Portal Fronda.pl: Prezydent Komorowski podpisał ustawę o "leczeniu niepłodności"(a faktycznie o technice in vitro), a tylko jeden artykuł skierował do Trybunału Konstytucyjnego. Jak wygląda sytuacja z prawnego punktu widzenia?

Prof. Krystyna Pawłowicz: Podpis Pana Prezydenta pod całą ustawą, a jednocześnie skierowanie jednego tylko jej przepisu do Trybunału Konstytucyjnego jest pewną mistyfikacją dla osób niezorientowanych, które mają pomyśleć, że Pan Prezydent jest jednak wrażliwy na sprzeciwy szerokich kręgów katolickiej opinii publicznej w Polsce. Prezydentowi Komorowskiemu nie podobał się jako konstytucyjnie wątpliwy jedynie fragmencik ustawy i to wcale nie najbardziej istotny. 

Podpisana ustawa w istocie  w całości nie ma nic wspólnego z leczeniem czegokolwiek i podobnie jak w przypadku ustawy dotyczącej konwencji antyprzemocowej, ma bardzo mylący tytuł i z tego powodu informacyjnie jest nieuczciwy.

Manipuluje się samym tytułem ustawy, sugerującym iż Platforma Obywatelska chce pomóc w "leczeniu" parom nieposiadającym dzieci. Także w przypadku ustawy o in vitro, ludzie nie są w stanie zweryfikować rzeczywistej jej treści, która obejmuje techniczne procedury "robienia" dzieci na szkle, w części anonimowo traktując rodziców, określając ich jako "dawcy", "biorcy", "biorcy anonimowi", "partnerzy". W ustawie nie ma ani jednego zdania dotyczącego leczenia niepłodności. Kobieta, która przed zabiegiem in vitro była niepłodna, po zabiegu nadal pozostaje niepłodna.

Ustawa jest niezwykle szkodliwa, jest bardzo nieetyczna, narusza godność dziecka, rodziców, sprowadzając ich do elementu procedury prowadzonej przez postronne - zainteresowane tylko finansowo osoby - techników medycznych. Odsyłam do szczegółowych ekspertyz i argumentów prawnych podnoszonych przez Ordo Iuris, argumentów medycznych podnoszonych przez środowiska lekarskie i moralnych podnoszonych przez środowiska katolickie. 

Prezydent Komorowski przystępuje ostentacyjnie do Komunii Świętej, w moim przekonaniu świętokradczo. Przecież Przewodniczący Episkopatu abp. Gądecki napisał osobisty, naprawdę dramatyczny list, skierowany wprost do B. Komorowskiego jako katolika. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek w jakiejkolwiek sprawie przywódca polskiego Kościoła wystosował tak osobisty i emocjonalny list do Głowy Państwa. Nie pamiętam też, aby apel polskiego Kościoła został tak ostentacyjnie zlekceważony, jak teraz list abp. Gądeckieo przez prezydenta Komorowskiego, który bez udzielenia grzecznościowej choćby odpowiedzi, przeszedł nad nim milcząco do porządku dziennego.

Ustawę o technice in vitro Prezydent podpisał i nie wysilał się nawet na publiczne przedstawienie poważniejszych powodów. Warto podkreślić, że apel abp. Gądeckiego nie był jego prywatną wypowiedzią w indywidualnej sprawie, ale apelem w imieniu całego Kościoła w Polsce i w obronie najgłębszych wartości chrześcijańskich.

Wydaje mi się, że Pan Prezydent podpisał ustawę o in vitro biorąc udział w projekcie, który ma  odbudować elektorat Platformy, a to jest głównie elektorat lewacko - lewicowy, który odwrócił się od SLD i Ruchu Palikota.

PO ma fatalne sondaże i Prezydent pomaga w ich poprawie. W tej sytuacji określanie się przez Prezydenta, że też jest katolikiem, jest nieuczciwym nadużycem wobec polskich wyborców, większości katolickich, wobec polskiego Kościoła.

Ustawa  miażdży godność dziecka, godność rodziny, nie pozwala naturalnej rodzinie powstać.  Ustawa używa odrażających pojęć na określenie rodziców, jak  "biorca", "dawca anonimowy", itp. Ustawa traktuje człowieka i życie ludzkie jak przedmiot do majsterkowania "zrób to sam", z kimkolwiek, jakkolwiek (na szkle).

A rzecz dotyczy przecież najważniejszego, tj. powstania ludzkiego życia. Lekceważenie dla życia ludzkiego widać było jeszcze bardzej w pierwotnej wersji projektu tej ustawy, kiedy hybrydy ludzkie miały wyższy status prawny i ochronę, gdyż nazywano je "organizmami". Równocześnie ustawa ta zarodek ludzki określała tylko jako "zlepek komórek", jak kawałek paznokcia, czy skóry, nie przyznając mu żadnej ochrony i statusu prawnego. Z pierwszego pomysłu się wycofano, natomiast zarodek ludzki ciągle jest traktowany jak nic nieznaczący mięsny odrzut.

Czy pojęcie zarodka w tej ustawie nie jest sprzeczne z innymi aktami prawnymi w Polsce?

W  kodeksie cywilnym, w przepisach o dziedziczeniu jest mowa o tym, że dziecko poczęte, czyli "nasciturus" ma status spadkobiercy, o ile urodzi się żywe. Dziecko poczęte jest więc w prawie cywilnym człowiekiem, zgodnie zresztą z ustaleniami medycznymi.  Ponadto w art. 2 ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka, mamy definicję dziecka, które jest "istotą ludzką od chwili poczęcia." Od chwili poczęcia zarodek jest już dzieckiem, czyli człowiekiem. Dotychczas polski system prawny  oparty był o naturalny porządek biologiczny i moralny.

Natomiast ustawa o in vitro podpisana właśnie dziś przez prezydenta ma charakter skrajnie ideologicznie lewacki i jest "wyzwolona" od polskiego systemu prawnego i ustaleń nauki. Jest "wyzwolona" od moralności dobra. Jest symbolem zła w prawie. 

Podpisanie ustawy przez Prezydenta Komorowskiego wygląda na rodzaj zemsty na polskich katolikach za przegraną B. Komorowskiego w wyborach prezydenckich. Niestety Pan Prezydent zaczął prezydenturę od walki z Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu i skończył ją na walce z życiem podpisując ustawę o in vitro. Śmiertelna duchowa perspektywa.

Czy myśli Pani, że poza prezydentem, który miał wątpliwość tylko do jednego artykułu ustawy o in vitro, także inne środowiska skierują tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego jako niezgodną z Konstutycją?

Pan Prezydent zaskarżył w istocie drugorzędny przepis zezwalający na pobieranie komórek rozrodczych od osób, które nie mają o tym świadomości, np: osób w śpiączce. Natomiast ustawa jest nie do przyjęcia w całości, w swych założeniach. Myślę, że ustawę tę zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego Prawo i Sprawiedliwość, może inne grupy posłów i podmiotów konstytucyjnie legitymowanych. PiS zgłosił odrzucony w Sejmie przez obecny układ, projekt rzeczywistego leczenia niepłodności, z szacunkiem dla człowieka, godności dziecka, kobiety, mężczyzny, zakazując mrożenia i zabijania zarodków. Mam jednak wątpliwość, czy obecny skład TK przedłoży życie i godność człowieka nad hasło - "każdy ma prawo do szczęścia i do dziecka". 

Czy wobec tego te ustawy są "bublami prawnymi", w których przez niejasność będzie dochodzić do nadużyć?

Ustawa o in vitro, tzw. konwencja o przemocy wobec kobiet, czy planowana do głosowania w najbiższy piątek ustawa o uzgodnieniu płci są przejawem realizowania w Polsce przez obecny układ lewackiej ideologii tzw. "równościowej", narzucanej nam przez Unię Europejską.  Przez osiem lat, w czasie których Platforma sprawowała władzę, z jednej strony zniszczyła gospodarcze podstawy funkcjonowania państwa polskiego, przekształciła Polaków w niewolników pozbawionych opieki lekarskiej, wyrzucanych z mieszkań, pozbawianych dzieci, a z drugiej dokonała na Polakach demoralizującej inwazji obyczajowej, której nieprzygotowani i pozbawieni wiedzy Polacy takiej agresywnej ideologii siłą rzeczy stopniowo poddają się. Rząd nie tłumaczy ludziom o co chodzi w tych ustawach. Mamy koncert manipulacji w mediach, granie na uczuciach ludzi wrażliwych na łzy kobiety płaczącej, iż nie ma dzieci. Odrzuca się i ośmiesza postawę życiowej pokory i zaufania. Nie można przecież otrzymać wszystkiego, czego się w życiu zapragnie, a zwłaszcza nie można skrajnie egoistycznie i niemoralnie "robić sobie dziecka na siłę", w laboratorium, za pieniądze, a nawet z anonimowymi "dawcami". 

Dla osób wierzących życie ludzkie jest święte i to Pan Bóg nam je daje i odbiera. Jeżeli ci nie daje, to przyjmij to w pokorze jako swój krzyż. Jak mówią Franciszkanie - "przez krzyż do nieba", nagrodę za to kiedyś stukrotną otrzymamy.

Prezydent Komorowski podpisał także dzisiaj ustawę o Trybunale Konstytucyjnym. Co się za tym kryje?

Jest to kolejna odsłona prezydentury Pana B. Komorowskiego w procesie psucia demokracji w Polsce, ośmieszania funkcji Sejmu, dowartościowywania korporacji sędziowskich. Nowa ustawa o TK zawiera przepisy naruszające  kompetencje już następnego Sejmu, który wybrany będzie na jesieni. Ustawa zabiera przyszłemu Sejmowi jego prawo do wyboru dwóch sędziów w grudniu.

Platforma boi się, że przegra jesienne wybory i w związku z tym, z naruszeniem reguł przyzwoitości  i naruszeniem standardów kultury prawnej i praktyki parlamentarnej, obsadza wszystkie możliwe stanowiska na zapas, wchodząc w kompetencje organów, które będą wybrane w przyszłości.

Podpisując tę ustawę, prezydent włączył się do ograniczania kompetencji Sejmu nowej kadencji. Warto także przypomnieć, iż projekt nowej ustawy o TK został wniesiony do Sejmu właśnie przez prezydenta Komorowskiego, który w porozumieniu z sędziami TK zaproponował szkodliwe rozwiązania oprotestowane zresztą powszechnie przez środowiska prawnicze.

Nowa ustawa o TK nie tylko wkracza w kompetencje Sejmu kolejnej kadencji, odbierając mu prawo wyboru dwóch sędziów w końcu roku, ale zawiera też szereg innych szkodliwych, niekonstytucyjnych przepisów. Np: niejasną, sprzeczną z Konstytucją procedurę czasowego zawieszenia prezydenta RP. Mimo że Konstytucja nie określa powodów do tego, może je arbitralnie podać marszałek Sejmu we wniosku do TK, który na tej podstawie będzie mógł prezydenta zawiesić. 

Nieuczciwy i sprzeczny ze standardami tworzenia prawa jest równiez sam fakt, iż projekt nowej ustawy został napisany w tajemnicy, dla "siebie samych", przez obecnych i byłych sędziów TK, którzy nawet dziennikarzom nie chcieli udostępnić projektu. Dziennikarze przegrali też w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym sprawę przeciwko TK o dostęp do tego dokumentu. 

Trybunał Konstytucyjny jest obecnie jednym z najważniejszych organów w państwie, który uchylać może wolę suwerena, czyli Sejmu. TK powinien sprawować funkcje ponadpartyjnie. Odpowiednio do tej funkcji projekt ustawy o organizacji i funkcjonowania Trybunału musi być efektem wspólnych prac wszystkich grup parlamentarnych i powinien być wynikiem politycznego kompromisu i konsensusu. Skandalem jest zaś, że został napisany w tajemnicy, przez korporację sędziowską TK, w większości o lewicowym zabarwieniu. W komisjach sejmowych toczył się ostry spór między tymi sędziami, którzy pisali dla siebie ten projekt a posłami opozycji.  

Ustawa w tym sensie jest "skażona grzechem pierworodnym", polegającym na tym, że "zainteresowani" (sędziowie TK) sami pisali dla siebie prawo w ostrym sporze do politycznej opozycji. Ta procedura tworzenia prawa jest skrajnie patologiczna, gdyż uniemożliwia w przyszłości obiektywną ocenę prawną konstytucyjności nowej ustawy o TK. 

Ustawa taka zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego, byłaby oceniania przez tą samą grupę sędziowską, która napisała dla siebie ustawę i tak zażarcie broniła jej w pracach komisji.

Nie ma najmniejszych złudzeń, że TK nie oceniłby "swojej" ustawy jako sprzecznej z Konstytucją. Prawdę mówiąc, przy ocenie tej ustawy cały skład Trybunału powinien  byłby się wyłączyć jako "zainteresowana strona sporu". A kto wtedy miałby konstytucyjność takiej ustawy ocenić?

Jeszcze raz podkreślę, że projekt ustawy o TK, powinien był powstać w drodze prac i kompromisu wszystkich partii i to w Sejmie. Zaś sędziowie TK, co najwyżej mogliby przychodzić do Sejmu jako eksperci, jednak bez prawa wymuszania czegokolwiek i zachowywania sie jak strona postępowania. Procedura pisania ustawy o TK, naruszyła reguły demokracji i kulturę prawną. Korporacja sędziów TK po prostu pilnowała swojego "biznesu".

W nowej ustawie jest wiele przepisów, które zwiększają władzę i kompetencje Trybunału, począwszy od niejasno określonego na początku zakresu jego działania, poprzez wprowadzenie jako zasady rozpatrywania sprawy na posiedzeniu niejawnym. Ponadto, mimo, iż Konstytucja mówi, że "Trybunał składa się z 15 osób", nowa ustawa podtrzymała niekonstytucyjną praktykę orzekania (uchylania prawa) przez Trybunał już w składach 3, czy 5 osobowych. Taki sposób procedowania łamie zasady demokracji, iż najwyższą władzą ustawodawczą jest Sejm. TK, nie pochodzący z wolnych wyborów, a z nadania politycznego, nie powinien mieć prawa dowolnego uchylania woli suwerena. 

Odchodząca Platforma zmieniła ustawę o TK, by  w razie przegrania wyborów parlamentarnych mieć Trybunał w składzie, który uchylać będzie ustawy uchwalone przez zwycięzcę wyborów (być może PiS), a tym samym utrudniać realizację jego politycznego programu naprawy Polski. 

Standardy, które stosuje Platforma, są sztuczkami żywcem wyjętymi z systemów totalitarnych, które "raz zdobytej władzy nie oddają nigdy".

Jeżeli PiS nie uzyska w nadchodzących wyborach konstytucyjnej większości, to może się zdarzyć, iż mimo wygranej, nie będzie mógł zrealizować swego programu reform, gdyż proponowany i powołany już teraz przez PO skład Trybunału, uniemożliwi nam to. Większość konstytucyjna byłaby potrzebna do zmiany konstytucji, m.in w części dotyczącej TK, by nieuczciwość nakręcaną obecnie przez PO jakoś odkręcić. 

Rozmawiała Karolina Zaremba