Portal Fronda.pl: Premier Ewa Kopacz po zapoznaniu się z opinią Rządowego Centrum Legislacji ma podjąć decyzję, czy pigułka „dzień po” będzie w Polsce nadal dostępna na receptę. Czy w polskim prawie istnieją zapisy, dzięki którym nie musielibyśmy stosować się do zalecenia Komisji Europejskiej ws. ellaOne?

Prof. Krystyna Pawłowicz: Oczywiście, że istnieją takie zapisy. Prezydent Lech Kaczyński podpisał Protokół Brytyjski, zgodnie z którym skrajnie liberalne postanowienia Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej nie mogą naruszać prawa polskiego i Konstytucji w sprawach dotyczących moralności publicznej, prawa rodzinnego, ochrony godności ludzkiej, poszanowania fizycznej i moralnej integralności człowieka. Regulacje unijne nie mogą naruszać w tych sprawach polskiej Konstytucji, a szczególnie przepisu art. 18, chroniącego macierzyństwo i rodzicielstwo, godność człowieka, dziecko, etc. Unia Europejska nie ma więc podstaw prawnych, aby narzucić nam sprzedaż pigułek ellaOne, bez względu na to, czy z receptą czy bez, ponieważ wkraczałaby tym głęboko w wymienione wyżej obszary zastrzeżone do wyłącznej, suwerennej kompetencji państw członkowskich. Co więcej, zgodnie z traktatami założycielskimi, Unia może wykonywać tylko kompetencje wyraźnie przekazane jej w traktatach. Możliwość ingerowania w obszary, które wymieniłam, nie została traktatami przekazana Unii. Pigułka aborcyjna ellaOne jest środkiem ingerencji w obyczajowość, kulturę i obszar religijności Polaków, gdyż nie jest środkiem leczniczym, ale uniemożliwiającym rozwój życia i niszczącym zdrowie kobiet i dzieci, w tym dzieci poczętych. Środek ellaOne nie może być interpretowany jako środek leczniczy, a na to powołują się urzędnicy unijni, nakłaniając państwa członkowskie do rozpowszechniania tego specyfiku. Oczywiście, jest to kłamstwo. Należy zgodzić się określeniem red. Tomasza Terlikowskiego, który nazwał ellaOne trutką na dzieci, trutką przeciwko życiu.

To już wszystkie regulacje, na które możemy się powołać, odmawiając sprzedaży ellaOne bez recepty?

Deklaracja nr 1 w sprawie Karty Praw Podstawowych UE mówi, iż „nie rozszerza ona zakresu stosowania prawa Unii na dziedziny leżące poza kompetencjami Unii, nie ustanawia nowych uprawnień poza poruszanymi w traktatach”. Trzeba jeszcze raz jasno powiedzieć, że sprawy życia, moralności, śmierci, życia rodzinnego, ochrony godności człowieka itp. NIE LEŻĄ traktatowo w kompetencjach Unii. Stąd też wszelkie działania Unii czy Komisji Europejskiej, jak na przykład jakieś władcze decyzje czy też niewładcze unijne zalecenia są wobec Polski bezprawne, są poza-traktatowe.

Komisja Europejska jednak ZALECA państwom członkowskim sprzedaż pigułki „dzień po” bez recepty.

Powtórzmy wobec tego jeszcze raz, że stworzenie możliwości usuwania ciąży lub uniemożliwienie zagnieżdżenia się życie nie leży w obszarze „zdrowia”, które jest zresztą obszarem tylko tzw. koordynowanym przez Unię. W tym obszarze Unia może wydawać tylko niewiążące państwa członkowskie zalecenia. Kłamliwe informowanie Polaków przez ministra zdrowia i panią premier, że Unia w tym obszarze coś nam „każe”, jest niedopuszczalnym nadużyciem władzy dla realizacji prywatnych, lewackich poglądów tych osób. Zalecenie może dotyczyć tylko spraw zdrowia, choć ma i tak charakter nie władczy, jednak pigułka ellaOne nie ma nic wspólnego ze zdrowiem i leczeniem, gdyż lekiem nie jest, a wyłącznie trutką na dzieci. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz i pani premier, jako lekarze powinni o tym bardzo dobrze wiedzieć. Pigułka z receptą czy bez recepty nie ma prawa być w Polsce stosowana, jeśli chcemy stać na gruncie polskiej Konstytucji.

Czy można powiedzieć, że sprzedaż ellaOne w Polsce jest sprzeczna z naszą Konstytucją?

Oczywiście, że tak, bo Konstytucja wyraźnie chroni rodzicielstwo, macierzyństwo, godność człowieka, czyli także dziecka poczętego. Konstytucja chroni też dzieci, ich godność przed demoralizacją. Pigułka „dzień po” wydawana bez recepty (również na przykład dzieciom) to środek na rozluźnienie obyczajów i psucie zdrowia kobiet oraz dziewczynek. Unia wykonując swe działania w sposób totalitarny i niekontrolowany może sobie dowolnie rozszerzać definicje, na przykład definicje leku - trucizna na szczury może zostać w Brukseli zakwalifikowana jako „lek”. Ale przecież nie tędy droga. Jeśli pigułka „dzień po” będzie dostępna bez recepty, to kobiety i dziewczynki będą jej nadużywać, traktując jak witaminę C, gdyż wydawać im się będzie, że skoro nie potrzeba kontroli lekarza, to jest to na pewno coś bezpiecznego. Będzie zażywana jak dropsy po każdej randce. Polska przechodzi zapaść demograficzną, a premier i minister zdrowia (w końcu z  zawodu lekarze!) sprzeniewierzając się etyce lekarskiej, przykładają się do potęgowania tego zjawiska.

Pani premier Kopacz opowiada się za wprowadzeniem ograniczeń wiekowych w sprzedaży ellaOne.

Przypomnę jeszcze raz, że ta piguła w Polsce jest w ogóle nielegalna. Dyskutowania o szczegółach jej upowszechniania nie ma sensu. Pani premier, lekceważąc prawo, działając przeciwko zdrowiu Polek, zajmuje się nielegalnymi szczegółami. O jakich ograniczeniach wiekowych pani premier zresztą myśli?! Jaka to miałaby być granica wieku? Od matury? Od liceum? Od przedszkola? Przecież genderyści i lewacy zupełnie poważnie nakazują interesować się sprawami seksu już od żłobka, a nawet od niemowlęctwa... Czy miałby to być wiek osiągnięcia dojrzałości płciowej, który jest różny w zależności od osoby? Proponowałabym pani premier, aby jako lekarz więcej się nie kompromitowała, gdyż już raz skompromitowała siebie w tej roli, „załatwiając” aborcję 14-latce. Czy pani premier naprawdę zrobi wszystko, aby utrzymać słupki poparcia dla siebie, schlebiając lewackim, zwalczającym życie środowiskom? Czy to znaczy, że pani premier godzi się, aby kobiety pełnoletnie i dziewczynki niszczyły zdrowie swoje i ich przyszłych dzieci? Działalność upowszechniająca pigułkę ellaOne niszczy też zaufanie dzieci do rodziców, które to dzieci z pewnością będą ukrywać swe „wpadki” przed dorosłymi. Nie ma co dłużej rozwijać tego tematu. Wszystko, co wiąże się z ellaOne jest szkodliwe dla rodziny i destrukcyjne dla życia.

Trzy miliony ludzi wyemigrowało ze swojej ojczyzny Czy pani premier i minister zdrowia chcą „wybić” kolejne trzy miliony?

Rozm. MaR