"Europa zmierza w złym kierunku. (…) Nie można się temu przyglądać biernie, bo inaczej staniemy się bezwolnym narzędziem tych procesów, które mogą nam odebrać atrybuty decyzyjności czy suwerenności" - mówił prof. dr hab. Mieczysław Ryba, komentując ostatnie wydarzenia m.in. protest "żółtych kamizelek" we Francji.

Wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zwrócił uwagę, iż Europa jest obecnie w ogromnym kryzysie politycznym i każda kolejna decyzja doprowadza do jego pogłębienia.

"Ruch „żółtych kamizelek” urósł do rangi rewolucji społecznej, która nie chce słyszeć o polityce cięć, o polityce nakładania wysokich podatków, o polityce, która doprowadza wielu ludzi do biedy. A że prezydent decyduje się na bardzo fiskalną politykę monetarną, mimo tego, że budżet francuski jest gigantycznie zadłużony – mówi się o 100 proc. zadłużeniu we Francji, a więc przekracza to, co zwiemy limitami ustalonymi w tym koszyku walutowym zw. z walutą euro" - mówił prof. Ryba, wspominając protesty w Paryżu.

Politolog zauważył, że unijni politycy oraz rządy państw członkowskich UE powinny bacznie przyglądać się obecnej sytuacji i szybko zareagować, aby nie doprowadzić do ogromnej tragedii.

"Wszystko to powinno być dla nas mocnym ostrzeżeniem, że rzeczywiście Europa zmierza w złym kierunku. (…) Nie można się temu przyglądać biernie, bo inaczej staniemy się bezwolnym narzędziem tych procesów, które mogą nam odebrać atrybuty decyzyjności czy suwerenności" - podkreślił.

Prof. Ryba odniósł się również do pomysłu wyrażonego przez Angelę Merkel dotyczącego utworzenia "superpaństwa europejskiego". Zdaniem wykładowcy KUL pomysł ten spodobał się Emmanuelowi Macronowi.

"Wydaje się, że w tym kierunku również bardzo szybko będzie zmierzał Emmanuel Macron, ponieważ jeśli jego gospodarka ma wytrzymać całą presję nowych wydatków, to musi się znaleźć przestrzeń, którą będzie można zalać swoimi produktami. Mówiąc wprost, którą będzie można w jakiś sposób wyzyskać. Oczywiście to będzie możliwe pod warunkiem, że Francja i Niemcy staną na wyżynie superpaństwa budowanego przez elity brukselskie i będą przez te różne mechanizmy mogły narzucać pewne warunki, które pozwolą dźwignąć się gospodarce francuskiej kosztem podmiotów mniejszych" - podsumował politolog.

mor/RadioMaryja.pl/Fronda.pl