby, „trzeciego rodzica”. Właśnie, kim ta trzecia osoba jest?! Drugą mamusią, drugim tatusiem? Jak ma się zwracać do nowego partnera/partnerki rodzica?! To zupełnie wypacza ogląd świata i całkiem ogranicza możliwość poznania normalnego świata przez takie dziecko. Uważam, że taka sytuacja stwarza dziecku ogromną krzywdę. To dowodzi twierdzeniu, że zachodnie cywilizacje pozwalają w sposób całkowicie bezmyślny krzywdzić dzieci. Przecież to dziecko potrzebuje mieć ojca i matkę. Jeśli nowa partnerka partnerkę mamy zechce adoptować jej dziecko z poprzedniego związku, to podejrzewam, że ojciec też łatwo z niego nie zrezygnuje. Zakładam, że nie będzie w każdej sytuacji tak, że lesbijką zostanie samotna matka i jej nowa partnerka będzie mogła bez problemu dziecko adoptować. A co, jeśli ojciec nie będzie wyrażał zgody? Jeśli nie zrzeknie się swojego dziecka? To co, będą dwie mamusie i tatuś? Czy mamusia i "mamusio-tatuś"? To wszystko stwarza ciężki układ patologiczny. I kolejny dowód na to, że zachodnioeuropejska cywilizacja, nie tylko Austria (ETPC nie liczę, bo Trybunał już od dawna reprezentuje i chroni lewicowy światopogląd, w związku z czym, nie jest dla mnie żadnym autorytetem) idzie na dno. Jestem bardzo zasmucona faktem, że takie państwa, jak Austria, która mogła wydawać się ostoją pewnej tradycji, w taki bezmyślny sposób przyjmuje nowe ideologie i poddaje im swoje prawo. Najbardziej mi żal w takich układach dzieci, którym będzie się działa ogromna krzywda. Będą nieszczęśliwe, staną się kalekami. Wychowanie przez parę homoseksualistów powoduje, że dziecko traci ogląd rzeczywistości i ma olbrzymie trudności ze zrozumieniem relacji w rodzinie, a później – założeniem własnej szczęśliwej rodziny.

 

Jak prawnie rozwiązywać takie sytuacje, jak ta w Austrii? Załóżmy  że kobieta rozstaje się z mężem, zostaje z dzieckiem i nagle odkrywa w sobie skłonności homoseksualne; znajduje partnerkę i chce, by ona adoptowała jej dziecko.

 

Ale jakim prawem?! Niby jak mamy takie sytuacje rozwiązywać?! Dziecko ma tylko ojca i matkę. I nic tego nie zmieni! Żaden kolejny partner/partnerka rodzica! Przecież oczywistym jest, że dwie kobiety nie zastąpią ojca! Jakim prawem dziecko ma mieć dwie matki?! Nie zaburzajmy naturalnych relacji! Nawet jeśli kobietę z dzieckiem zostawi mąż, czy narzeczony, ktokolwiek, a ona wymyśli sobie, że jest lesbijką i zechce, by inna kobieta adoptowała jej dziecko, to tak się nie da! Ona jest samotną matką i nie ma potrzeby tworzenia świata fikcji i zaburzania dziecku poczucia spokoju. Nie ma sensu udawać „rodziny”, udawać, że zbudowało się nienaturalne więzi, które będą niszczyć życie dziecka. Niech lesbijki zostawią dzieci w spokoju! Dlaczego mielibyśmy się zastanawiać nad regulacją takich kwestii? To nonsens! To wszystko dzieje się kosztem dzieci, a nikt tego nie zauważa! Międzynarodowe organizacje powinny się zająć tym szaleństwem poprawności politycznej, tego całego genderyzmu i innych koncepcji, które polegają tylko i wyłącznie na tym, by jak najwięcej przyjemności, głównie seksualnej sobie sprawić, bazując na chorych emocjach, kosztem wszystkich innych wokół, zwłaszcza dzieci.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska 


fot. Krystynapawlowicz.pl (Jakub Szymczuk)