Tomasz Wandas, Fronda.pl: Prezes PiS ogłosił wczoraj, że pieniądze z nagród dla ministrów trafią do Caritasu, a do Sejmu trafi projekt ustawy obniżającej wynagrodzenia dla posłów, burmistrzów i prezydentów miast. Co sadzi Pan o tym pomyśle?

Prof. Kazimierz Kik, politolog: Prezes PiS wykazał się umiejętnością szybkiego wyciągania wniosków z błędów swojej partii.

Swojej partii? To nie jego błąd?

To nie Kaczyński popełnił ten błąd a jego kadra. Warto dostrzec, że prezes PiS przyznał, że to co się wydarzyło było błędem – w polityce takie przyznanie się do popełnienia błędu jest niesłychanie rzadkie.

Czy to wszystko?

Przede wszystkim przy tej okazji mogliśmy zobaczyć coś, co jest niezwykle trudne, a mianowicie umiejętność wyjścia z trudnej sytuacji. „Mleko się rozlało”, jednak kierownictwo PiS przyznało, że popełniło błąd, prezes Kaczyński podjął decyzję o naprawie tego błędu w sposób jedyny jaki można było to zrobić.

To znaczy?

Pierwsza sprawa, to zrzeczenie się 1,5 mln zł na bardzo szczytny cel – na Caritas. Druga to zademonstrowanie społeczeństwu, że polityka ma być służbą a nie pokusą łatwego zarobku, stąd propozycja ograniczenia uposażeń posłom i samorządowcom.

Sprawa wygląda na cios w opozycję, czy faktycznie?

Tak jest, ponieważ opozycja najsilniej krytykowała PiS za ten błąd, z którego wycofał się Kaczyński. Przedstawiciele opozycji w różnych miastach Polski chodzili po ulicach i prezentowali na zdjęciach wizerunki poszczególnych ministrów, którzy te nagrody wzięli. PiS odpowiedziało jasno, że im na kwestiach finansowych nie zależy. Czy jest tak też w przypadku posłów opozycji?

Wątpliwie…

Tym samym Kaczyński przekształcił swoją pokorę, swoje wycofanie się z błędu w ukaranie posłów, marszałków, burmistrzów, prezydentów miast opozycji. Samorządy w większości znajdują się w rękach opozycji – stąd można sprawę podsumować następująco „skoro wy tak mocno krytykujecie, że my jesteśmy pazerni, to proszę bardzo, wycofujemy się, ale waszym kosztem”. Kaczyński „wzniósł się ponad” i pociągnął za sobą tych, którzy tego nie chcieli.

Likwidacja wszelkich dodatkowych nagród dla wszystkich zatrudnionych w spółkach skarbu państwa. Dlaczego i to?

Prezesi rad nadzorczych bardzo chętnie z tych dodatków korzystali. PiS zobowiązał się, że usytuowanie polityków w spółkach i przedsiębiorstwach samorządowych, komunalnych czy skarbu państwa nie będzie wiązało się z dodatkowymi beneficjami. Jest to bardzo dobry sygnał pod adresem wyborców. Nie było tajemnicą, że każda partia, która obejmowała władzę, „obstawiała” swoimi ludźmi spółki skarbu państwa, którzy mieli tam okazję do sporych zysków.

Jakie są, czy będą konsekwencje decyzji Kaczyńskiego?

W decyzji Kaczyńskiego jest kilka różnych, sprzecznych, ale potrzebnych aspektów.

Uderza ona w partie liberalne, gdzie mentalność rynkowa, że do polityki idzie się po to, aby się urządzić, jest powszechna. Cała propaganda opozycji, która mówiła, że politycy PiS są pazerni na pieniądze została zlikwidowana. W miejscu tej propagandy zostali skonfundowani

Przedstawiciele opozycji walczyli o jedno, a w zamian uzyskali coś zupełnie innego. Walczyli o to, by upokorzyć PiS, a sami zostali upokorzeni.

Jeżeli kiedykolwiek doszłoby do zmiany rządów, to bardzo niezręczne byłoby przywracanie status quo ante.

Zdecydowanie większości Polaków spodoba się to posuniecie, ale czy o to chodzi? Czy to dobrze, że posłowie będą zarabiali mniej? Całkiem niedawno zaczęli domagać się podwyżek…

Jest to skomplikowany problem, na który nie ma jasnej odpowiedzi. Jednak dla ułatwienia sprawy popatrzymy na ten problem z dwóch stron. Po pierwsze, zadajmy pytanie czy do polityki powinno się iść po to, by zarabiać, czy po to by służyć? Czy do polityki mają iść ci, którzy chcą zarobić czy coś zrobić dla kraju? Do tej pory wiele wskazuje na to, że główną motywacją angażowania się w politykę była motywacja ekonomiczna. Teraz chodzi o to, by zmienić motywację angażowania się w politykę.

Ale czy zarobki polityków obiektywnie nie są za małe?

To zależy. Ministrowie, a szczególnie wiceministrowie zarabiają za mało. Posłowie dostają tyle ile dostają i nie sądzę, by były jakiekolwiek podstawy, by dostawali więcej. Do polityki idą po pierwsze nominaci polityczni – na ogół to oni są ministrami. Wiceministrowie – ta grupa merytorycznie przygotowana jest do pełnienia swojej funkcji najlepiej – nimi „wysługują się ministrowie”. Płaca odpowiedzialnych za bardzo ważne kwestie państwowe powinna być współmierna do obowiązków i odpowiedzialności. Warto zaznaczyć, że Kaczyński nie odbiera tym merytorycznie przygotowanym ludziom - odbiera politykom.

Nabór do świata polityki nie odbywa się w kluczu merytorycznego przygotowania, tylko według zasady BMW – bierny, mierny, ale wierny. Nie ma podstaw do tego, aby tym politykom płacić więcej.

Dziękuję za rozmowę.