Wizyta parlamentu izraelskiego w Polsce, Knesetu jest wydarzeniem, które wywołuje szereg pytań, które chciałabym postawić jako poseł i prawnik. Jest co najmniej niezręczne, że ani parlamentarzyści, ani polskie społeczeństwo nie mają oficjalnych informacji na temat tak ważnego wydarzenia, jakim jest planowany przyjazd Knesetu (czy też przedstawicieli Knesetu?) do Polski. Jak należy tą sytuację rozumieć? Czy przyjedzie cały skład izraelskiego parlamentu, to znaczy, że politycy przyjadą tu jako organ władzy Izraela w pełnym składzie czy tylko wybrani politycy, będący jednocześnie parlamentarzystami, reprezentującymi Kneset? Nie jesteśmy na ten temat informowani. Nie wiemy, jakie spotkania są zaplanowane w związku z tą wizytą. Czy będą jakieś spotkania z polskimi posłami czy też z wybraną grupą posłów, co nie byłoby dobre w sytuacji wizyty całego Knesetu. Wizyta już wkrótce (27 stycznia), należałoby więc postawić jeszcze kilka innych pytań o jej charakter.

Zgodnie z zasadami protokołu dyplomatycznego, jeśli do jakiegoś kraju przyjeżdża z oficjalną wizytą przedstawiciel innego państwa, to powinien się spotkać z równym mu rangą politykiem. Jeśli przyjeżdża Kneset jako organ, w pełnym składzie, to czy jest przewidziane spotkanie z polskimi posłami, wszystkimi, którzy chcieliby się spotkać? Ja nic na ten temat nie wiem, nie ma oficjalnych informacji. Jeśli zaś przyjeżdżają tylko przedstawiciele Knesetu, to też chciałabym jako poseł wiedzieć o tym i mieć możliwość wzięcia udziału w spotkaniu z nimi.

Kolejna sprawa – co takiego wyjątkowego się stało, że przyjeżdża do Polski organ - parlament Izraela w pełnym składzie (jeśli informacje prasowe na ten temat są prawdziwe)? Nawet jeśli miałaby to być przeważająca część składu Knesetu. Nie znam takiej praktyki międzynarodowej, aby parlament danego kraju przyjeżdżał na obrady do innego państwa i podejmował tam swe decyzje.

Czy Kneset przyjedzie ze swymi pełnymi kompetencjami do stanowienia prawa? Nawet jeśli, to trzeba wyraźnie podkreślić, że podjęte ewentualnie przez Kneset w Polsce akty prawne, nie mają żadnej mocy wiążącej na terytorium Polski i wobec nikogo. Zresztą, także byłoby czymś dziwnym, aby jakiś parlament podejmował działania ustawodawcze na terenie innego państwa. To byłaby bardzo niezręczna sytuacja, przede wszystkim dla gospodarzy, czyli dla Polaków, w tym dla polskiego Sejmu.

Jeśli, jak zapowiadają media, miałyby to być obrady Knesetu, to pojawia się również pytanie, co miałoby być przedmiotem tych obrad w Polsce? Jeśli przedstawiciele Knesetu przyjadą jedynie na uroczystości związane z rocznicą wyzwolenia obozu w Auschwitz, to nie ma w tym nic złego, bo przecież do Oświęcimia przybywają liczne wycieczki z Izraela i żadni politycy nie mogą być tu wykluczeni. Gdyby chodziło też o zaprotestowanie przez Kneset przeciwko używaniu kłamliwego sformułowania o „polskich obozach koncentracyjnych”, to również byłoby bardzo dobrze, ale do tego wystarczyłaby – jak myślę – uchwała czy jakakolwiek inna forma podjęta przez Kneset w samym Izraelu. To postanowienie miałoby tę samą wagę. Nie trzeba by go podejmować w Polsce.

Brak informacji o pobycie izraelskiego parlamentu w Polsce sprawia, że zarówno posłowie, jak i różne środowiska zastanawiają się, czy przyjazd ten nie jest formą zamaskowania działań, będących w istocie presją na polskie władze, aby zwracały Żydom mienie i wypłacały rekompensaty w takim zakresie i w sposób, w jaki Żydzi oczekują tego od Polski. Być może, jak uważają na przykład internauci, to właśnie jest pierwszym i podstawowym powodem przyjazdu Knesetu jako organu władzy ustawodawczej Izraela do Polski.

Ciągle powstaje pytanie o charakter prawny wizyty osób z Izraela – czy odwiedzą Polskę jako organ władzy czy w grupie, jako indywidualni parlamentarzyści? Odpowiedź na te pytania, która implikuje kolejne pytania, pozwoliłaby ocenić, czy sposób organizacji tej wizyty i jej charakter nie narusza polskiej suwerenności, jak też naszej narodowej godności oraz niezależności.

Chcę mocno podkreślić, że nie mam nic przeciwko wizycie izraelskich polityków w Polsce. Sama chętnie spotkałabym się z nimi jako poseł! Nie mam żadnych uprzedzeń do Żydów, cenię kulturę Izraela, mam izraelskich znajomych, ale jako prawnik i parlamentarzysta chciałabym, aby ta wizyta odbywała się w określonych, jasnych procedurach i przejrzystym przedmiocie i celu. Jeszcze raz podkreślę, że jako poseł PiS, chętnie wzięłabym udział w międzyparlamentarnym spotkaniu z Knesetem w polskim w Sejmie, w którym to spotkaniu polski Sejm wystąpiłby jako gospodarz. Myślę, że odpowiadałoby to protokołowi dyplomatycznemu.

Skoro przyjeżdża Kneset, to chętnie poznałabym szczegóły zaproszenia Knesetu (indywidualnych parlamentarzystów?) - czy zaprosiła ich marszałek Sejmu, polski rząd czy jeszcze ktoś inny, na przykład dyrektor muzeum w Oświęcimiu? W tym ostatnim przypadku byłoby to jednak przekroczenie kompetencji w zakresie prowadzenia spraw zagranicznych Polski. Czy rząd polski uważa, że półtajne, skrywane nawet przed posłami, wizyty gości z zagranicy służą dobrze stosunkom polsko-izraelskim? Półtajne wizyty przedstawicieli innych państw, a zwłaszcza organów prawodawczych mogą wywołać jedynie falę niechęci, tak do gości, jak i do organizatorów. Opinia publiczna powinna być informowana na temat tej wizyty w sposób wyczerpujący, aby rozwiać ewentualne wątpliwości co do rzeczywistego celu wizyty Knesetu w Polsce. Zwłaszcza w sytuacji, gdy polskie władze nie dokonały zwrotu majątku zagrabionego przez PRL Polakom zamieszkałym w Polsce, a poszkodowani tym polscy obywatele podejrzewają, że rząd za różnego rodzaju zyski polityczno-finansowe podejmie w jakichś procedurach decyzje o zwrocie i rekompensatach tylko dla środowisk żydowskich, w tym w większości niemieszkających w Polsce. Władze polskie, zwłaszcza ten kontekst powinny dobrze rozumieć. Niestety sposób, w jaki organizuje się wizytę Knesetu, przypomina prowokację i świadczy o ogromnej niekompetencji polskich władz i lekceważeniu własnych obywateli.

Wrażliwość Polaków na kwestie żydowskie jest bardzo duża i należy to uszanować. A jednocześnie uszanować polski parlament, który w sposób naturalny powinien być gospodarzem wizyty Knesetu i powinien przyjąć izraelskich polityków w progach Sejmu jako gości.

Not. MBW