Działanie Państwowej Komisji Wyborczej jest skandaliczne i świadczy jak najgorzej o tej instytucji w świetle zbliżających się wyborów samorządowych. W tych, uzupełniających wyborach do Senatu, mieliśmy przecież tylko trzy okręgi wyborcze w których łącznie wystartowało 16 kandydatów, na każdego kandydata przypadało po kilka tysięcy głosów. Opracowanie wyników powinno być więc bardzo proste. Jednak w kulminacyjnym momencie, gdy według wstępnych obliczeń okazało się, że Prawo i Sprawiedliwość wygrywa – nagle zawiesiły się serwery! Skąd my to znamy? Jak pamiętamy, w poprzednich różnych wyborach, kiedy zawieszały się serwery, to najczęściej „coś się działo” z tymi wynikami - nagle okazywało się, że ten, kto wygrywał, przegrywa.

Jestem przekonana, że zarówno Państwowa Komisja Wyborcza, jak i przedstawiciele obecnej władzy zasiadający w ośrodkach decyzyjnych, znali już prognozy dotyczące wyników wyborów. Moim zdaniem, wcześniejsze ogłoszenie niekorzystnych wyników sondażowych dla PiS-u nie było przypadkowe, lecz dowodzi raczej jakichś nieprawdopodobnych manipulacji tymi wynikami.

Niestety, my jako wyborcy a nawet jako posłowie, nie mamy żadnego wpływu na postępowanie Komisji, żadnej możliwości oceny i wglądu w to, co się dzieje w trakcie procedur obliczeniowych. W obecnych wyborach uzupełniających mogło dojść do nadużyć, jeśli przy tak małych liczbach dotyczących tych wyborów, zdarzały się tak duże rozbieżności arytmetyczne, o których informowali uczestnicy wyborów. W mojej ocenie, PKW jest już zupełnie niewiarygodna i powinna się podać do dymisji. Nie mam zaufania do tej Komisji, gdyż jeśli przyjdą wybory samorządowe i będziemy mieli ogromną ilość kandydatów, a obliczenia będą o wiele bardziej złożone, to niestety będzie możliwość znacznie większych nadużyć. Moim zdaniem, jedną z głównych rzeczy, które w prawie wyborczym powinny ulec modyfikacji, powinna być właśnie zmiana statusu, zadań i uprawnień Państwowej Komisji Wyborczej. Osobiście twierdzę, że powinna ona składać się nie z sędziów, do których nie mamy zaufania i którzy budują mur nieufności wobec siebie, lecz z przedstawicieli wszystkich środowisk i partii, które wystawiły kandydatów do wyborów. Jeśli rzeczywiście ręczne liczenie głosów było szybsze o czym donosiły teraz media, to powinniśmy wykorzystać ten sposób liczenia głosów w poszczególnych regionach. Komisja nie jest rozdawcą władzy, tylko zwykłym rachmistrzem. To, co się teraz wydarzyło z ustalaniem wyników wyborów tylko w trzech okręgach, jedynie potwierdza obawy o możliwych nieprawidłowościach w kolejnych wyborach. Osobnym przypadkiem jest tzw. „cud nad urną” , który wydarzył się w Opatowie. Powinna się tym zająć prokuratura.

Jako Prawo i Sprawiedliwość obawiamy się stale takich nieuczciwości przy wyborach, bo przecież nie wszędzie nasza przewaga jest tak oczywista jak na np. Mazowszu gdzie mieliśmy 58 proc. poparcia dla pani Marii Koc, albo na Śląsku, gdzie poparcie dla pani Izabeli Kloc wynosiło 48 proc. W Świętokrzyskiem np. wygrywamy dwoma czy trzema procentami, a w takich przypadkach nietrudno o manipulowanie wynikami na naszą niekorzyść. Donald Tusk powiedział zresztą, że zrobi wszystko, aby nie dopuścić PIS do władzy. Również PO ustami ministra Sikorskiego uważa, ze PiS trzeba po prostu „za....ć”. Obawiam się, że ten scenariusz będzie bezwzględnie realizowany. 

Not. ed