Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czego możemy spodziewać się po wizycie Donalda Trumpa w Polsce, czego możemy oczekiwać?

Prof. Michał Chorośnicki, kieruje Katedrą Strategii Stosunków Międzynarodowych na UJ: Nie przesadzałbym z nadmiernymi oczekiwaniami, gdyż według filozofii Trumpa zawsze chodzi o układ „coś za coś”, gdy Ameryka coś daje, to Ameryka też i czegoś żąda. Warto byłoby się zatem zastanowić co w tym układzie mielibyśmy do wzięcia, i co proponowane jest nam w zamian. Co do rzeczy wymiernych to wizy na pewno nie zostaną zniesione, gdyż nie leży to w gestii prezydenta, tylko Kongresu, a ilość odmów jest zbyt wysoka, aby mogło to przejść. Złudzeniem jest zatem mniemanie, że po specjalnych warunkach prezydent Trump jednym pociągnięciem pióra spowoduje zniesienie wiz.

Czy możemy oczekiwać większej współpracy wojskowej?

Myślę, że tak. Jednak głównie dlatego, że opłaci się to Stanom Zjednoczonym w rozgrywce z Rosją.  

Czy możemy spodziewać się większego zaangażowania gospodarczego?

Tak, jednak również pod warunkiem, że będzie się to opłacało Stanom Zjednoczonym.

Oprawa protokolarna z pewnością będzie godna dla przyjęcia prezydenta Stanów Zjednoczonych, choć do końca nie rozumiem, dlaczego na jego powitanie wybrano jeden z najmniejszych placów w Warszawie.

Czy stosunki polsko-amerykańskie zmienią się po tej wizycie?

Po wizycie sądzę, że stosunki polsko-amerykańskie pozostaną takie jakie były do tej pory, czyli dobre natomiast bez rewelacji.

Czy Pana zdaniem ta wizyta Trumpa pogłębi jak twierdzą niektórzy izolację polski w UE? I czy w ogóle można mówić o takiej izolacji zdaniem Pana Profesora?

Nie, w izolacji to bardzo złe słowo. Znajdujemy się w trudnej sytuacji, która po części została wywołana przez nas samych. Natomiast o jakiejkolwiek izolacji nie ma mowy. Wizyta Donalda Trumpa w Polsce, ani niczego nie polepszy, ani nie pogorszy. Jest to moim zdaniem rutynowa wizyta i nie przywiązywałbym do niej aż tak wielkiej wagi.

Mamy przecieki, że podczas przemówienia, które ma wygłosić na placu Krasińskich będzie bardzo chwalił Polaków. Dlaczego, co mogłoby to oznaczać?

Będzie oznaczało to, to, że docenia on nasz wysiłek historyczny i wkład w II wojnę światową. Na placu Krasińskich nie padną pewnie żadne słowa, które dotyczyłby na przykład roli Prezydenta Roosevelta w doprowadzeniu do podziału świata, do Jałty i do Poczdamu, który podzielił Europę na zachodnią i sowiecką strefę wpływów – tego nie oczekuję. Zatem nie oczekuję, żadnych większych rewelacji. Słowa nie załatwiają realnej polityki.

Dziękuję za rozmowę.