Propaganda homoseksualizmu ubrana w szubę tolerancji, stawianie pomników bolszewickim najeźdźcom AD 1920, zdejmowanie krzyży w miejscach publicznych (na tej samej zasadzie jak strącanie swego czasu swastyk i sierpa z młotem), filmowa gloryfikacja Grossa i jego dociekań w stylu „historycznym”, „pedagogia narodowego wstydu”, likwidacja „Rzepy” i „Uważam Rze” (bo to likwidacja), gloryfikacja konopi a ostatnio  zmasowany szturm ku edukacji seksualnej „od przedszkola do DPS” ukazują jako żywo próbę stworzenia „nowego Polaka”. Już gdzieś o tym pisałem. „Nowym Polakiem” jest zapewne poseł Joński (SLD), który nie potrafił umiejscowić w czasie Powstania Warszawskiego, „nowym Polakiem” jest też Biedroń, „nowym Polakiem” jest zapewne  „Anna Grodzka”.

 

Nie chce mi się cytować badań na temat edukacji seksualnej. Kto chce niech czyta moje starsze teksty.

 

Ta właśnie edukacja już zmarnowała sporo obywateli Europy Zachodniej. Rozumiem więc, że nie możemy jej uniknąć. My też musimy swoich zmarnować. Solidarnie to solidarnie.

 

Nie chce mi się już komentować głupot wypisywanych w popularnych tygodnikach, bo samo branie ich do ręki jest poniżej godności traktowanej tu jako normalność. Ale widzę jasno, że „nowy Polak” ma być jakimś intelektualno-somatycznym pokurczem, zepsutym wizerunkiem tego, czym mógłby być gdyby mu nie przetrącano kręgosłupa. I niechaj się zachwycają „terapeutyczną masturbacją” wizażyści „nowych Polaków”. I tak nie dadzą rady. Bo z naturą i samozachowawczym instynktem nikt jeszcze nie wygrał.

 

Przyjdzie Pan i jak dobra gospodyni zgarnie tę całą pajęczynę „łechtaczkowo-konopnianej” Polski. To tylko kwestia czasu. A potem wszystko odbudujemy. Jak zwykle. 

 

oprac. eMBe